Forum Nasze Forum "VOX MILITARIS" Strona Główna Nasze Forum "VOX MILITARIS"

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Lustracja jeszcze raz

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nasze Forum "VOX MILITARIS" Strona Główna -> PRZECZYTANE W PRASIE I W INTRNECIE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
julevin




Dołączył: 15 Sty 2008
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:47, 29 Sty 2008    Temat postu: Lustracja jeszcze raz

O lustracji raz jeszcze
Autor: Andy, nie, 27/01/2008 - 22:46

Dyskusja o sprawie lustracji i dekomunizacji ukazuje nam pewne głębsze problemy, które są naszym udziałem w efekcie tak zwanej "transformacji ustrojowej".

W komentarzach do mojego tekstu "O ujawnienie prawdy" przeciwnicy mojego punktu widzenia napisali m.in., że "świat nie jest czarnobiały" w związku z czym nie można jednoznacznie oceniać ludzi na podstawie ich uczynków - na przykład podpisania deklaracji o współpracy, podpisania lojalki czy wstąpienia do PZPR.

W tym jednym stwierdzeniu widać, jak sądzę, sedno problemu. Otóż życie ludzkie z pewnością nie jest czarno-białe i świat też nie, jednak wartości z samej swojej natury takowe właśnie być muszą. Wartości bowiem są swego rodzaju wzorcem, a wzorzec z samej natury musi być jasny i ostro zarysowany. Jeśli wzorzec jest dyskusyjny lub elastyczny to wszelkie przyrównania do niego nie mają sensu. Czym zaś są oceny moralne jak nie przyrównaniem do pewnego wzorca - pewnego standardu tego jak się w danej sytuacji powinno postąpić? I po czym innym osądzać jak nie po uczynkach? Według własnych deklaracji zainteresowanych może?

Jest zatem kwestią do rozstrzygnięcia jedynie to, czy ludzie owi podpisując deklaracje tajnej współpracy z SB czy wstępując w szeregi PZPR (czy samej SB) czynili dobrze, czy było to to, co powinni byli zrobić - czy też może nie? Czyli, albo uważamy przynależność do PZPR i SB za chwalebną albo naganną. W pierwszym przypadku członkowie tychże czynili dobrze, w drugim źle - trzeciej opcji nie ma.

Pytanie owo równa się pytaniu czy PRL to było państwo polskie czy też nie? Jeśli przyjmiemy, że PRL nie było państwem polskim lecz protektoratem lub wręcz władzą okupacyjną (co jest dość łatwo uzasadnić na gruncie historycznym poprzez przywołanie faktów podległości władz w Warszawie władzom w Moskwie, zasadniczego wpływu władz w Moskwie na dobór władz w Warszawie oraz nie reprezentatywności tychże władz w sensie demokratycznym oraz braku jakiejkolwiek prawnej ich legitymacji), to ewidentnie służyło ono przede wszystkim interesom obcym, a nie polskim - zatem nie było państwem polskim. Kto zatem z władzą tą współpracował, wspierał ją lub - co gorsza - w niej uczestniczył, ten działał na rzecz interesów obcych przeciw interesom polskim. Zatem występował przeciwko własnej wspólnocie etniczno-kulturowej wspierając interes wspólnot innych, co gorsza - w przypadku TW - fałszywie i podając się za kogoś innego.

W języku Polskim przyjęło się osoby takie określać m.in. następującymi słowami: zdrajca, kolaborant, sprzedawczyk. Nie jest to nic szczególnie dziwnego, żadna jakaś "polska przypadłość" - podobne terminy na określenie takich osób funkcjonują także w innych językach.

To prowadzi nas prosto do pytania czy wierność własnej wspólnocie narodowo-kulturowej - zwana patriotyzmem - jest wartością czy też nie? Nie jest to niewątpliwie wartość absolutna - na przykład Kościół nie nakazuje miłować Ojczyzny, a jedynie Boga - niemniej jednak zdecydowana większość ludzi za wartość ją uznaje. Jest to logiczne - wspólnota, której członkowie nie uważają jej samej za wartość, a co za tym idzie wierności jej za wartość nie może się ostać. Wspólnota taka ma taką mniej więcej wartość co przypadkowa wspólnota pasażerów autobusu ograniczająca się do zachowania wzajemnie poprawnych stosunków na czas podróży - i tyle.

Wspomnijmy tutaj o powszechnie znanym fakcie, że szczególną cechą podejmowania takiej czy innej współpracy z reżimem PRL, zwłaszcza po 1956 r., była chęć odniesienia osobistych korzyści. Osoby, które zapisywały się do PZPR by dostać stanowisko kierownika albo zostawały TW by dostać paszport działały z pobudek, których nie sposób określić inaczej jak niskie i egoistyczne. Nikt chyba przecież nie powie, że chęć dostania stanowiska, paszportu czy nawet przydziału mieszkania to cel wzniosły i szczytny?

Często broni się tych osób wspominając, że czyniły tak aby zapewnić swojej rodzinie lepszy byt a sobie samym prawo rozwoju. Istotnie, tak właśnie było. Pomijając już jednak kwestię patriotyzmu, odbywało się to b. często kosztem szkodzenia innym poprzez wzmacnianie reżimu pośrednio lub bezpośrednio, przez co mógł on innych - mniej pokornych - lepiej osaczać, kontrolować i gnoić.

Prawdą jest, że nie od każdego można oczekiwać heroizmu. Jeśli jednak ktoś aspiruje do zajmowania w pewnej wspólnocie istotnego miejsca, do wywierania wpływu na jej los, ba, do kierowania nim w ten czy inny sposób to powinien dawać dowody wierności owej wspólnocie. W przeciwnym razie trudno uwierzyć w szczerość jego intencji oraz w to, czy istotnie i tym razem nie przedkłada jakiegoś swojego interesu nad wspólny. Jeśli ktoś się bowiem sprzedał dla paszportu czy asygnaty na Malucha - to jakże musi być podatny na dalece większe korzyści jakie dzisiaj różni możni mogą zaoferować w zamian za prowadzenie spraw w korzystnym dla nich kierunku.

To dlatego właśnie wszelkie propozycje dekomunizacji nie proponowały masowego karania byłych TW, członków PZPR czy nawet agentów SB a jedynie wykluczenie ich z możliwości funkcjonowania w organach państwa a także - w przypadku TW - poprzez ujawnienie współpracy przynajmniej osób znanych uniemożliwienie im sprawowania dalszego nienależnego i opartego na fałszu "rządu dusz".

Podsumowując: jeśli ktoś mówi, że nie można dziś byłych (?) agentów i ich mocodawców z SB czy PZPR oceniać bo "świat nie jest czarno-biały" to oznacza, że albo odrzuca istnienie jasnych moralnych wzorców zaś dążenie dla korzyści dla siebie kosztem innych za godny wzorzec do naśladowania albo przyjmuje PRL jako swoją ojczyznę.

Dodajmy, że ma się to nijak do tego czy i jak osoby postępujące wbrew tym wartościom będziemy traktować czy karać. Można na przykład rozumieć powody, które pchnęły kogoś do kradzieży nie czyni to jednak jego czynu czymś innym - kradzież pozostaje kradzieżą a dopuszczający się jej złodziejem, niezależnie od tego czy uznamy że z powodu okoliczności łagodzących można uwolnić go od kary. Kluczowe jest tu uznanie prawa własności za prawo a jego kradzieży za akt prawo to łamiący i zły.

Tak na marginesie: niektórzy dyskutanci posunęli się do tego, by pisać że skoro nie byłem w tamtych czasach (z racji wieku) celem próby werbunku przez SB to nie mam prawa TW oceniać bo, kto wie, może sam bym się złamał i został jednym z nich. Nie ma to absolutnie nic do rzeczy. To tak jak by twierdzić, że skoro nie kradłem to nie mogę oceniać złodziei, bo może też bym się skusił. To czy byłem złodziejem czy agentem czy też nie nijak nie wpływa na ocenę samych czynów.

Tak czy siak nawet i ta nasza "portalowa" dyskusja pokazuje właśnie zamęt - i to zamęt w świecie przede wszystkim wartości - jaki spowodowało i dalej powoduje to, że III RP poczęta została nie jako Odrodzona Polska odcinająca się zasadniczo od protektoratu i jego zarządców lecz jako, w swej istocie, protektoratu tego kontynuacja stworzona przez tychże zarządców oraz ich agentów. Nie nastąpiło zatem owo tak konieczne "oddzielenie światła od ciemności" i w tej szarości gubimy się, wraz z całym społeczeństwem, do dzisiaj. Projekt IV RP był pomysłem, przynajmniej w wydaniu jego inicjatora jak mi się wydaje, na zerwanie z tym stanem rzeczy. Pomysłem skazanym jednak na niepowodzenie, bo nawet jakże licha i karykaturalnie skarlała próba wprowadzenia go w życie przez PiS skończyła się po sprawnym i skutecznym kontr-ataku sił byłych zarządców protektoratu i ich obecnych kolegów z byłej (rzekomej jak się okazało) opozycji.

W tym sensie dyskusje o tym jak prowadzić dziś lustrację czy dekomunizację są raczej akademickie w odniesieniu do sfery politycznej. Tym bardziej jest jednak istotne, by tam gdzie próbuje się zachowywać tradycyjny patriotyzm i wierność wartościom utrzymywać przekonanie o jasności norm moralnych i jednoznaczności ich działania. Prawica.net jest taką oazą zdrowego myślenia i stąd mój - poparty zresztą przez większość Czytelników - sprzeciw wobec udostępniania łamów prawicy.net osobom, które w przeszłości zachowały się niegodnie, przy którym obstaję.
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nasze Forum "VOX MILITARIS" Strona Główna -> PRZECZYTANE W PRASIE I W INTRNECIE
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin