Forum Nasze Forum "VOX MILITARIS" Strona Główna Nasze Forum "VOX MILITARIS"

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Przed Dniem Niepodległości

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nasze Forum "VOX MILITARIS" Strona Główna -> "VOX MILITARIS", OBRONNOŚĆ, POLITYKA, WOJSKO W KRAJU I NA ŚWIECIE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Obserwator




Dołączył: 08 Lip 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:35, 17 Paź 2008    Temat postu: Przed Dniem Niepodległości

Zbliżające się uroczystości z okazji Dnia Niepodległości nakazują żołnierzom na baczniejsze wsłuchiwanie się w wypowiedzi rodzimych elit politycznych. Są, bowiem pewne tematy, które nie powodują zamieszania w budżecie wojskowym, ale mimo to cyklicznie wracają na pierwsze strony naszych gazet. Rządzący w najbliższych dniach będą robić wszystko, aby przekonać żołnierzy o ich nieustannej trosce o stan obronności kraju i utrzymywanie ciągłego wysokiego prestiżu sił zbrojnych. Ludzie w mundurach usłyszą zapewne o wysokim poparciu ze strony społeczeństwa i o innych miłych dla ucha życzeniach z tej okazji.

Stąd do tej beczki miodu życzeń, pochwał i „wysokich ocen” chciałbym wrzucić przed rozpoczęciem okadzania wojska niedużą łyżkę dziegciu.
Chodzi mi o sprawiedliwość. Zastanawiam się, czy to cywilna i demokratyczna kontrola nad siłami zbrojnymi miała wpisane w swoich założeniach niesprawiedliwe i bezprawne działania na wszystkich szczeblach dowodzenia i kierowania siłami zbrojnymi. Zrobiono to tym bardziej perfidnie, ze żołnierzom zabroniono wszelkich wypowiedzi, traktując każdą reakcję na niesprawiedliwość i bezprawie, jako łamanie politycznej neutralności. O skuteczności tego modelu przekonało się kilku dowódców, jak chociażby dowódca 6 Brygady z Krakowa, kiedy to głos w obronie żołnierzy został potraktowany z całą surowością .

Trudno bowiem spokojnie przyglądać się gdy z jednej strony ciągle słychać o dbałości o prestiż i honor żołnierza zawodowego, a z drugiej przełożeni i zwierzchnicy postępują w sposób obowiązujący na francuskim dworze z okresu absolutyzmu. Tylko w obszarze mianowań, odznaczeń i wyznaczania na wyższe stanowiska w naszych siłach zbrojnych przy każdej opcji politycznej mamy tyle nieprawidłowości, że spokojnie można by tym obdzielić kilka demokratycznych armii. Im wyżej, tym więcej widzimy tych kolesiowskich generałów i pułkowników, a „przyspieszone” awanse przestały już kogokolwiek dziwić. Wytworzyła się obecnie atmosfera” poszukiwaczy dojść”, która samorzutnie odrzuciła zasady działania kadrowego i przekonała naiwnych, że wiedza i efekty w pracy i służbie to relikt przeszłości.

Problem będzie jeszcze coraz bardziej pogłębiał się. Z myślą o zmniejszenie wydatków na wojsko zamierza się wprowadzać w miejsce stanowisk wojskowych stanowiska cywilne. W zamyśle decydentów stanowiska dotychczas przewidziane dla generałów i pułkowników maja zostać zastąpione przez pracowników cywilnych. Oto szefem departamentu zamiast osoby wojskowej, będzie teraz cywil, zapewne dobry znajomy z rządzącej partii, który będzie podpisywał wytworzone przez wojskowych wyrobników dokumenty. Z takim przecież zamysłem główne stanowiska w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej zostały w okresie rządów poprzedniej ekipy obsadzone przez osoby cywilne. Wówczas szefem był pan Szałek, a z jego inicjatywy w Poznaniu znalazł się pan Frankowski. Resztę już znamy.

Dlatego obserwując i słuchając naszych przywódców w najbliższych dniach, pamiętajmy, że oni sami ostatnio tak się sami zakiwali, że w sprawach obronności, zamiast działać w kategoriach polskiej racji stanu, mówią i robią wszystko jedynie przez pryzmat partyjnych interesów. Dlatego nie mogąc zabrać głosu przestańmy oklaskiwać takie wypowiedzi.
.


Post został pochwalony 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zbyszek




Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:15, 22 Paź 2008    Temat postu:

Harry Von Kesler
Piłsudski przestał być Niemcom potrzebny, gdy wydawało się, że Niemcy wygrywają wojnę. Gdy Niemcy zdali sobie sprawę z tego, że wybuch rewolucji w Rosji otwiera przed nimi widoki na zawarcie z Rosją pokoju, a tym samym na skasowanie frontu wschodniego i przerzucenie niemieckich wojsk z tego frontu na front francuski, oraz zdobycie na froncie francuskim takiej liczebnej przewagi wojskowej, że będą, mogli Francję pokonać - projekty użycia Polaków do walki z Rosją, oraz użycie Piłsudskiego do takiego oddziałania na Polaków, by to zadanie dla Niemiec spełnili, okazały się dla Niemiec nieaktualne. Umieścili więc Piłsudskiego w Magdeburgu. A zawarcie w Brześciu pokoju z Rosja (a przedtem z Ukraina), które ustanowiło w sposób tryumfalny całkowitą przewagę mocarstwową Niemiec nad całą wschodnią połową Europy, oraz w wyniku tego rzeczywiste przerzucenie wielkiej masy wojsk niemieckich z frontu rosyjskiego na front francuski i wielkie początkowo zwycięstwa nowej ofensywy niemieckiej we Francji okazały, że Niemcy są tak dalece panami sytuacji, że mogą się bez pomocy Piłsudskiego obejść. Potraktowali go wobec tego, jeśli nie brutalnie, to lekceważąco, jako narzędzie niepotrzebne.

W sytuacji, gdy Niemcy wygrywają wojnę, Niemcy pognębili Piłsudskiego, traktując go - z niejakimi honorami -- jako więźnia. W sytuacji tej Piłsudski poniósł całkowitą klęskę. Nie doznały ani śladu powodzenia jego plany i nadzieje polityczne. Doznała tu całkowitego zawalenia się jego osobista ambicja. Ale sytuacja uległa całkowitej zmianie, gdy okazało się, że Niemcy wojnę przegrywają. Piłsudski był Już Niemcom niepotrzebny jako narzędzie wtedy, gdy Niemcy wojnę wygrywały, ale zrobił się dla nich naraz nadzwyczaj cenny, jako narzędzie w warunkach, gdy wojnę przegrywają. Ofensywa niemiecka we Francji wszczęta po zawarciu w Brześciu Litewskim pokoju z Rosją i po wycofaniu dużej części wojsk niemieckich z frontu wschodniego, a która okazała się w pierwszej fazie wielkim niemieckim powodzeniem, załamała się w końcu jednak. Przyczyna tego była bardzo prosta: do wojny po stronie francusko-angielskiej przystąpiły w roku 1917 Stany Zjednoczone Ameryki Północnej i właśnie w okresie niemieckiej nowej ofensywy w roku 1918 przewiozły do Francji swoje potężne wojska, dopiero stopniowo zmobilizowane i zorganizowane. Tak wiec znowu Niemcy nie mieli na zachodnim froncie przewagi liczebnej, przeciwnie, okazali się przytłoczeni przewagą wojsk nieprzyjacielskich.
Pod koniec lata 1918 roku, Niemcy doszli wiec do wniosku, że nie są w stanie wojny wygrać, i że wobec tego powinni przed Francją, Anglią i Ameryką jak najszybciej skapitulować, nie czekając, aż zostaną przez te państwa całkowicie pokonane. Skapitulować w chwili, gdy mają wciąż możność prowadzenia rokowań pokojowych jako czynnik, rozporządzający niezniszczoną potęgą.
W dniu 3 października 1918 roku cesarz niemiecki mianował nowy rząd, pod przewodnictwem Maxa (Maksa, Maksymiliana) Badeńskiego (von Baden), panującego księcia Badenii, księstwa wchodzącego w skład Rzeszy Niemieckiej. Zadaniem tego rządu było dokonanie całkowitego zwrotu w polityce niemieckiej, mianowicie uznania, że Niemcy wojnę na zachodzie przegrały i doprowadzenia do zawarcia tam pokoju.
Nowy rząd niemiecki wyobrażał sobie, ze zadaniem jego jest zawarcie pokoju tylko na zachodzie, bo na wschodzie pokój - mianowicie w Brześciu Litewskim - już został przez Niemcy zawarty. Rząd ten godził się już z góry z tym, że podstawą mającego nadejść pokoju musi być uznanie przegrania przez Niemcy wojny na zachodzie a więc zaspokojenie dających się przewidzieć żądań państw zwycięskich. Godził się więc z tym, że wojska niemieckie będą musiały opuścić okupowane przez siebie obszary we Francji i w Belgii, że Niemcy będą musiały zwrócić Francji Alzację i Lotaryngię, które zabrały Francji w roku 1871-ym, że będą musiały oddać państwom zwycięskim wszystkie kolonie, jakie posiadają w Afryce, na Dalekim Wschodzie i na Oceanie Spokojnym i że będą musiały oddać w ręce zwycięzców -- jako zdobycz --swą flotę wojenną. Ale rząd ten uważał, że wschodnia Europa urządzona już została przez pokój brzeski. To znaczy, wojna światowa skończy się w dwojaki sposób: kieską niemiecką na zachodzie i tryumfalnym niemieckim zwycięstwem na wschodzie.
W istocie taki wynik wojny, w ogólnym bilansie byłby niemieckim zwycięstwem, bo oznaczałby pomnożenie niemieckiej potęgi, a więc wielkie zwiększenie roli Niemiec w świecie. Niemcy utraciłyby wprawdzie swoją rolę państwa kolonialnego, oraz mocarstwa morskiego i oceanicznego, utraciłyby także Alzację i Lotaryngię, utraciłyby również swoje nadzieje dotarcia poprzez pokonaną Francję do portów oceanu Atlantyckiego, ale byłyby to straty drugorzędne w porównaniu do faktu stania się wielka, potęgą kontynentalną, panującą w istocie, bezpośrednio lub pośrednio, nad cała wschodnią połową Europy.
Nowa sytuacja polegająca na tym, że Niemcy są zwycięzcami na wschodzie, ale ponoszą klęskę na zachodzie, wymagała nowego, zmienionego przemyślenia planów polityki niemieckiej. Mimo wszystko, klęska niemiecka na zachodzie rzucała pewien cień także i na położenie na wschodzie. Nie można było, by Niemcy okazywały swe zwycięstwo na wschodzie w sposób zbyt ostentacyjny. Trzeba było system ustanowiony pokojem brzeskim nieco złagodzić. To znaczy zmniejszyć obraz niemieckiego tryumfu na wschodzie i ustanowienia tam pełnego niemieckiego władania.
Trzeba było przede wszystkim trochę przebudować Austrię. To znaczy odłączyć od niej zachodnią Galicję oraz przebudować wschodnią Galicję oddając ją Rusinom i usuwając w niej przewagę Polaków. Trzeba było niektóre terytoria oddać także Włochom. Trzeba było przekształcić Austrię w ustrój federacyjny, tak pomyślany, by władze sprawowali tam -- i mieli tam przewagę liczebną -- Niemcy, Węgrzy i Rusini, a inne wpływy słowiańskie, mianowicie czeskie i południowo-słowiańskie, także i rumuńskie zostały tam sparaliżowane, a polskie -- usunięte. Tak przebudowana Austria byłaby w większym jeszcze stopniu niż dotychczas satelitą niemieckim, a zarazem byłaby mniej ostentacyjnie państwem zwycięskim, robiąc przeciwnie wrażenie państwa, które poniosło wielkie straty, a więc doznało klęski. Ale przede wszystkim -- trzeba było znaleźć inny sposób rozwiązania sprawy polskiej.
Polskie Królestwo Kongresowe stanowiło obszar duży i o sporym znaczeniu i trzeba było coś z nim zrobić. Utrzymywanie go w roli państwa "samodzielnego" pod jawną władzą niemiecką byłoby zbyt jaskrawym okazywaniem niemieckiego zwycięstwa w tej części Europy, by można sobie było na to pozwolić. Trzeba było zrobić z tego Królestwa państwo wyraźniej odrębne: będące wprawdzie niemieckim satelitą, ale mające formalny charakter państwa niepodległego i suwerennego. Taka przemiana oblicza tego państwa musiałaby mieć charakter przewrotu, który robiłby wrażenie załamania się systemu politycznego dotychczas tam przez Niemcy ustanowionego. Co więcej, musiałaby być zerwaniem z wprowadzonym tam przez Niemcy porządkiem konstytucyjnym i społecznym.
Niemcy obwieściły w roku 1916-tym, że ustanowiona przez nich "samodzielna" Polska będzie Królestwem. Nie określiły jeszcze, kto będzie w tym królestwie królem. Rozważano pod tym względem kilka możliwości. Jedną z nich było mianowanie polskim królem członka austriackiego rodu panującego Habsburgów, być może dość spolszczonego arcyksięcia Karola Stefana Habsburga z Żywca. Inną możliwością było mianowanie tym królem członka któregoś z rodów panujących w niemieckich państwach "samodzielnych", wchodzących w skład Rzeszy Niemieckiej, na przykład kogoś z rodu królewskiego saskiego. Na razie już w roku 1917-tym, Niemcy (łącznie z Austrią) mianowały w Królestwie Rade Regencyjną, sprawującą "regencję" w zastępstwie jeszcze nie mianowanego króla. Członkami tej trzyosobowej Rady byli jeden książę, jeden arcybiskup i jeden jeszcze polityk, nie będący ani arystokratą, ani dygnitarzem kościelnym, ale w każdym razie należącym do klas posiadających.
Wszystko to pasowało do porządku monarchicznego, panującego w Europie, będącej pod przewagą zwycięskich Niemiec. Zarówno Rzesza Niemiecka, jak Austro-Węgry były cesarstwami. W skład Rzeszy Niemieckiej wchodziły cztery "samodzielne" królestwa (Prusy, Saksonia, Bawaria, Wirtembergia) i cały zastęp "samodzielnych" księstw i wielkich księstw. Sojusznikami Niemiec były monarchie: Turcja, która miała rangę cesarstwa i Bułgaria, która była królestwem. Także i w obozie antyniemieckim przeważały monarchie: Anglia, Włochy, Belgia, Serbia, Rumunia były królestwami. Japonia była cesarstwem, tylko bardzo pognębiona Francja, oraz niewiele znacząca Portugalia były republikami. A Rosja, która z cesarstwa przekształciła się w republikę rewolucyjną, już się w wyniku zawarcia pokoju, jako państwo wojujące nie liczyła.
Ale gdy miało dojść do poddania się aliantom zachodnim, rzeczy wyglądały inaczej. Skoro jednym z głównych zwycięzców miała być Francja -- jej oblicze republikańskie naraz stawało się ustrojem tryumfującym. A zza pleców Francji zaczęła wyglądać jeszcze inna nowa, tryumfująca potęga republikańska: Ameryka. W tym nowym, zwycięskim świecie także i republika rosyjska zaczęła wyglądać inaczej, niż w chwili zawierania pokoju brzeskiego, i coś więcej jeszcze: wprawdzie rząd Maksa Badeńskiego miał charakter monarchiczny, był mianowany przez niemieckiego cesarza, miał za premiera panującego "samodzielnego" księcia, a wszyscy w obozie niemieckim cesarze, królowie, książęta -- z sułtanem tureckim włącznie -- wciąż jeszcze zasiadali na swoich tronach. Ale szedł już przez Niemcy – i państwa z nimi sprzymierzone -- powiew rewolucyjny. Należało się liczyć z możliwością, że wszystkie te monarchie upadną. A jeżeli nie upadną, to będą musiały przyjmować postawę ogromnie potulną i nie ostentacyjną. (W istocie w następnym miesiącu w listopadzie wszystkie upadły).
Tak więc nie pasowało do nowych porządków w Europie tworzenie w Polsce jeszcze jednego królestwa. A Rada Regencyjna była Instytucją robiącą swoim charakterem a także i składem, wrażenie po prostu rażące. Trzeba było dokonać w Królestwie Polskim przewrotu. Takiego przewrotu, który sprzeciwiałby się dotychczasowemu, ustanowionemu przez niemiecką i austriacką okupację porządkowi. Przewrót ten musiałby być republikański. Musiałby być lewicowy, przeciwny arystokracji i klasom posiadającym, być może socjalistyczny, być może niechętny wobec Kościoła. Byłoby także dobrze, gdyby miał pozór antyniemieckości. Przez przewrót ten Polacy musieliby mieć uczucie, że coś się w ich życiu zmieniło, że się wyzwolili spod dotychczasowego systemu rządów niemieckich, że się także wyzwolili spod tytularnej władzy ciała, złożonego z arcybiskupa, z czołowego arystokraty i z zamożnego ziemianina. Zarówno Polacy, jak cały świat musieliby mieć wrażenie, że Niemcy poniosły tu klęskę, a ustanowiony przez nich porządek został zmieciony z powierzchni ziemi. A jednak rzeczywistość musiałaby wyglądać tak, że ten przewrót byłby tylko pozorny, byłby wymyślony i wyreżyserowany przez Niemców w taki sposób, by przy innych obsłonkach i w innym ustroju wewnętrznym utrzymany został wpływ niemiecki i by polska republika, zajmująca miejsce polskiego królestwa, pozostała nadal niemieckim satelitą.
Polacy musieliby w wyniku tego przewrotu mieć także uczucie, że coś zyskali pod względem terytorialnym, a wiec że polska "republika" okazała się większa od polskiego "królestwa" i to nie tylko tego, które Niemcy ustanowili w roku 1916-tym, ale także i tego, które kongres wiedeński ustanowił w roku 1815-tym, i które walczyło o swoją niepodległość w roku 1831-ym. Niemcy w latach 1916-1918 nawet chcieli to królestwo poważnie okroić. Chcieli je pomniejszyć o tak zwany "pas graniczny" (Grenzstrelfen ) obejmujący jego obszary zachodnie i północne a dwa razy większy od Alzacji i Lotaryngii. Chcieli od niego oderwać zagłębie dąbrowsko-będzińskie. Chcieli od niego oderwać Suwalszczyznę. Traktatem brzeskim z Ukrainą oderwali od niego -- na rzecz Ukrainy -- Chełmszczyznę, Podlasie i Ziemię Zamojską. A tymczasem rząd Maksa rezygnował z tego wszystkiego. Może jeszcze nosił się z zamiarem aneksji zagłębia węglowego i jakichś małych poprawek granicznych w innych punktach granicy miedzy Królestwem a państwem pruskim. W zasadzie jednak, miał zamiar pozostawić obszar Królestwa Kongresowego z lat 1815-1914 terytorialnie prawie nienaruszonym. A co więcej zamierzał to Królestwo terytorialnie bardzo powiększyć.
Mianowicie, chciał do niego przyłączyć zachodnią Galicję. Tak więc w tej nowej Polsce znalazłyby się Kraków, Zakopane, Wieliczka a także Tarnów i Rzeszów. Chciał także trochę to państwo rozszerzyć na wschód, mianowicie przyłączając do niego Białystok z okolicą. To już byłoby rzekomo wielkie zaspokojenie polskich pragnień narodowych i sprawiłoby to, że projektowany przewrót nabrałby w dużym stopniu cech autentyczności.
Rząd Maksa Badeńskiego, szykując się do zawarcia pokoju z Francją i jej angielskimi, amerykańskimi i innymi sojusznikami zajął się zarazem zorganizowaniem przewrotu rewolucyjnego w Królestwie Polskim, takiego, który robiłby wrażenie zwróconego przeciwko Niemcom, a w istocie był mocno przez wpływ niemiecki trzymany w garści i prowadził do zbudowania państwa polskiego, które byłoby trwale satelitą niemieckim i które nie miałoby nic wspólnego z dążeniami tych Polaków, którzy -- pod wodzą Dmowskiego -- zmierzali do utworzenia Polski antyniemieckiej, z dostępem do morza, w pełni niezależnej i obejmującej także Gdańsk, Poznań i Górny Śląsk, a ponadto jeszcze Lwów i Wilno.
Do przygotowania takiego przewrotu Niemcy mieli znakomite, po prostu idealne narzędzie w osobie Piłsudskiego. Był to lewicowiec, długoletni przywódca Polskiej Partii Socjalistycznej. Był to człowiek mający w narodzie polskim spory obóz stronników. Był to człowiek mający reputację "męczennika", bo był gnębiony i wieziony przez Niemców. Przewrót zrobiony pod wodzą Piłsudskiego byłby przewrotem rewolucyjnym, lewicowym, zwróconym przeciwko, klice książąt i dygnitarzy kościelnych, tworzących Rade Regencyjną i antyniemieckim, bo przecież kierowanym przez człowieka, który wyszedł na wolność z niemieckiego wiezienia. Ale równocześnie -- Niemcy znali Piłsudskiego dostatecznie dobrze, by wiedzieć, że jest to ich niezachwiany stronnik, i że Polska pod jego rządami będzie mieć postawę proniemiecką.
Rząd Maksa Badeńskiego postanowił zawrzeć z Piłsudskim poufne porozumienie. Do rozmów z Piłsudskim wyznaczył niemieckiego dyplomatę, hrabiego Harry Kesslera, który zajmował skromne stanowisko radcy legacyjnego w poselstwie niemieckim w Bernie Szwajcarskim, ale był zdaje się za kulisami człowiekiem wpływowym. (Rzecz ciekawa, że to poselstwo w Bernie zajmowało się także przewiezieniem Lenina z emigracji w Szwajcarii zaplombowanym wagonem przez koleje niemieckie do Szwecji, skąd mógł pojechać do Rosji, o czym angielski mąż stanu Churchill napisał, że było to jakby przewiezienie "bakcyla dżumy". Poselstwo w Bernie widocznie specjalizowało się w utrzymywaniu stosunków z czynnikami rewolucyjnymi w Rosji i Polsce -- krajach sąsiadujących z Niemcami od wschodu, -- i w szczególniejszy sposób doceniało skuteczność operacji dostarczania właściwego człowieka do kraju, na którego politykę Niemcy chcieli wywrzeć wpływ.(1) Kessler znał już osobiście Piłsudskiego. Poznał go na froncie w 1915 roku. Był wtedy w czynnej służbie jako niemiecki oficer. Znalazł się w pobliżu Piłsudskiego, zetknął się z nim i prowadził z nim polityczne rozmowy.
Kessler udał się na zlecenie rządu Maksa Badeńskiego w październiku 1918 roku do Magdeburga i odwiedził Piłsudskiego w jego mieszkaniu w twierdzy. Odbył z nim kilka rozmów. W dniu 8 listopada, gdy zanosiło się na to, że rozruchy rewolucyjne mogą ogarnąć Magdeburg, zabrał Piłsudskiego i Sosnkowskiego do samochodu i przewiózł ich do Berlina i umieścił ich w hotelu, jako ludzi wolnych.
W czasie swoich rozmów z Piłsudskim zawarł z nim w imieniu rządu niemieckiego pakt, polegający na tym, że rząd niemiecki dostarczy Piłsudskiego do Warszawy i postara się o to, by objął on tam władzę, a Piłsudski zobowiązuje się pod słowem honoru, że Polska pod jego rządami będzie państwem neutralnym w toczącej się wojnie (wojna na zachodzie jeszcze trwała), czego logicznym, milczącym skutkiem było, że nie będzie uczestniczyć w kongresie pokojowym -- oraz, że Polska pod jego rządami nie będzie żądać "ani cala" z ziem zaboru pruskiego. Piłsudski zastrzegł jednak, ze jeżeli państwa zachodnie, dyktujące jako zwycięscy pokój, dadzą Polsce jakieś ziemie zaboru pruskiego jako "prezent", Polska będzie musiała ten prezent przyjąć, chociaż tego nie chce.
Pakt ten sprawił, że Piłsudski przy pomocy niemieckiej objął w Warszawie władze. Nie tylko objął władze, ale stał się w Polsce na lat 17, a poprzez swoich stronników po swojej śmierci w istocie na lat 21, czołową osobistością polityczną i tak sprawami Polski pokierował, że po owych 21 latach Polska runęła pod niemieckim wojskowym naporem i uległa ponownemu rozbiorowi.
W dniu 9 listopada, w niewiele godzin po ostatniej politycznej rozmowie z Piłsudskim, nazajutrz po przyjeździe z nim z Magdeburga do Berlina, Kessler, działając wciąż w imieniu niemieckiego, cesarskiego rządu, wsadził Piłsudskiego do pociągu specjalnego, złożonego z lokomotywy i jednego wagonu osobowego, w którym obok Piłsudskiego jechali towarzysz Piłsudskiego z internowania w Magdeburgu, pułkownik Sosnkowski, oraz niemiecki oficer łącznikowy, rotmistrz von Gülpen i wysłał ten pociąg do Warszawy. Piłsudski przybył do Warszawy 10 listopada rano. Tegoż dnia 10 listopada Rada Regencyjna przekazała mu władzę nad podległymi jej wojskami i mianowała go wodzem naczelnym. (Wojska te - poprzednio "Polnlsche Wehrmacht" -- podlegały do niedawna niemieckiemu generałowi Beselerowi, ale one 12 września 1918 roku oddane zostały przez Beselera pod władze Rady Regencyjnej. Liczyły 12 października 5.713 żołnierzy i oficerów, ale 11 listopada 9.373 ludzi wskutek dopływu nowych ochotników, zwłaszcza byłych żołnierzy l Korpusu gen. Dowbor-Muśnickiego z Bobrujska. W dniu 14 listopada Rada Regencyjna ogłosiła, że się rozwiązuje i przekazuje Piłsudskiemu swoją władzę. Jeden z członków tej Rady oświadczył wówczas, że jej zamiarem jest obdarzyć Piłsudskiego władzą dyktatorską. W dniu 22 listopada, w 8 dni po oddaniu mu władzy przez Rade Regencyjną Piłsudski ogłosił w "Dzienniku Praw" (Nr. 41) dekret, wedle którego objął, "jako tymczasowy Naczelnik Państwa najwyższą władze Republiki Polskiej i będzie ją sprawował, aż do czasu zwołania Sejmu Ustawodawczego". Dekretem tym Piłsudski określił dokładniej na czym polegało mianowanie go przez Rade Regencyjną: było to ustanowienie jego dyktatury. Sprawował potem te niczym nieograniczoną dyktaturę do otwarcia Sejmu w dniu 10 lutego 1919 roku, czyli przez blisko 3 miesiące.
Piłsudski został mianowany przez Rade Regencyjną, która ze swej -- strony była mianowana przez cesarza niemieckiego i austriackiego i pozostawała nadal w stałej łączności przez swoją kancelarie z władzami okupacyjnymi niemieckimi. To znaczy był w istocie mianowany przez Niemców. Ale operacja ustanowienia jego dyktatury przeprowadzona została tak zręcznie, że robiła wrażenie przewrotu samorzutnego i nawet antyniemieckiego. Niektóre oddziały niemieckie zostały na ulicach Warszawy już 11 listopada ostentacyjnie rozbrojone. (Część odebranej broni potem Niemcom zwrócono). Społeczeństwo polskie -- i cały świat -- miały wrażenie, że w Warszawie nastąpił przewrót rewolucyjny, polegający na tym, że władza Rady Regencyjnej i stojące za nią rządy niemieckie zostały obalone przez socjalistycznego polityka, dotychczas więzionego przez Niemców, a teraz uwolnionego. Ogólnym wrażeniem było także i to, że zwycięstwo Piłsudskiego nad Radą Regencyjną było owocem rewolucji niemieckiej. W istocie, to nie rewolucja niemiecka lecz rząd cesarski uwolnił Piłsudskiego z internowania w Magdeburgu, zawarł z nim pakt, przywiózł go do Warszawy i spowodował obdarzenie go władzą dyktatorską.
Trzeba zważyć, że Warszawa wcale nie była pierwszym punktem ziemi polskiej, uwolnionym spod władzy zaborczej, a Piłsudski nie był pierwszym jawnie niezależnym ośrodkiem rodzącej się polskiej państwowości. Pierwsza odzyskała wolność duża cześć Galicji. Już 30 października nastąpił przewrót w Krakowie i całej zachodniej Galicji. Objęła tam władze, całkowicie usuwając rządy austriackie, oraz stając się tymczasowym, niepodległym, dzielnicowym polskim rządem, Polska Komisja Likwidacyjna (wkrótce przemianowana na Komisję Rządzącą), powołana do życia przez dotychczasowych posłów polskich do austriackiego parlamentu, a więc przez polskie przedstawicielstwo całkiem niezależne i pochodzące z wyborów. Na drugi dzień, 31 października, uwolnił się wschodnio galicyjski Przemyśl, duża część Śląska Cieszyńskiego oraz cała okupacja austriacka w Królestwie, wraz z Lublinem, Kielcami, Radomiem i Zamościem. W następny dzień 1 listopada uwolnił się -- drogą powstania przeciw rządom austriackim, przekształconym w poddane nadal Austrii rządy zachodnio ukraińskie – Lwów. Proszę zważyć, że Piłsudski do 8 listopada przebywał w Magdeburgu, a do 9 listopada w Berlinie. Tak więc cześć Polski -- z ośrodkiem głównym w Krakowie -- była już faktycznie niezależna na 12 dni przed przybyciem Piłsudskiego do Warszawy. Ośrodek rządzący w Krakowie, złożony z "endeków" i ludowców (Komisja Likwidacyjna) zarządził na terytorium pod swoja władza pobór do wojska i prowadził regularną wojnę, na dwa fronty (z Ukraińcami na wschodzie, a poczynając od 23 stycznia 1919 roku na Śląsku Cieszyńskim z Czechami).
(W dniu 7 listopada 1918 roku, w ósmym dniu rządów polskich w Lublinie, grupa stronników Piłsudskiego z politykiem socjalistycznym Daszyńskim i pułkownikiem legionowym, późniejszym marszałkiem Rydzem-Śmigłym na czele dokonała w tym mieście zamachu stanu, tworząc tzw. "rząd lubelski". Nie jest prawdą, że rząd ten obalił rządy austriackie. Obalił on miejscowe rządy polskie, zabijając jednego broniącego tych rządów polskiego oficera. Komisja Likwidacyjna w Krakowie nosiła się z zamiarem obalenia rządu lubelskiego swoimi wojskami. Nie doszło to do skutku. Piłsudski przybył 10 listopada do Warszawy, a 11 listopada, w 4 dni po swoim powstaniu rząd lubelski oddał mu się pod rozkazy. Piłsudski udzielił temu rządowi dymisji, ale 14 listopada mianował jego premiera Daszyńskiego, premierem w Warszawie. Zastąpił go 18 listopada Moraczewski, tworząc w Warszawie rząd czysto socjalistyczny).
Warto się, zastanowić, co byłoby się w Warszawie zdarzyło, gdyby nie było paktu Kessler-Piłsudski, gdyby cesarski rząd Maksa Badeńskiego nie był przywiózł Piłsudskiego do Warszawy i gdyby decyzją tego rządu Piłsudski nie został mianowany (formalnie przez Radę Regencyjną) dyktatorem w Polsce.
Dnia 9 listopada, w dniu, w którym Piłsudski został z Berlina wyprawiony do Warszawy jeszcze przez stary rząd, nastąpiła w Niemczech rewolucja. Gdyby Piłsudski przebywał o 24 czy 36 godzin dłużej w Magdeburgu, tylko rządowi rewolucyjnemu mógłby zawdzięczać swoje następne uwolnienie. Zapewne uwolnienie to opóźniłoby się conajmniej o kilka dni, bo nowe władze zwykle nie od razu zwalniają więźniów, a czasem nie zwalniają ich wcale. Co więcej znalazłby się na wolności w mieście Magdeburgu, ale wcale nie w Warszawie. Czy próbowałby się jakoś przedostać do Warszawy? A może wydostałby się raczej do któregoś z państw neutralnych, np. do Szwajcarii lub Danii? W każdym razie nie byłoby go w Warszawie w dniach decydującej rozgrywki. A tymczasem Warszawa, w ślad za Krakowem uwolniłaby się sama od władzy zaborczej. Przyczyniłaby się do tego wiadomość, że 11 listopada Niemcy skapitulowały wobec Francji i jej sojuszników, podpisując rozejm. To endecy i inne żywioły antyniemieckie wysunęłyby się w Warszawie tak jak w Krakowie na czoło. Być może zgodzono by się na to, że władze naczelną w Polsce sprawuje rząd emigracyjny w Paryżu, czyli Komitet Narodowy Polski z Dmowskim na czele. Tak właśnie stało się w Czechosłowacji: politycy krajowi uznali rząd emigracyjny za swój rząd prawowity. (A 13 listopada, na jeden dzień przed przekazaniem władzy Piłsudskiemu przez Radę Regencyjną, rząd francuski uznał Komitet Narodowy w Paryżu za polski rząd "de facto". Inne rządy alianckie uznawały ten Komitet w sposób tylko niewiele mniej formalny). Być może także z drugiej strony, tak jak z wielu stron projektowano, utworzona by została Naczelna Rada Polskiego Narodu, złożona z czołowych czynników politycznych ze wszystkich trzech zaborów a wiec z udziałem Środowiska Komisji Likwidacyjnej w Krakowie, zarówno jak z wpływowego, istniejącego już pół tajnie środowiska kierowniczego w Poznaniu. Rada ta, która z natury rzeczy miałaby charakter antyniemiecki, wyłoniłaby z siebie rząd do którego czynniki dotąd proniemieckie by nie weszły. Piłsudski i popierający go socjaliści byliby w tej sytuacji bezsilni. Co najwyżej: byliby dopuszczeni do jakiegoś kompromisu, zezwalającego im na rolę mniejszej wagi. Wielka kariera polityczna Piłsudskiego, poczynając od roku 1918-go wyrosła na fakcie, że był on w cichym, zupełnie formalnym porozumieniu z Niemcami i że został przez Niemców mianowany dyktatorem w Polsce. Był potem -- w większym albo umniejszonym stopniu -- tym dyktatorem do końca życia, a potem pośmiertnie aż do kampanii wrześniowej. Miał oczywiście duży własny obóz w polskim narodzie i sprawując tę rolę dyktatora, posługiwał się siłami istniejącymi w samej Polsce i opierał się o swoich zwolenników Polaków. O jego związkach z Niemcami -- a przede wszystkim o jego pakcie z Kesslerem -- nie wiedziano w Polsce -- nie wiedzieli przede wszystkim jego zwolennicy, -- aż do czasów po drugiej wojnie światowej, choć późniejsza obecność Kesslera w Polsce jako posła sprawiała, że w polskich środowiskach narodowych coś niecoś się domyślano. Ale źródłem podstawowym roli Piłsudskiego w Polsce było to, że to Niemcy go u władzy w Polsce osadzili i że był on narzędziem polityki niemieckiej.(2)
W pierwszych tygodniach dyktatury Piłsudskiego "Republika Polska" pod jego rządami pozostawała całkowicie w sferze mocarstwowej niemieckiej. Utrzymywała stosunki dyplomatyczne tylko z Niemcami i Austro-Węgrami. Nie utrzymywała stosunków ani z państwami koalicji antyniemieckiej, ani z krajami neutralnymi. Pierwszym posłem niemieckim w Warszawie był tenże sam hrabia Harry von Kessler, który w imieniu cesarskiego rządu niemieckiego zawarł z Piłsudskim pakt. Mianował go teraz nowy rewolucyjny rząd. Przyjechał on do Warszawy 20 listopada, a więc w 10 dni po Piłsudskim. Jego początkowym zamiarem było sprawić, by Niemcy i Polska porozumiały się co do przyszłych stosunków i wystąpiły wobec państw koalicyjnych wspólnie jako dwa państwa, które zgodnie ułożyły się co do swoich spraw i nie potrzebują ich oddawać pod rozstrzygniecie kongresowi pokoju. Nie doszło to jednak do skutku. "Endeckie" demonstracje, domagające się zerwania stosunków dyplomatycznych z Niemcami wywarły wpływ i na obóz stronników Piłsudskiego. Stronnik Piłsudskiego Fllipowicz sprawił, że 15 grudnia stosunki dyplomatyczne między Warszawą a Berlinem zostały zerwane i Kessler musiał z Warszawy wyjechać. Tak więc czas otwartej, całkiem formalnej przynależności "Republiki Polskiej" Piłsudskiego do obozu niemieckiego w Europie Już po zakończeniu wojny na zachodzie trwał 25 dni, od 20 listopada do 15 grudnia 1918 roku.
Piłsudski dążył następnie do obalenia Komitetu Narodowego w Paryżu i zlikwidowania jego miejsca w obozie alianckim, jako przedstawicielstwa Polski walczącej z Niemcami. W ustnej instrukcji dla Leona Wasilewskiego, w dniu 6 lutego 1919 roku, powiedział "mnie, jako zupełnie swojemu człowiekowi mówił i to, czego nie mówił innym członkom delegacji. A więc uważał, że musimy w Paryżu dążyć do zlikwidowania Komitetu Narodowego". Z ową akcją, dążącą do zlikwidowania Komitetu Narodowego łączy się wysłanie przez Piłsudskiego -- dnia 21 grudnia 1918 roku -- słynnego listu do Dmowskiego, zaczynającego się od słów "Szanowny Panie Romanie", którego motywem nie była, jak twierdzi propaganda, chęć porozumienia z Dmowskim, lecz intryga, zmierzająca do obalenia roli Dmowskiego. Jeszcze przedtem, mianowicie dnia 16 listopada 1918 roku a wiec zanim jeszcze Kessler przybył jako poseł niemiecki do Warszawy, Piłsudski wysłał depeszę do rządów "wszystkich państw wojujących i neutralnych", w której wymienił imiennie rządy Stanów Zjednoczonych, Anglii, Francji, Włoch, Japonii i Niemiec, a więc na równi główne państwa obu stron wojujących, w której zawiadamiał o "istnieniu państwa polskiego" i o tym, że działa "opierając się na armii polskiej pod moją komendą". W tymże dniu 16 listopada, wysłał drugą depeszę do prezydenta Stanów Zjednoczonych Wilsona z apelem by "polskie oddziały wojskowe, skupione pod sztandarem amerykańskim" odesłane zostały do Polski i włączone do "armii polskiej, stojącej obecnie pod moimi rozkazami", oraz by apel ten objął "wszystkich żołnierzy Polaków, którzy walczą pod sztandarami obcymi". Także w tym samym dniu 16 listopada wysłał depeszę do marszałka Focha, wzywając by "wojska polskie będące obecnie częścią armii francuskiej" zostały "włączone w skład armii, stojącej pod moimi rozkazami", która "przygotowuje się" do przyjęcia w swe szeregi "synów ojczyzny, rozproszonych po świecie całym". Tak więc prawdziwie niezależną armie polską, podlegającą Komitetowi Narodowemu Polskiemu i wchodzącą jako odrębny czynnik do obozu koalicji, dowodzoną przez generała Hallera i stacjonującą głównie we Francji, ale także na Syberii, na Kaukazie i na Murmanie, a wcale nie znajdującą się "pod sztandarem amerykańskim", nie będącą "częścią armii francuskiej", ani nie walczącą "pod sztandarami obcym", chce sprowadzić do roli żołnierzy zaciężnych w obcej służbie i chce ściągnąć do należącej do obozu politycznego niemieckiego Polski, jako zbłąkanych synów marnotrawnych. Demonstruje on tymi depeszami, że w owej armii polskiej -- wielokrotnie liczniejszej od owego dawnego "Wehrmachtu", będącego od sześciu dni armią "pod jego rozkazami" -- nie uważa za organ państwa polskiego, a Polski nie uważa za należącą do koalicji antyniemieckiej, lecz za państwo neutralne (choć blisko związane z Niemcami).
Do ugruntowania pozycji Piłsudskiego w jego roli jako dyktatora w Polsce przyczynił się w niemałym stopniu Ignacy Paderewski. Został on do tego zadania użyty przez rząd angielski. Anglia od chwili zakończenia wojny przyjęła postawę nakładania hamulca na dążenia do gruntownego złamania potęgi niemieckiej. Wyobrażała sobie, że zapanuje teraz na kontynencie europejskim hegemonia francuska i chcąc się temu przeciwstawić, zaczęła okazywać niejakie poparcie Niemcom. Jednym z przejawów tego było jej dążenie do przeszkodzenia narodzeniu się silnej Polski. Gdy Niemcy osadzili w Warszawie Piłsudskiego jako dyktatora, Anglia natychmiast zaczęła dyktaturę te popierać, przeciwstawiając się znajdującemu się w obozie alianckim polskiemu rządowi emigracyjnemu, jakim był Komitet Narodowy Dmowskiego. Wielką operację na rzecz Piłsudskiego przeprowadził minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, Balfour, używając do tego w sposób bardzo zręczny polskiego polityka i artystę Paderewskiego.
Ignacy Paderewski był znakomitym, znanym na cały świat muzykiem i gorącym polskim patriotą. Polska musi mu być wdzięczna za cały szereg jego wielkich zasług. To on ufundował w roku 1910 w Krakowie pomnik polskiego zwycięstwa pod Grunwaldem. W czasie wojny odznaczył się w Ameryce ogromną działalnością propagandową na rzecz Polski i w obronie Polski przed niebezpieczeństwem niemieckim, miał wielkie stosunki w świecie politycznym amerykańskim i angielskim i używał tych stosunków dla dobra Polski. Ale był to człowiek politycznie naiwny. Dawał się czasem -- nieświadomie -- używać wrogom Polski do poczynań politycznie szkodliwych.
Był on członkiem Komitetu Narodowego w Paryżu, którego prezesem był Dmowski. Pojechał z Paryża do Londynu i wszedł osobiście, nie jako przedstawiciel Komitetu Narodowego, ale jako indywidualny polityk, w rozmowy z ministrem brytyjskim Balfourem. Balfour wytłumaczył mu, że Polska ma teraz dwa rządy: Komitet Narodowy w Paryżu i rząd Piłsudskiego w Warszawie i że dla dobra Polski trzeba te rządy połączyć ze sobą i to jest zadaniem Paderewskiego. "To jest Pańskie zadanie, panie Paderewski. Chcę żeby Pan pojechał do Polski, by zjednoczyć polskie serca".("It is your task, Paderewski. l want you to go to Poland to unite the Polish hearts"). W istocie celem misji Paderewskiego nie było zjednoczenie polskich serc, lecz zapewnienie zwycięstwa politycznego Piłsudskiemu.
Rząd angielski dał do dyspozycji Paderewskiego krążownik brytyjski "Concord" i przydzielił mu anioła stróża w osobie wybitnego brytyjskiego działacza politycznego pułkownika Wade.
Paderewski wyruszył krążownikiem "Concord" z Anglii 21 grudnia 1918 roku i przybył do Gdańska 25 grudnia. Okazał wobec rad pułkownika Wade sporo niezależności: nie pojechał wprost z Gdańska do Warszawy, ale najpierw do Poznania. Jego obecność w Poznaniu stała się 27 grudnia iskrą, która spowodowała wybuch powstania poznańskiego. Ale przyjechawszy następnie do Warszawy opowiedział się całkowicie po stronie Piłsudskiego. W dniu 16 stycznia 1919 roku Piłsudski udzielił dymisji socjalistycznemu rządowi Moraczewskiego i mianował rząd też w składzie lewicowy, ale z Paderewskim jako premierem. Znaczenie tego faktu, jasno określił Piłsudski w liście do Dłuskiego z dnia następnego: "Paderewski przez przyjęcie władzy odemnie uznaje przez to mnie jako Naczelnika Państwa". Paderewski był członkiem Komitetu Narodowego w Paryżu. Krokiem swoim, -- który był aktem zdrady wobec Dmowskiego -- zadał temu Komitetowi cios, niweczący jego rolę polskiego rządu emigracyjnego.
Dmowski przyjął to do wiadomości. Nie zamierzał on wszczynać walki o władzę w Polsce. Miał zresztą co do Piłsudskiego wielkie złudzenia. Nie wiedział rzecz prosta o pakcie Piłsudskiego z Kesslerem, to znaczy z rządem niemieckim. Nie podejrzewał Piłsudskiego o to, że jest stronnikiem niemieckim i wykonawcą dążeń niemieckich do hegemonii we wschodniej Europie. Przypuszczał, że Piłsudski mimo swej lewicowości, swej ideologii socjalistycznej i swego w roku 1914-tym i później czynnego udziału w wojnie po stronie niemieckiej, jest w istocie polskim patriotą. Wyobrażał sobie, że jego dyktatura w Polsce nie pociągnie za sobą dla Polski większych szkód.
Natomiast uważał, że rzeczą najważniejszą dla Polski jest wygranie rozgrywki o traktat pokoju z Niemcami, to znaczy odzyskanie zaboru pruskiego, zdobycie dostępu do morza i ustanowienie w Europie systemu wersalskiego, który dawałby Polsce należne jej miejsce wśród narodów Europy.
Rezultatem tej postawy Dmowskiego było zawarcie przez niego porozumienia o podziale zadań i zakresu władzy z Piłsudskim, reprezentowanym przez Paderewskiego w postaci wymiany depesz po francusku, z 14 i 15 stycznia 1919 roku miedzy Paderewskim w Warszawie, a Dmowskim w Paryżu. Depesze te oznaczały uznanie władzy Piłsudskiego i Paderewskiego w Polsce przez Komitet Narodowy, zrzeczenie się przez ten Komitet roli tego, co moglibyśmy nazwać rządem emigracyjnym, ale zapewnienie pełnego prawa Komitetowi Narodowemu do reprezentowania Polski, jako państwa koalicyjnego na konferencji wersalskiej przy czym do Komitetu tego zostało dokooptowanych dziesięciu ludzi, wymienionych imiennie, reprezentujących obóz Piłsudskiego. Tym sposobem ugoda ta zapewniła Piłsudskiemu władzę w Polsce, a Dmowskiemu możność przeprowadzenia walki o traktat wersalski. Ugoda ta zarazem oznaczała utrzymanie się Polski -- w myśl osiągnięć Dmowskiego -- w roli jednego ze zwycięskich państw koalicji antyniemieckiej, oraz zerwanie z polityką Piłsudskiego umieszczenia Polski w obozie niemieckim.
Niemcy oceniali potem eksperyment współpracy swojej z Piłsudskim za nieudany, uważali, że Piłsudski swego zadania dla nich nie spełnił. Dał temu wyraz Hitler w rozmowie z Himmlerem dnia 10 lipca 1943 roku. Hitler "wskazał przykład Piłsudskiego" jako dowód, że "eksperyment" ewentualnej współpracy z Polakami dla "zneutralizowania polskiego ruchu oporu" może być "niebezpieczny".
Piłsudski posługiwał się, potem Paderewskim przez 11 miesięcy. Paderewski był ścisłym współpracownikiem Piłsudskiego przez mniej więcej cały ten czas, ale Piłsudski, gdy go już nie potrzebował, tak go zużył, zniszczył, a w końcu skompromitował, że gdy 9 grudnia 1919 roku gabinet Paderewskiego zakończył swoje istnienie, Paderewski na zawsze z Polski wyjechał i nigdy już do Polski ani na chwile nie powrócił, aż do swej śmierci w 22 lat później w 1941 roku w Nowym Jorku.

----------
(1) W książce Winfried Baumgart "Deutsche Ostpolitik 1918. Von Brest - Litowsk zum Ende des ersten Weltkrleges". (Wiedeń i Monachium 1966) zawarta jest informacja (na str.291), że Kessler brał latem 1918 roku udział w rokowaniach rządu niemieckiego z rządem bolszewickim. Pisałem o tym -- na str. 260-261 -- w mej "Roli dziejowej Dmowskiego" (Chicago 1968).

(2) Sprawa paktu Kessler-Piłsudski i osadzenia Piłsudskiego przez Niemców u władzy dyktatorskiej w Warszawie jest sprawą kluczową dla historii roli Piłsudskiego w Polsce, dlatego postanowiłem nie ograniczyć się do powołania się w sposób ogólny -- jak w całej reszcie niniejszej broszury -- na inne moje książki czy rozprawy i na zawartą w nich dokumentację ale dać w tej sprawie trochę dokumentacji bezpośredniej, mianowicie w niniejszym przypisku. Czynię to także i dlatego, że trzeci tom mej książki "Józef Piłsudski 1914-1919",w którym rozpatrzona zostanie szczegółowo sprawa paktu Kessler-Piłsudski i objęcia przez Piłsudskiego w roku 1918 władzy w Polsce, jeszcze się nie ukazał. Co więcej moja rozprawa p.t. "Geneza rządów Piłsudskiego: Uwagi o pakcie Kessler-Piłsudski" ("Komunikaty Tow. Im. R. Dmowskiego" tom l Londyn 1970/71, str. 93-261) zawiera dokumentacje niepełną, gdyż ukazała się jeszcze przed otwarciem w zachodnioniemieckim archiwum spraw zagranicznych w Bonn, dokumentów, dotyczących zwolnienia Piłsudskiego z Magdeburga.
Najotwarciej opisał Kessler sprawę swego paktu z Piłsudskim w swoim pamiętniku ("Tagebücher 1918-1937, Frankfurt nad Menem, 1961) w relacji ze swej rozmowy -- 14 stycznia 1937 roku w Paryżu z Anatolem Mühlsteinem, zastępca, ambasadora polskiego w Paryżu, Żydem, zięciem słynnego finansisty Roberta Rotszylda (Pamiętnik Kesslera widać nie był przeznaczony do druku, został bowiem ogłoszony dopiero w wiele lat po śmierci autora i jest niekompletny). Kessler pisze w tym pamiętniku, że na zapytanie Mühlsteina "Czy Piłsudski dał mi zobowiązanie na piśmie, że nic nie przedsięweźmie przeciw Niemcom? potwierdziłem mu, że chodziło tylko o oświadczenie ustne w formie słowa honoru, gdyż uchyliłem się wobec generała Hoffmanna od żądania od Piłsudskiego zobowiązania na piśmie. Ponadto Piłsudski oświadczył mi już w roku 1915, że nie życzy sobie ani cala terytorium pruskiego: ale nie może wykluczyć, że jeśli alianci ofiarują mu na przykład Prusy Zachodnie (Pomorze) to nie będzie mógł odmówić (...). W sposób oczywisty czuł się on (potem) związany danym mi słowem honoru, że nie będzie żądać ani cala pruskiego terytorium".
Cytatę te, z pamiętnika Kesslera w poprzednich mych pracach zbagatelizowałem, uważałem bowiem, że jest jakaś mętna, mieszając oświadczenie Piłsudskiego z roku 1915-go z jego zobowiązaniami z roku 1918-go. Stała się ona jednak dla mnie jasna, gdy zapoznałem się z raportem Kesslera z dnia 1 listopada 1918 roku do premiera Wielkiego Księcia Maksymiliana Badeńsklego o rozmowie z Piłsudskim odbytej w Magdeburgu dnia 31 października 1918 roku. Raport ten znajduje się w archiwum w Bonn. Wedle raportu tego, Piłsudski, gdy mu Kessler przypomniał rozmowy, jakie z nim odbył w 1915-tym roku w schronie wojennym w Korminie pod Czartoryskiem na Wołyniu, odpowiedział; "Co mi wtedy powiedział, podtrzymuje i teraz" ( Was er mir damals gesagt habe, helte er auch heute aufrecht.) Tak więc, jak się okazuje Piłsudski potwierdził w rozmowie w Magdeburgu swe słowa o "ani calu" zaboru pruskiego, powołując się na to, co mówił przed trzema laty.
Zestawiając udostępnione mi dokumenty z archiwum w Bonn z pamiętnikami Kesslera, a także z innymi wypowiedziami Kesslera, takimi jak poudzielane wywiady prasowe i artykuły, dochodzę do wniosku, że decydująca rozmowa, w której Piłsudski dał Kesslerowi swoje słowo honoru odbyła się w hotelu Continental w Berlinie dnia 9 listopada. O rozmowie tej Kessler pisze w swoich pamiętnikach pod data 9 listopada 1918 roku: "Rozmawialiśmy potem znowu (...) o polityce. Powtórzyłem, że zaniechano pisemnego zobowiązania Piłsudskiego na mój wyraźny wniosek i za zgodą zarówno kanclerza Rzeszy, księcia Maksa, jak Groenera i ministra wojny, gdyż uważałem za mądrzejsze zdać się tylko, na jego honor i jego patriotyzm", (dla dokładności powtarzam to samo w niemieckim oryginale: "Wir sprachen dann noch einmal (...) über Politik. Ich wiederholte, dass eine schriftliche Bindung Piłsudskis auf mein ausdrückliches Betreiben und in Einverständnis sowohl mit dem Reichskanzler unterblieben sei, weil ich es für klüger hielte mich ganz allein auf seine Ehre und seinen Patriotismus zu verlassen" (Podkreślenia w niemieckim tekście i w polskim przekładzie, są moje). Jeszcze tego samego dnia Piłsudski został specjalnym pociągiem wysłany do Warszawy.
Nie znalazłem w udostępnionych mi papierach z archiwum w Bonn raportu Kesslera o powyższej rozmowie z Piłsudskim. Jest możliwe, że raportu tego zawierającego informacje o złożeniu przez Piłsudskiego słowa honoru, nie ujawniono, mimo, że inne papiery z roku 1918 stały się już dostępne dla historyków. Jest jednak również możliwe, że Kessler takiego raportu w ogóle nie napisał. Rozmowa ta, oraz odesłanie Piłsudskiego do Warszawy miały miejsce 9 listopada. Był to dzień niemieckiej rewolucji, abdykacji cesarza Wilhelma i upadku rządu Maksa Badeńskiego. To jeszcze rząd Maksa, a więc rząd cesarski zawarł pakt z Piłsudskim i odesłał Piłsudskiego do Warszawy, ale Kessler nie miał już powodu składać temu rządowi raportu a rządu rewolucyjnego jeszcze nie było. Tak więc jedynym śladem tej rozmowy jest podana wyżej relacja w pamiętniku.
Pierwotnie, rząd niemiecki zawiadomił telefonicznie przebywającego w Magdeburgu Kesslera, że "Piłsudski ma być zwolniony, ale przedtem musi złożyć oświadczenie na piśmie, którego tekst zredagował generał Hofmann. Otrzymałem zlecenie pojechać i skłonić go do takiego oświadczenia". (Pamiętnik, dnia 6 listopada). Kessler w depeszy z dnia 7 listopada z Magdeburga do Berlina (tekst w archiwum w Bonn) donosi, że jest nie wskazane żądać od Piłsudskiego oświadczenia na piśmie, gdyż tego rodzaju żądanie "spotka się z odmową", (wird scheitern) i "zgniewa" (verstimmen). Wobec tego Kessler prosi o wzięcie tego pod uwagę. Tegoż dnia Kessler otrzymał depesze z Berlina, zezwalająca mu na "zwolnienie (Piłsudskiego) z powołaniem się na złożone Panu świeżo ustne oświadczenia". Nastąpiły "nowe powody polityczne, które sprawiają, że możliwe najszybsze uwolnienie okazuje się pilnie wskazane". (Tekst w archiwum, zarówno jak w pamiętniku.)
Relacje Sosnkowskiego, Sokolnickiego, rotmistrza von Gülpen, Głąbińskiego (o rozmowie Dmowskiego z Piłsudskim z początkiem 1920 roku) i inne, potwierdzają prawdomówność Kesslera. Zanalizowałem je i zestawiłem z innymi ocenami w mej rozprawie: "Geneza rządów Piłsudskiego: Uwagi o pakcie Kessler-Piłsudski."
Jozef Pilsudski
i niepodleglosc Polski
Dzien 11 listopada w pamieci Polakow laczy sie nierozerwalnie z Jozefem Pilsudskim. Wiadomo, ze Pilsudski zawsze dazyl do niepodleglosci, ze stworzyl Legiony jako zalazek przyszlego wojska polskiego, ze Legiony walczyly do czasu po stronie Niemiec i Austro-Wegier przeciwko carskiej Rosji, ale malo znane sa jego polityczne lawirowania na drodze do niepodleglosci, a takze szczegoly jego powrotu do Warszawy z wiezienia w Magdeburgu w listopadzie 1918 r. , na co tu zwrocimy uwage.
O powstaniu niepodleglej Polski napisano bardzo wiele, ale tu wymieniamy tylko dwie prace podstawowe. Szeroki kontekst miedzynarodowy do sprawy polskiej podaje Janusz Pajewski w ksiazce Wokol sprawy polskiej. Paryz-Lozanna-Londyn 1914-1918 (Wydawnictwo Poznanskie, Poznan 1970), natomiast mysli i dzialania Pilsudskiego wnikliwie opisuje Wlodzimierz Suleja w Jozef Pilsudski (II wydanie, Zaklad Narodowy imienia Ossolinskich, Wroclaw-Warszawa-Krakow 1995).
Mniej znane, ale bardzo interesujace przyczynki znajdujemy we wspomnieniach niemieckiego dyplomaty hr. Harry'ego Kesslera (pierwszego posla niemieckiego w Polsce), hr. Bogdana Hutten-Czapskiego (ziemianina, pulkownika armii niemieckiej, bliskiego wspolpracownika gubernatora niemieckiego w Warszawie gen. Hansa von Beselera), Kazimierza Sosnkowskiego (szefa sztabu Pilsudskiego, pozniej generala), ksiecia Zdzislawa Lubomirskiego (przewodniczacego Rady Regencyjnej, namiastki rzadu polskiego pod kontrola niemiecka) i jego zony, ksiezny Marii Lubomirskiej. Cytowane przez autorow wspomnien zaskakujace nieraz wypowiedzi Pilsudskiego swiadcza o jego umiejetnosci dostosowania sie do istniejacych mozliwosci, ale tez o jego niezmiennosci w dazeniu do celu - do niepodleglego panstwa polskiego.
Pierwsza relacja, hr. Kesslera, pochodzi z 1915 r., gdy Pilsudski stal ze swymi legionistami, ktorzy wlasnie odparli atak wojsk rosyjskich, na Wolyniu pod Koszyszczami. Kessler byl wowczas oficerem niemieckim. Wedlug Kesslera, zapytany o swoje cele, Pilsudski mowil mu o koniecznosci polaczenia Galicji z Kongresowka, ale nie wysuwal wowczas roszczen do Prus Zachodnich (Pomorza) czy tez wiekszej czesci Poznanskiego. Przy tym zaznaczyl jednak, ze nie da sie przewidziec co bedzie, jesli Niemcy zostana pokonane i koalicja (mocarstwa zachodnie) zechce Polsce ofiarowac Pomorze. Ciekawe jest tez stwierdzenie Pilsudskiego zanotowane przez Kesslera o koniecznosci dobrosasiedzkich stosunkow z Niemcami. Cytuje: "Dla niego jednak jest sprawa glowna, aby Niemcy i Polacy zapomnieli o swojej starej nieprzyjazni, a nawet nauczyli sie przyjaznie wspolpracowac jako sasiedzi, ktorzy wreszcie zmadrzeli". Pilsudski wykazal sie tu wytrawnoscia polityczna. Dopasowywal swoj cel do istniejacych mozliwosci, choc nie ukrywal przy tym swych mysli o dzialaniach w innej sytuacji. Jak sie pozniej okazalo, jego slowa mialy wywrzec decydujacy wplyw na bieg wydarzen w trzy lata pozniej.
Sprawa niepodleglosci Polski zostala po raz pierwszy postawiona na arenie miedzynarodowej w deklaracji cesarzy Niemiec i Austro-Wegier z dn. 5 listopada 1916 r. Zapowiadala ona stworzenie Krolestwa Polskiego, jednakze bez okreslenia granic. Bylo wiec jasne, ze nie obejmie ono Wielkopolski i Pomorza. Mocarstwom centralnym chodzilo oczywiscie o pozyskanie zolnierza polskiego dla wlasnych armii. Tym niemniej Pilsudski widzial teraz pewne mozliwosci dzialania. Teraz (1916-17 r.), probowal budowac zreby armii polskiej. Przyjal wiec przewodnictwo Komisji Wojskowej w Tymczasowej Radzie Stanu (administracja polska w Warszawie pod nadzorem niemieckim). Powstal zalazek polskiej armii, ale gdy stalo sie jasne, ze Tymczasowa Rada Stanu nie przeksztalci sie w niezalezny rzad Polski z podleglym mu wojskiem, czego domagal sie Pilsudski, podal sie do dymisji. Objal z powrotem komende Legionow, a zarazem pracowal usilnie nad rozwojem tajnej Polskiej Organizacji Wojskowej (POW) istniejacej wowczas w Galicji, Kongresowce i na Ukrainie. Nic dziwnego zatem, ze werbunek do "armii polskiej" podporzadkowanej gubernatorowi, generalowi von Beselerowi, byl znikomy.
W 1917 r. zachodza nowe, bardzo istotne dla sprawy polskiej wydarzenia. 22 stycznia prezydent Woodrow Wilson, zainspirowany przez Ignacego Jana Paderewskiego, w swym wystapieniu do Senatu USA powiedzial o koniecznosci odrodzenia "zjednoczonej, niepodleglej i autonomicznej Polski". W marcu wybuchla pierwsza rewolucja w Rosji, ktorej zreszta Pilsudski spodziewal sie od dluzszego czasu. Wowczas postanowil zerwac z mocarstwami centralnymi. Okazja ku temu nadarzyla sie w lipcu, gdy odmowil Niemcom i Austro-Wegrom zlozenia przysiegi "braterstwa broni". Odmowili tego rowniez jego legionisci (l. i 3. brygada). Tych z Kongresowki Niemcy internowali w obozach. Austriacy swoich wyslali glownie na front wloski.
Po odmowie zlozenia przysiegi Pilsudski przewidywal swoje aresztowanie, co istotnie nastapilo 22 lipca. W przeddzien powiedzial Arturowi Sliwinskiemu (czlonek PPS, wowczas przewodniczacy Centralnego Komitetu Narodowego dazacego do budowy panstwa polskiego w oparciu o mocarstwa centralne), ze bedzie niebawem wywieziony do obozu jenieckiego. Ale powiedzial mu takze, ze to nie bedzie dlugo trwalo, bo Niemcy wojne przegraja, a wtedy on wroci do Polski jako dyktator. (Nalezy tu wyjasnic, ze owczesne pojecie dyktatury oznaczalo naczelnictwo panstwa na wzor Tadeusza Kosciuszki, a nie dyktature typu faszystowskiego, wowczas nieznana.)
7 listopada 1917 r. w Rosji wybuchla druga rewolucja. Bolszewicy, pod przywodztwem Wlodzimierza Lenina, obalili tymczasowy rzad Aleksandra Kierenskiego i rozpoczeli rokowania pokojowe z Niemcami i Austro-Wegrami, ktore zakonczyly sie podpisaniem traktatu pokojowego w Brzesciu Litewskim 3 marca 1918 r. Rzad bolszewicki zrzekl sie wowczas taktycznie zachodnich rubiezy bylego cesarstwa i na tym tle wybuchla w Rosji wojna domowa.
Nalezy tu wspomniec, ze prezydent Wilson oglosil 8 stycznia program pokoju zawarty w czternastu punktach i oparty na zasadzie samostanowienia. Punkt trzynasty mowil o potrzebie odrodzenia niezawislego panstwa polskiego na terytoriach "zamieszkanych przez ludnosc niezaprzeczalnie polska". Mniej wiecej to samo powiedzial dwa dni wczesniej brytyjski premier David Lloyd George. Chodzilo tu jednak o cos wiecej niz o niepodlegla Polske. Z obu stron bylo to zapewnienie pod adresem Niemiec i Rosji, ze nie grozi im utrata ziem, w ktorych wiekszosc ludnosci nie jest polska. Obu przywodcom zalezalo na tym, aby Niemcow nie odstreczyc od rokowan pokojowych na zachodzie, a przede wszystkim, aby zachecic nowy rzad bolszewicki w Rosji do dalszego prowadzenia wojny z Niemcami i Austro-Wegrami na wschodzie. Cesarstwo niemieckie program ten odrzucilo; drugi cel tez nie zostal osiagniety, ale w przyszlosci zasada etnograficzna czesto miala byc interpretowana na niekorzysc Polski.
Niemcy, zwycieskie na wschodzie, nie zdolaly jednak rozgromic wojsk Francji, Wielkiej Brytanii oraz Stanow Zjednoczonych (te ostatnie przystapily do wojny w kwietniu 1917 r.). Po zalamaniu sie kilku kolejnych ofensyw w 1918 r. wojska niemieckie tak sie wykrwawily, ze naczelne dowodztwo armii na jesieni przynaglalo rzad do zawarcia rozejmu, aby zapobiec okupacji ziem niemieckich.
Na jesieni 1918 r., gdy widoczna juz byla kleska Niemiec, 4 pazdziernika powstal rzad ksiecia Maksa von Badena. Zwrocil sie on tegoz dnia do amerykanskiego prezydenta Wilsona z prosba o pomoc w uzyskaniu zawieszenia broni na podstawie jego czternastu punktow z 8 stycznia 1918 r., wczesniej odrzuconych przez Cesarstwo Niemieckie. Rownolegle miala miejsce inicjatywa dotyczaca Polski. Kessler pisze, ze w pazdzierniku baron Romberg, jego szef w poselstwie niemieckim w Bernie, przypomniawszy sobie jego znajomosc z Pilsudskim, odeslal go do dyspozycji sekretarza stanu Solfa w Berlinie. Rzad niemiecki wydelegowal go do Magdeburga dla wysondowania stanowiska Pilsudskiego wobec Niemiec.
Kessler pojechal do Magdeburga 31 pazdziernika. Jak pisze w swym dzienniku, rzad niemiecki uwazal, ze general-gubernatorstwo Beselera w Polsce zbankrutowalo, a "katastrofie w Polsce zapobiec mogl tylko bohater narodowy". Przy tym zakladano, ze bohater ten najpierw podpisze zredagowana przez szefa sztabu niemieckiego gen. Hoffmanna deklaracje, ze nie podejmie on zadnej akcji przeciwko Niemcom. Kessler - jak czytamy w jego dzienniku - potepil zamysl podobnej deklaracji. Wspomina, ze uslyszal wowczas od Pilsudskiego o jego celach mniej wiecej to samo, co trzy lata wczesniej na Wolyniu. Wedlug Sosnkowskiego Kessler mowil wowczas o granicach. Wyrazil zrozumienie dla "pretensji" Polakow do Poznanskiego, ale twierdzil, ze "utrzymanie przy Niemczech Gdanska i Slaska bylo warunkiem sine qua non". Na to Pilsudski odpowiedzial "non possumus. Trzymacie mnie w wiezieniu, nie mozecie mi stawiac zadnych warunkow. Co do granic Polska na pewno przyjmie wszystkie podarunki". Koniec rozmowy. W kazdym badz razie wiadomo, iz rzadowi niemieckiemu zalezalo przede wszystkim na zalatwieniu bezpiecznej ewakuacji wojsk z Polski oraz bezpiecznego przejazdu do Niemiec kilkuset tysiecy zolnierzy z frontu wschodniego (Komenda Ober-Ost).
Misja Kesslera na razie spalila na panewce, ale w nastepnych kilku dniach w Niemczech zawrzalo. W koncu pazdziernika wybuchlo powstanie marynarzy w Kilonii, ktore rozprzestrzenilo sie 4-5 listopada na inne porty niemieckie. 7 wybuchla rewolucja w Monachium. Cesarz niemiecki Wilhelm II abdykowal 9 listopada. Tegoz dnia nowy rzad socjalistyczny pod przywodztwem Eberta i Scheidemanna oglosil w Berlinie Republike Niemiecka. Wszedzie pojawily sie czerwone flagi i kokardy. Pociagi rekwirowali rewolucjonisci, glownie marynarze. W wojsku na wzor rosyjski zawiazywaly sie Rady Zolnierskie.
Nic wiec dziwnego, ze Kessler, ktorego wyslano 6 listopada ponownie do Magdeburga, otrzymal w nocy z 7 na 8 polecenie, aby uwolnic Pilsudskiego, tym razem bez podpisania wstepnych warunkow, i przywiezc go jak najszybciej do Berlina. Jest jasne, ze tak jak rzad ksiecia von Badena, tak i rzad socjalistyczny Eberta i Scheidemanna upatrywal w osobie Pilsudskiego najlepsza szanse osiagniecia swych celow. Przyneta mialo byc oddanie mu dowodztwa nad osmiotysieczna tzw. armia polska dowodzona do momentu jego dymisji, tj. 23 pazdziernika, przez gubernatora generala Beselera (zastapil go wowczas z ramienia Rady Regencyjnej gen. Rozwadowski). Nie bylo wiec chyba przypadkiem, ze 8 listopada, w dniu gdy Kessler przybyl po raz drugi do twierdzy magdeburskiej, jakis zadyszany niemiecki feldfebel (sierzant) pokazal Pilsudskiemu i Sosnkowskiemu tygodnik Die Woche. Byl tam na pierwszej stronie wielki portret Pilsudskiego z napisem General Pilsudski, der neue Oberbefelshaber der polnischen Armee (nowy dowodca polskiej armii).
Kessler wypelnil misje. Dowiozl Pilsudskiego z Sosnkowskim do Berlina tegoz wieczoru i ulokowal ich w hotelu Continental. Wowczas miala miejsce jeszcze jedna proba uzyskania od Pilsudskiego deklaracji w sprawie jego nastawienia do Niemiec. Tym razem propozycja wyszla od hr. Lerchenfelda, przedstawiciela niemieckiego przy Radzie Regencyjnej i wspolpracownika von Beselera. Pilsudski odmowil. Ciekawe, ze wedlug Hutten-Czapskiego Beseler tez znajdowal sie w Berlinie. Wrocil 9 listopada do Warszawy z poleceniem od rzadu Maksa von Badena, by polski rzad powstal do 1 grudnia. Rzad ten mial ulatwic wycofanie sie wojsk niemieckich z Kongresowki oraz ze wschodu (Komenda Ober-Ost).
Tegoz dnia, przy obiedzie w hotelu Continental Kessler rozmawial raz jeszcze z Pilsudskim o granicach. Dowiedzial sie od niego, ze ten zadnych "prezentow" Ententy nie odrzuci. Kessler dowodzil, iz rozczlonkowanie Niemiec przez pozbawienie ich Prus Zachodnich (Pomorza) wywola irredente i chec zemsty zagrazajaca pokojowym stosunkom z Polska. Obaj rozmowcy pozostali przy swoich stanowiskach. Pociag, ktorym Kessler odprawil Pilsudskiego i Sosnkowskiego do Warszawy odjechal, gdy Berlin objela juz rewolucja.
Na dworcu w Warszawie, dokad przyjechali 10 listopada ok. 7 rano, nie bylo tlumow, bo przyjazd ich nie byl publicznie zapowiedziany. Pilsudskiego witali: regent, ks. Zdzislaw Lubomirski, komendant naczelny POW Adam Koc i kilka innych osobistosci. Pilsudski pojechal od razu, w towarzystwie Koca, na "herbate" do ksiecia Lubomirskiego w jego domu przy Frascati. Wedlug wspomnien ksiezny Marii Lubomirskiej jej maz przekonywal Pilsudskiego, ze "on jeden Polske zbawic potrafi w tym historycznym momencie". Wedlug relacji ksiecia (jednej z dwoch) Pilsudski chcial od razu jechac do Lublina, gdzie 6-7 listopada powstal wybitnie lewicowy Tymczasowy Rzad Ludowy Republiki Polskiej z Ignacym Daszynskim na czele i Rydzem-Smiglym jako ministrem wojny. Pilsudski mowil: "Jest to rzad moj, rzad moich przyjaciol". Wysluchal argumentacji Lubomirskiego, ze rzad ten jest partyjny, a nie ogolnonarodowy i powiedzial: "Tak, ale jest on na wolnej ziemi". Na to Lubomirski wyrazil przekonanie, ze lada dzien cala ziemia bedzie wolna. Pilsudski mruknal: "No, ja zobacze".
Jak wiadomo, 11 listopada o godzinie 11, w wagonie kolejowym w Compiegne we Francji podpisano zawieszenie broni na froncie zachodnim. Tymczasem juz w nocy z 10 na 11 zaczelo sie rozbrajanie zolnierzy niemieckich w Warszawie. Wowczas Pilsudski osiagnal porozumienie z niemiecka Rada Zolnierska co do ewakuacji 30 000 zolnierzy garnizonu warszawskiego. Doprowadzil tez do pokojowej ewakuacji reszty wojska niemieckiego z Krolestwa, a wiekszosc wojsk Ober-Ostu wrocila do Niemiec inna droga. 11 listopada Rada Regencyjna przekazala Pilsudskiemu dowodztwo nad wojskiem polskim i tegoz dnia Warszawa byla wolna.
.

--------------------------------------------------------------
Zrodla
Przyczynki zawarte sa w nastepujacych ksiazkach:
Rok 1918 we wspomnieniach mezow stanu, politykow i wojskowych, wybor i redakcja Jana Borkowskiego (PWN, Warszawa, 1987);
Kronika zycia Jozefa Pilsudskiego 1867-1935 pod redakcja Waclawa Jedrzejewicza (Fundacja Kulturalna, Londyn, 1977);
Harry Graf Kessler, Tagebücher 1918-1937 pod redakcja Wolfganga Pfeiffer-Belli (Insel-Verlag, Frankfurt-am-Main, 1961;
Pamietnik ksieznej Marii Zdzislawowej Lubomirskiej 1914-1918, do druku przygotowal Janusz Pajewski. Objasnienia opracowala Aleksandra Kosicka-Pajewska, Wydawnictwo Poznanskie, Poznan, 1997.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Podobin




Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 66 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 16:03, 13 Lis 2008    Temat postu:

Jeden ze znanych entuzjastów wojska, co to tajniki życia wojskowego przyswoił sobie głownie ze skryptów i zagranicznej beletrystyki wojskowej, w ostatnich latach wyspecjalizował się w pouczeniach i dawaniu dobrych rad. Mając natomiast możliwość przekazywania wiedzy wojskowej młodym oficerom z racji pełnionych w szkolnictwie funkcji, nie uczynił tego, ponieważ młodzi adepci wojskowości szybko zorientowali się, że ten zasób,którym on dysponuje pokrywa się z obowiązującymi podręcznikami.

Jednak lata mijały, wrodzona łatwość mówienia i odpowiednio wystudiowany tytuł pozwoliły dowódcy kompanii rozprawiać nie tylko o strategicznych rozwiązaniach, ale również o potrzebach sił zbrojnych.
W wojsku, a zresztą nie tylko w wojsku, można na niczym się nie znać, ale zawsze trzeba zabrać głos na temat swoich przełożonych i o uzdrawianiu spraw kadrowych.

Nie chcę dzisiaj wracać do wielokrotnej zdecydowanej krytyki naszego sztabu generalnego, a w szczególności jego struktur i zadań, ponieważ jest to już temat z brodą i na szczęście nikt poważnie nie potraktował tych wypowiedzi. Ponadto był też pewien moment, gdy gwiazda naszego bohatera bardzo mocno zaświeciła w żołnierskim szyku i wydawało się, że nie tylko w rozsypkę pójdą wszystkie instytucje wojskowe wraz z całym szkolnictwem wojskowym, ale i niewiele zostanie z Wojska Polskiego w ogóle.

Na szczęście cuda zdarzają się wielokrotnie, więc ten kolejny cud nad Wisłą, pozbawił tego pana, który zmienił w międzyczasie zwykły mundur na generalski, bezpośredniego wpływu ma funkcjonowanie armii.

Pozostał jednak mit i nieznajomość mediów, co do faktycznych umiejętności „naszego” generała, więc teraz regularnie jesteśmy zasypywani nowymi ocenami i rozwiązaniami.

Trudno te wypowiedzi przypisać określonym poglądom politycznym, bowiem te ulegają zmianie, w zależności od zapotrzebowania towarzyskiego i medialnego.

Tym razem sprawa dotyczy nominacji generalskich. Temat, jak dobrze wiemy jest zawsze kilka razy w roku odgrzewany i wykorzystywany przez różne ośrodki władzy do załatwiania swoich partyjnych porachunków. I wcale tutaj nie chodzi o przejrzystość procedur z tym związanych, czy też troskę o wysoki poziom polskiej generalicji, ale jedynie o pokazanie, czyje uprawnienia są ważniejsze.
Tej politycznej zabawie ciągle towarzyszą wzajemne połajania i licytacja głupoty. Ponadto podkreślenia wymaga również i to, że nie jest to tylko wymysł tego układu wzajemnej miłości głównych dwóch układów decydenckich, ale również miał zastosowanie w przeszłości z wyjątkiem lewicowego okresu szczęśliwości, gdy w jednym roku nominowano ponad 50 nowych generałów. Co z tego w szeregach armii, a co w naszej pamięci pozostało, to już zupełnie inna sprawa. Faktem jest, że przez ostatnie kilkanaście lat musimy się wstydzić przed światem, nie tylko za brak nominacji, ale przede wszystkim, za nominacje chybione. Nominacje, którym przyświecała jedynie chęć zadośćuczynienia własnej próżności i możliwość udowodnienia swoich racji.

Niestety takiego upartyjnienia w szeregach generalskich lampasów nawet w czasach poprzednich nie było. Jedynie przyzwoitość nie pozwala mi na wymienienie całej długiej listy ministerialnych przyd…sów, których jedyną zasługą było to, że w odpowiednim czasie z naleźli się w tych miejscach.

Mimo, że samo wojsko, od dawna postulowało, aby wzorem demokratycznych rozwiązań wprowadzić czytelne, obiektywne i sprawiedliwe oceny pracy kadry zawodowej, cały proces awansowy obwarować odpowiednimi przepisami, to każdorazowo te próby były torpedowane przez nasze wszystkie elity polityczne. Politykom nie są potrzebne czytelne i precyzyjne procedury, ale oddani i posłuszni określonym partiom politycznym wojskowi, z których głosem nie muszą się liczyć i których głosu nie słuchają, ponieważ w większości zamiast tego mamy pokazy uzasadniania „genialnych” rozwiązań naszych politycznych decydentów w siłach zbrojnych.

Jeżeli więc dzisiaj po raz kolejny słyszę głos teoretyka wojskowego, który tym razem mówi odwrotnie niż to robił wtedy, gdy miał ku temu możliwości, to już zupełnie zakrawa to na kpinę.
Nie trzeba daleko wgłębiać się w życie wojska, aby dzisiaj nie zauważyć łamania działalności kadrowej zarówno na najwyższym, jak i najniższych szczeblach funkcjonowania sił zbrojnych.

Już sam fakt wprowadzenia obligatoryjnego mianowania na wyższe stopnie wojskowe z chwilą obejmowania wyższego stanowiska stanął w poprzek tradycjom Wojska Polskiego i to przede wszystkim, tego z okresu przedwojennego. Jeszcze niczego nie zrobił, nie udowodnił, że potrafi dowodzić w ćwiczeniach taktycznych i już zostaje generałem. Zresztą wystarczy spojrzeć na te nominacje i składane propozycje.
Szkoda, że przy okazji Dnia Niepodległości nie poczytano sobie w tych kręgach politycznych o znaczeniu stopnia wojskowego. Kto ma to jednak zrobić, kiedy dzisiaj liczy się sposób unikania służby w obronie Ojczyzny, a liczy się siła najemna, która bez szemrania zgodzi się wyjechać zawsze i wszędzie tam gdzie polityczny interes, a losy kraju maja zostać zabezpieczone sojuszami.

Zamiast czytania bzdurnych sugestii naszego bohatera, który w pisarskim porywie usiłuje zaistnieć w tym medialnym zgiełku wystarczy wejść na stronę internetową, gdzie w tej materii mamy prawdziwą reakcję i ocenę.
Trudno bowiem nie zgodzić się lub oponować gdy czytam, że tego stanu rzeczy nikt nie zmieni. ponieważ nasze wojsko zostało już tak mocno upolitycznione, a karierowicze w generalskich i w pułkownikowskich mundurach zrozumieli korzyści wynikające z bezwzględnego podporządkowania, kojarzonego raczej z lizusostwem niż poczuciem odpowiedzialności za pełnioną funkcję.

Wystarczy spojrzeć na metryczki wielu naszych wojskowych naczelników, w których na pierwsze miejsce wybija się błyskotliwość kariery i brak odpowiednich predyspozycji. Trudno bowiem mówić o wielkich dowódcach, gdy ostatnim szczeblem dowodzenia jest pluton lub kompania, a znajomość języków obcych zasadniczym kryterium do obejmowania kolejnych stanowisk służbowych. Mimo ciągłego napływu z jednostek informacji o niesprawiedliwości i nepotyzmie, w dalszym ciągu zdaniem młodej kadry bierny, mierny, ale wierny zyskuje najwięcej.
Podobnie zresztą jest i wyżej.

Należy sądzić, że przyjdzie wreszcie ten czas, że zmniejszona ilość naszych partii wzniesie się ponad podziałami i w obliczu całkowitej zapaści w siłach zbrojnych, wreszcie zostaną wprowadzone zgodne z polską racją stanu zasady doboru i awansowania kadry zawodowej. Jednak tak długo jak minister będzie poniżał prezydenta, a prezydent premiera, czy też na odwrót, to będziemy świadkami żenujących walk na górze i rodzenia się nowych beznadziejnie przygotowanych do spełniania zadań generałów.

Nie może jednak ten, który wspierał bylejakość i aktywnie uczestniczył w pomnażaniu upolityczniania wojsk, stawać się reformatorem, który nagle doznaje politycznego olśnienia i celem dołożenia jednemu ośrodkowi władzy, obnosi się z uzdrowicielskimi radami oczekując podziękowania.
Michał Podobin


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
neoconstantine




Dołączył: 11 Cze 2008
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:44, 13 Lis 2008    Temat postu:

Z jednej strony pamiętam czasy, kiedy człowiek niemal wzorowo wywiązywał się ze swoich obowiązków, a na awans do stopnia etatowego czekał dwa, albo trzy lata (od stopnia etatowego pułkownika - jeszcze dłużej); pomijam tu przypadki (wcale nie tak rzadkie), gdy na stanowisko podpułkownikowskie (dowódca brygadowego batalionu) wyznaczano porucznika. Zdrugiej strony, gdy obecnie mianuje się od razu do stopnia etatowego, a dany żołnierz nie sprawdzi się na tym stanowisku, to trzeba przenieść go na równorzedne stanowisko i często gdzie - do szczebla nadrzędnego, żeby ów delikwent mógł kontrolować swojego następcę, który o niebo lepiej wywiązuje się ze swoich obowiazków.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rozwadow




Dołączył: 30 Sty 2009
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:38, 03 Lut 2009    Temat postu:

Do Zbyszek : Interesowałem się życiorysem tow.Selmana vel Piłsudskiego i utknąłem na luce w dokumentach 01.1908 - 01.1914.Czarna dziura pusto nic jakby się zapadł pod ziemię.Był nie tylko socjalistą był pod koniec XIXw. dowódcą grupy rewolucyjno-sabotażowej więc w tamtym czasie człowiekiem bardzo zaufanym.Z pochodzenia był litwakiem o korzeniach żydowsko litewskich z przewagą tych pierwszych.Sam siebie mianował brygadierem sam tez mianował się marszałkiem.Polaków w wypowiedziach poniżał , Sejmowi ubliżał.Po wywołanej rewolucji w maju 1926 kiedy to niby dla dobra kraju obalił legalnie wybrane organy władzy, wymusił ustąpienie legalnie wybranego Prezydenta RP.I od tego roku według mnie Polska utraciła ponownie niepodległość.Piłsudski zanim wywołał ten "przewrót" popierany był przez mniejszości narodowe i lewicę.Pod jego rządami na jesieni 1926 założono koronę na głowę Orła i gwiazdy masońskie na jego skrzydła.Od tego to okresu do roku 1928 dzięki polityce tego pana przybyło do Polski 600tys.żydów /200tys. z zachodu i Ameryki oraz 400tys. ze wschodu.Wykańczał przeciwników politycznych wojskowych i cywilnych z pełną determinacją.Założona Bereza Kartuska przez którą przechodzili jego przeciwnicy z Generałem Tadeuszem Rozwadowskim na czele wykończyła ich psychicznie i fizycznie.Rozwadowski po wyjściu za kilka miesięcy zmarł.Generał Zagórski zginął w tajemniczych okolicznościach a Jego ciała nigdy nie odnaleziono.Bojówki młodych oficerów zwolenników Piłsudskiego nie przebierały w środkach aby ich wódz nie miał przeciwników.Tępiona była myśl techniczna każda próba unowocześnienia wojska od czołgów poprzez artylerię naziemną i plota skończywszy na samolotach i okrętach.Kawaleria to temat który był tolerowany.Kiedy Piłsudski zmarł w maju 1936 w wojsku zaczęła następować odwilż zaczęto opracowywać plany rozwoju wojska w zaniedbanych dziedzinach.Realizację planów modernizacji wojska 1937-1942 przerwał wybuch II wojny światowej w IX 39r.
Jeżeli chodzi o sprzęt wojskowy to obaj nasi przeciwnicy bili nim nasz na głowę.
Z moich lektur wynika że do 1926 szkolnictwo wojskowe jak i plany modernizacji sprzętu wojskowego były na etapie jedne rozwijania a drugie wdrażania.Po objęciu rządów przez tow. Piłsudskiego szkolnictwo wojskowe zaczęło się cofać a modernizację sprzętu spowolniono aby następnie zatrzymać.
Pod pomnik tego człowieka nie chodzę bo uważam że swoją polityką doprowadził do zniewolenia Polski od 1926 do czasów nam obecnych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rozwadow




Dołączył: 30 Sty 2009
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:44, 03 Lut 2009    Temat postu:

Przepraszam za błąd Piłsudski zmarł w maju 1935 roku a plany modernizacyjne na lata 1936-42 następnego roku po jego śmierci.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nasze Forum "VOX MILITARIS" Strona Główna -> "VOX MILITARIS", OBRONNOŚĆ, POLITYKA, WOJSKO W KRAJU I NA ŚWIECIE
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin