Forum Nasze Forum "VOX MILITARIS" Strona Główna Nasze Forum "VOX MILITARIS"

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

[b]Panowie, nie bawcie się armią [/b]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nasze Forum "VOX MILITARIS" Strona Główna -> PRZECZYTANE W PRASIE I W INTRNECIE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Krzych




Dołączył: 14 Lut 2008
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 14:04, 06 Maj 2008    Temat postu: [b]Panowie, nie bawcie się armią [/b]

Panowie, nie bawcie się armią

Mirosław Czech 2008-05-06, ostatnia aktualizacja 2008-05-05 22:32

Wiele razy pisaliśmy o zaprzestaniu zabawy przez polityków Siłami Zbrojnymi, dziś przeczytałem poniższy tekst, który potwierdza prezentowane przez nas wcześniej stanowisko politycy via wojsko

Polska jest państwem w stanie wojny. Teza prawdziwa od co najmniej 2003 r., gdy polskie jednostki weszły w skład koalicji wojsk interweniujących w Iraku. Dziś kontynuują udział w wojnie w Afganistanie i przygotowują się do nowej misji w Czadzie. W operacjach bojowych wzięło już udział ponad 15 tys. żołnierzy - jedna dziesiąta składu osobowego polskich sił zbrojnych. Bardzo dużo, gdy wziąć pod uwagę możliwości budżetu państwa oraz wyśrubowane standardy uzbrojenia i szkolenia, jakie musieliśmy zapewnić uczestnikom naszych misji.

Tymczasem polscy politycy zachowują się tak, jakby uczestniczyli z zabawie ołowianymi żołnierzykami, a nie odpowiadali za armię walczącą na różnych frontach tej najnowocześniejszej wojny współczesnego świata. W sprawie nominacji generalskich prezydent z rządem urządzili pożałowania godne widowisko. W sytuacji, w której najważniejszym ośrodkom władzy w Polsce nie powinno być do śmiechu.

Dla osiągnięcia miałkich celów politycy pogłębili potężny kryzys, który trapi Wojsko Polskie, zagrażając zdolności armii do działania. I nie widać jego dobrego rozwiązania, jeśli problem się zlekceważy lub uzna, że można zbić na nim kapitał polityczny.

Gdy mierzyć stan nastrojów w armii słowami jego dowódców, to mamy do czynienia z klasycznym buntem generałów. "Jeśli ta siódemka [żołnierzy oskarżonych o zbrodnię wojenną w Nangar Khel] zostanie skazana, to ja nie widzę dla siebie miejsca w armii" - kilka dni temu powiedział "Gazecie" dowódca wojsk lądowych gen. Waldemar Skrzypczak, który poręczył za niewinność komandosów. Za te słowa, które można uznać za bezprecedensowy nacisk na sąd wojskowy, nie tylko nie stracił stanowiska, lecz doczekał się pochwały ministra obrony Bogdana Klicha za godne zachowanie i mądrość.

Minister nie był już tak łaskawy dla gen. Jerzego Wójcika, dowódcy 6. Brygady Desantowo-Szturmowej z Krakowa, któremu podlega bielski batalion komandosów. Zdymisjonował go za to, że zakwestionował opinię Klicha o fatalnym stanie dyscypliny w swojej jednostce. To był jednak tylko pretekst - minister ukarał podwładnego za słowa, które tak naprawdę wypowiedział dowódca sił lądowych.

Był to fatalny błąd, który nie dodał mu autorytetu w armii. Wykorzystał go niechętny ministrowi ośrodek prezydencki. Nie przystając na większość generalskich kandydatur Klicha, prezydent Lech Kaczyński chciał pokazać, że to on jest zwierzchnikiem sił zbrojnych, a minister obrony jest co najwyżej na posyłki. Prezydent nie odpowiedział jednak na pytanie, jaką korzyść będzie miała z tego armia i jak to się ma do nurtujących ją problemów.

A te za wszystkich generałów liniowych wskazał gen. Wójcik w rozmowie z "Gazetą": "Może trzeba rozwiązać armię? Jeśli szeregowy otrzymuje rozkaz, to nie ma czasu na dyskusję. Nie roztrząsa, czy przełożony dobrze namierzył cel, ocenił sytuację. Nie ma oglądania się na konwencje, bo one są w tej chwili gdzieś tam daleko. Armia to nie sejmik, szeregowy nie dyskutuje z dowódcą".

Gen. Wójcik postawił też zasadnicze pytanie, na które muszą odpowiedzieć politycy, jeśli chcą zachować jakąkolwiek kontrolę nad armią. "Skazanie szeregowych podważy sens istnienia armii. Daliśmy im prawo użycia siły i broń, bez żadnych ograniczeń, jak to zrobiły inne armie. Gdzie wtedy byli prawnicy?! Dlaczego nie mówili, że to niezgodne z naszymi konwencjami, dlaczego nie mieli zastrzeżeń, że nasi żołnierze są pod dowództwem Amerykanów, których żadne konwencje nie obowiązują?"

Pytając o te sprawy, generałowie po trzykroć mają rację.

Państwo polskie wysłało swoje wojsko do udziału w wojnie, którą praktycznie nie rządzą żadne reguły. Nie tylko z tego powodu, że talibowie i im podobni terroryści nie przestrzegają konwencji genewskiej i umowy o Międzynarodowym Trybunale do spraw Zbrodni Wojennych. Nasz problem wziął się z tego, że prawem międzynarodowych nie chcą krępować swoich działań przede wszystkim Stany Zjednoczone i odmawiają poddania się jurysdykcji Międzynarodowego Trybunału do spraw Zbrodni Wojennych.

Państwo polskie oddało i w Iraku, i w Afganistanie swoje oddziały pod amerykańskie dowództwo bez podpowiedzi, jak żołnierze mają się zachowywać, gdy dojdzie do takich wydarzeń jak w Nangar Khel. Brać wzór z Amerykanów, którzy wszystko tłumaczą atakiem talibów zasłaniających się cywilami, czy też stosować rodzimy kodeks Boziewicza lub europejskie normy prawa wojennego?

Pompatycznie oświadczyło też armii, że to od luf jej karabinów zależy dziś międzynarodowa pozycja Polski. Nie powiedziało jednak, na jakich warunkach zawiera ten kontrakt z żołnierzami.

Dlatego generałowie mają pełne prawo głośno wypowiadać swoje zdanie. I nikt nie powinien z tego powodu się oburzać, dyscyplinować ich przypominaniem zasady cywilnej kontroli nad armią lub dymisjonować dowódców liniowych. W tej sprawie bowiem nie ma złych pytań - mogą być jedynie złe odpowiedzi.

Tragedia taka, jaka wydarzyła się w Nangar Khel, zawsze musi prowadzić do wstrząsu. Najpierw w siłach zbrojnych. Stałoby się jednak fatalnie, gdyby ograniczyła się do nich. Za śmierć afgańskich cywilów na ławie oskarżonych musi bowiem zasiąść państwo polskie, które karygodnie zaniedbało swoich obowiązków, gdy decydowało się na udział w tej wojnie. I które dzisiaj próbuje udawać, że nie wie, o co chodzi.

Prezydent i rząd nie powinni zachowywać się jak kapitan "Titanica", który zlekceważył komunikaty o górach lodowych na jego kursie i dziarsko prowadził okręt do katastrofy. Mogą przeciwdziałać najgorszemu, ale w tym celu powinni przestać bawić się armią, usiąść do stołu i działać razem w poczuciu powagi chwili. W innym przypadku będą tymi, którzy zaszkodzą Polsce tak jak nikt po 1989 roku.

Mamy kilka kwiatków, ale nadal z wojskiem nikt się nie liczy. Dobrze chociaż, że tych kilku generalów, którzy wcześniej nadstawiali pierś do mianowań i odznaczeń zauważyli teraz , że na tych żołnierskich barkach osiągnęli wiele, a drudzy na razie stracili wszystko. Ojców dotychczasowych sukcesów było wielu, ale przy porażkach nikt się do nich nie chciał przyznać. Ci sami Panowie – elita armii pozwalali wcześniej na takie traktowanie Sił Zbrojnych i swoim postępowaniem przyzwalali politykom prowadzić swoje gierki. Myślę, iż wkrótce dołaczy do nich więcej licząc jedynie na poklask, gdyż już zauważyli, że temat robi się modny i można coś wygrać zwłaszcza dla siebie. Mamy takich generałów jakich mamy i to tylko i wyłącznie dzięki politykom.
Krzych


Post został pochwalony 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krzych




Dołączył: 14 Lut 2008
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 11:15, 19 Maj 2008    Temat postu:

Myślę, iż żołnierze rezerwy i nie tylko chcieliby mieć coś do powiedzenia, ale politycy pokazali im, ich aktualne miejsce w szyku i społecznym bycie. Armia w wielu przypadkach nie potrzebowała już specjalistów z wielu dziedzin wojskowości w konsekwencji doprowadzając do stanu aktualnego. Rozwiązano szereg garnizonów rezygnując z profesjonalistów i pozostawiając kadrę swojemu losowi, biorąc tylko pod uwagę młodość i sprawność fizyczną, nie rozpatrując wiedzy i doświadczenia. Sama armia mając strachliwych i spolegliwych decydentów do tego doprowadziła.

Najważniejszym dla sprawności i operatywności wojska został test z WF (ironizując nie słyszałem, aby któryś z generałów go nie zaliczył, a sami wiemy jaką niektórzy reprezentowali masę). W naszej armii nie tylko generałowie byli czy są mądrzy, często oni mądrością swoich podwładnych nimi zostawali i zostają, chyba nie wliczając w ostatnich latach tych z koligacji rodzinno – koleżeńsko – partyjnych.

Podejmowano decyzje o uczestnictwie naszych sił zbrojnych w wielu misjach stabilizacyjnych, które okazały się wojennymi, wysyłając tam wojska źle wyszkolone, uzbrojone, które teraz przechodzą transformację w „pospolite ruszenie”. Kosowo, Irak, Afganistan czy Czad niektórzy byli już po kilka razy ( to jeszcze dla wielu czynnik materialny), ale mamy coraz mniej chętnych na takie wyjazdy, wiedząc, że ojczyzna cię wysyła, a potem ojczyzna, sama cię oskarża. W wielu armiach NATO jest inaczej.

Ostatnie decyzje Pana Ministra odnośnie stworzenia nowego związku jest próbą odzyskiwania i pozyskania na nowo ludzi rezrwy, dla potrzeb przedwyborczego zdobywania głosów emerytów i rencistów wojskowych, ale zarazem w moim odczuciu jest kolejną próbą rozbicia tej społeczności. Znowu słyszymy integracja, obiecanki – cacanki, a prawda będzie inna.
Polak mądry po szkodzie, ale szkodę tą chcą dalej powiekszać podejmując próby prac nad ustawą emerytalną żołnierzy via społeczeństwo. Nikt jeszcze głośno nie mówi o całej starej komunistycznej armii, winnej stanu wojennego. , ale chyba o to chodzi. patrz ([i]http://wyborcza.pl/1,79078,5219607,Mundurowka_na_emeryturze.html/i])
Myślę, iż aktualnie nasz głos to „wołanie w puszczy”
Krzych


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krzych




Dołączył: 14 Lut 2008
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 19:14, 27 Lip 2008    Temat postu:

Będą generalskie nominacje?
2008-07-26, ostatnia Gazeta Wyborcza

Cytat:
Do końca miesiąca prezydent awansuje więcej niż dwóch generałów - zapowiedział w piątek szef BBN Władysław Stasiak.

Chodzi o nominacje generalskie, których prezydent Lech Kaczyński odmówił przed Świętem Konstytucji 3 Maja. Wówczas odrzucił 12 z 15 kandydatur na stopnie generalskie z listy przedstawionej przez MON. Na początku lipca ministerstwo wysłało listę po raz kolejny - z 12 nazwisk oficerów 10 się powtórzyło. W piątek szef BBN Władysław Stasiak zapowiedział, że tym razem nominacje będą. Ile? - Więcej niż dwóch oficerów - powiedział tylko. Z pewnością szanse ma płk Dariusz Wroński - dowódca 25. Brygady Kawalerii Powietrznej, któremu podczas Święta Konstytucji 3 Maja prezydent chciał wręczyć awans, ale pułkownik został za późno poinformowany.
Przed majowymi nominacjami szefowi MON nie udało się porozmawiać na temat kandydatur z prezydentem. A teraz to BBN kręci nosem na współpracę z MON - bo nominacje i zapowiedź gotowości do rozmów przyszły od szefa resortu Bogdana Klicha 7 lipca, razem z informacją, że Klich jest do dyspozycji prezydenta, ale od 12 do 27 lipca będzie na urlopie. Tymczasem wręczenie nominacji spodziewane jest na Święto Wojska Polskiego, czyli już 15 sierpnia. - To mało czasu, świadczy o braku szacunku dla prezydenta - komentuje anonimowo jeden z urzędników BBN. Tak samo teraz, jak i za pierwszym razem BBN podkreśla, że prezydent chce postawić głównie na oficerów liniowych, nie sztabowców.


To nie jest śmieszne, to przykro czytać. Zabawa armią przez polityków sięga dna przy całkowitym milczeniu aktualnie nam panujących Panów Generałów włącznie z Szefem SG WP. Wstyd i hańba tak kupczyć nazwiskami. Jak czują się Ci kandydaci, których cały czas się odrzuca, i każą dalej dowodzić.

Może ktoś wreszcie zbierze się i tupnie nogą, że koniec żartów, przecież to jest wyśmiewanie się z całej armii i to przez dwie najważniejsze dla armii osoby. Nie wymieniam bo to szkoda słów i krytyki.
Krzych


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rozwadow




Dołączył: 30 Sty 2009
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:52, 20 Lut 2009    Temat postu:

Na wybory nie chodzę ponieważ nie będę głosował na człowieka którego nie znam myślę że to logiczne.Druga sprawa uważam wszystkie wybory gdzie frekwencja była poniżej 50% za nieważne.Większość wyborców nie ma zielonego pojęcia o kandydatach ze swojego rejonu nie mówiąc już o tych przysłanych na listę z innego terenu.Władza robi jak jej się podoba np. w referendum uwłaszczeniowym byłem za ale że było poniżej 50% to nie uznali a jak było o wstąpienie do UE też poniżej 50% to uznali.Sami ustalają progi procentowe a powinno być we wszystkich wyborach i referendach powyżej 50%.Przecież cały czas mówią o demokracji.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nasze Forum "VOX MILITARIS" Strona Główna -> PRZECZYTANE W PRASIE I W INTRNECIE
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin