Forum Nasze Forum "VOX MILITARIS" Strona Główna Nasze Forum "VOX MILITARIS"

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

DLACZEGO W HISTORII WP ZACZYNAJĄ DOMINOWAĆ KŁAMSTWA?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nasze Forum "VOX MILITARIS" Strona Główna -> "ŻOŁNIERSKA BRAĆ"
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
julevin




Dołączył: 15 Sty 2008
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 10:05, 16 Mar 2018    Temat postu: DLACZEGO W HISTORII WP ZACZYNAJĄ DOMINOWAĆ KŁAMSTWA?

Szanowni Państwo.
W III RP nie dorobiliśmy się godnego uwagi historyka. Wciąż historię naszego kraju i narodu piszą nam obcokrajowcy. Dobitnym przykładem tego jest angielski Żyd, który na własnym spojrzeniu na historię Polski zbił niezły majątek, a przede wszystkim namieszał w głowach młodemu pokoleniu. Ale skoro nie ma rodzimych historyków, to ktoś starał się wypełnić tę pustkę. Niestety podobnie postępują tzw polscy historycy, których główną wykładnią najczęściej bywa nienawiść do tego co było i przedstawianie faktów według własnych upodobań.
W moim przekonaniu takim przykładem jest osoba opisana poniżej:
xxx xxx xxxx
Cenckiewicz obraża kombatantów 1. i 2. Armii Wojska Polskiego

1943 rok, Sielce nad Oką w ZSRR, żołnierze 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki wraz z gen. Zygmuntem Berlingiem, byli zalążkiem Wojska Polskiego na froncie wschodnim,

W obecnej polityce historycznej państwo wypiera z pamięci historię Wojska Polskiego walczącego na froncie wschodnim podczas II wojny światowej. Nie tylko zapomina się o tych żołnierzach, ale również ich się obraża. Świadczą o tym ostatnie słowa, które padły wywiadzie udzielonym dla magazynu „Polska Zbrojna” przez byłego historyka IPN Sławomira Cenckiewicza, obecnie dyrektora Centralnego Archiwum Wojskowego. Stwierdził on, że żołnierze 1. i 2. Armii Wojska Polskiego „nie są Wojskiem Polskim” , a ich ich szlak bojowy „nie jest częścią historii oręża polskiego”. Jest to haniebne i cynicznie dzielenie żołnierskiej krwi, nie mające nic z prawdziwą historią, a zwykłe politykierstwo.

Dr. hab. Sławomir Cenckiewicz – kontrowersyjny historyk, jeszcze niedawno pracujący dla Instytutu Pamięci Narodowej, który został niedawno dyrektorem Centralnego Archiwum Wojskowego oraz pełni rolę pełnomocnika ministra obrony narodowej ds. reformy archiwów wojskowych. W jednych z wywiadów dla magazynu „Polska Zbrojna” wygłosił oburzające słowa o kombatantach żołnierzach Wojska Polskiego, którzy walczyli na froncie wschodnim, uznając ich za gorszych:

„Naszą chlubą jest oczywiście okres I wojny, wojna z bolszewikami, boje o Lwów z Ukraińcami i Wilno z Litwinami, czas międzywojnia. II wojny światowej już tak jednoznacznie nie można ocenić. Nie myślę rzecz jasna o 2 Korpusie gen. Andersa, Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie, AK czy NSZ-ecie, ale ze względu na wojsko, chciałem powiedzieć polskie, ale powinienem jednak powiedzieć ludowe Wojsko Polskie, które powołał Stalin w maju 1943 roku. Trudno mi uznać tę formację za część historii naszego oręża.”

Wypowiedź tego (pseudo) historyka jest skrajnie nieobiektywna, upolityczniona oraz bardzo krzywdząca i niesprawiedliwa. Trzeba pamiętać, że polscy żołnierze z frontu wschodniego walczący u boku Armii Czerwonej, rekrutowali większości z osób z Kresów Wschodnich deportowanych w latach 1940-41 do ZSRR. Do tego wojska wstępowali też potem ochotnicy, partyzanci Armii Ludowej, Batalionów Chłopskich oraz wielu z Armii Krajowej, często ci ostatni wstępując do tego wojska uciekali przed aresztowania przez NKWD. Żołnierze nie mieli wpływu na wielką politykę m.in. na to, że będziemy mieli narzucony system władzy ze strony wschodniego sąsiada oraz na zbrodnie stalinowskie. Co więcej, żołnierzy polskich, którzy walczyli po „niesłusznej” stronie – czyli na froncie wschodnim, gdzie toczyły się najkrwawsze walki, którzy faktycznie wyzwalali polskie miasta z niemieckiej okupacji – próbuje się przekształcić w „kolaborantów” z „nowym okupantem”, który „zniewolił” Polskę na kolejne pół wieku. Z kolei dla Cenckiewicza wzorem jest płk Ryszard Kukliński – agent CIA,, szpiegujący dla Amerykanów,uznawany jest za „bohatera”.

„Ale nawet z LWP musimy wydobyć to, co może być dzisiaj dla nas powodem do dumy, np. historie płk. Ryszarda Kuklińskiego.”

Nie tylko Cenckiewicz atakuję polskich kombatantów Wojska Polskiego z frontu wschodniego, również historii tradycji 6. Brygady Powietrzno-Desantowej oraz gen. Edwina Rozłubirskiego:

„Nie chciałbym, żeby główną polską uczelnię wojskową zdobiły sowieckie czołgi, a siedziba naszego archiwum mieściła się przy ulicy Czerwonych Beretów! Bo wiem, kim był ich współtwórca i patron gen. Rozłubirski! Polska ma jedną tradycję komandosów – to cichociemni i żołnierze gen. Sosabowskiego! Im należy się nasza pamięć!”

No i tutaj znów się pan Cenckiewicz kompromituje. Bo „Czerwone berety” to jest dzisiejsza 6. Brygada Powietrznodesantowa im. gen. bryg. Stanisława Franciszka Sosabowskiego,. Jednostka ta czerpie tradycję od 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej, której dowódcą był gen. bryg. Stanisław Sosabowski, dziś patron jednostki. Jednostka rodowód swój wywodzi także bezpośrednio z 6. Dywizji Piechoty (walczącej w ramach 1. Armii Wojska Polskiego w latach 1944-45) przeformowanej w 1957 roku w 6 Pomorską Dywizję Powietrznodesantową, która zaś z kolei w roku 1986 została przekształcona w 6 Pomorską Brygadę Powietrznodesantową. Od 1992 do 30 czerwca 2010 roku brygada nosiła nazwę „desantowo-szturmowa”. Najbardziej znanym wyróżnikiem żołnierzy brygady jest bordowy beret i charakterystyczna oznaka rozpoznawcza.


Edwin Rozłubirski ps. Gustaw (1926 -1999), partyzant AL, generał Wojska Polskiego

Z kolei Generał dywizji Edwin Rozłubirski ps. Gustaw jest patronem jednej z jednostek 6. Brygady, 6. batalionu powietrznodesantowego. Gen. Rozłubirski, był w czasie II WŚ, partyzantem Armii Ludowej, który walczył w Powstaniu Warszawskim w Batalionie Szturmowy AL „Czwartacy”. Został odznaczony przez gen Tadeusza „Bora” Komorowskiego Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari. Po upadku powstania pozostał w konspiracji, wreszcie wstąpił do służby w regularnym wojsku, walcząc na froncie, a później w Bieszczadach przeciwko UPA. W roku 1951 został zwolniony ze służby z przyczyn politycznych, by powrócić do niej po październiku 1956 roku.

6. Dywizją Powietrzno – Desantową dowodził w latach 1963 – 1968, a ze stanowiska został odwołany m.in. za odmowę użycia wojska przeciwko protestującym studentom podczas wydarzeń marcowych w 1968, a trzy lata później ponownie zwolniony z wojska, a do służby po raz drugi przywrócony w roku 1982 i skierowany do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, gdzie pomagał m.in. w szkoleniu milicyjnych jednostek specjalnych. W 1991 roku przeszedł w stan spoczynku, Zmarł w 1999 roku. Gen. Rozłubirski był nie tylko uzdolnionym dowódcą, ale miał istotny w skład w rozwój i szkolenie dowodzonej przez siebie dywizji. To za ego sprawą odbył się pogrzeb w Warszawie gen. Sosabowskiego, z wojskową oprawą. Pomagali i uczestniczyli w pogrzebie byli oficerowie z 1. SBS, którzy powrócili do kraju.

Historią nie jest czarno-biała jakby to chcieli widzieć pseudo historycy, jest szara i bardziej złożona niż się wydaję. Ważne by się prawdziwy historyk, kierował się rzetelnością i by przedstawiał fakty obiektywnie. Na koniec cytat jaki powinien być historyk:

„Prawdziwy historyk zawsze stoi ponad zamieszkami politycznymi swojej epoki.” Robert Graves (1895-1985)



Autor: Jacek Czubacki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Podobin




Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 66 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 20:26, 21 Kwi 2018    Temat postu: Upamiętnienie rocznicy forsowania Odry

Należy odnotować kolejny przypadek, gdy przedstawiciel rządu przypomniał nam o rocznicy forsowania Odry w 1945 roku. Zawsze sądziłem, że jest to powinność szefa MON, jednak okazuje się, że obecnie role zmieniają się.
Pamiętajmy, że były gorsze lata, gdy władza nie uznawała za stosowne przypomnieć sobie o tej dacie.
X X X
Brudziński oddał hołd żołnierzom 1. Armii Wojska Polskiego: "Jesteśmy im winni pamięć za heroiczny czyn, którego dokonali"

Będąc tutaj, pokazujemy, że pamiętamy o prawdziwych polskich bohaterach - powiedział szef MSWiA Joachim Brudziński w sobotę w Starych Łysogórkach podczas obchodów 73. rocznicy forsowania Odry przez 1. Armię Wojska Polskiego.
Uroczystości odbyły się na Siekierkowskim Cmentarzu Wojennym Żołnierzy 1. Armii Wojska Polskiego, który znajduje się w Starych Łysogórkach (Zachodniopomorskie), na wzgórzu schodzącym w kierunku rozlewiska Odry.
Jesteśmy im winni pamięć za heroiczny czyn, którego dokonali
— powiedział Brudziński.
Będąc dziś w tym miejscu, pokazujemy, że pamiętamy o prawdziwych polskich bohaterach. Oddajemy im należną cześć i pokazujemy; Rzeczpospolita nie zapomniała o ich ofierze, przelanej krwi i poświęceniu
— podkreślał.
Nie ukrywam, że dzisiejsza obecność tutaj także dla mnie to wydarzenie osobiste, bo dotknęło również i mojej rodziny. Nie jesteśmy tu dziś z obowiązku; robimy to z potrzeby serca. Nasza obecność jest największym wyrazem uznania i wdzięczności. Prawdziwe jest twierdzenie, że wolność krzyżami się mierzy
— kontynuował szef MSWiA.
Jestem dumny. Jestem dumny, że jako poseł reprezentujący te ziemie, a dziś także jako minister spraw wewnętrznych i administracji mogę być tutaj wspólnie z państwem. Mam nadzieję, że pamięć o tych bohaterach nigdy nie zaginie
— dodał Brudziński.
Słowa Prezydenta RP Andrzeja Dudy skierowane do uczestników obchodów odczytał zastępca szefa Kancelarii Prezydenta RP Paweł Mucha.
Jedna z tablic na Grobie Nieznanego Żołnierza mówi o ostatnich miesiącach drugiej wojny światowej, wymieniając walki na obu frontach. Zarówno przełamanie Wału Pomorskiego i zdobycie Kołobrzegu, jak też walki o Bolonię i Wilhelmshaven. Upamiętnia ona także forsowanie Odry i Nysy Łużyckiej. Uważam to za bardzo trafny i piękny symbol, bo przecież żołnierz polski walcząc na każdym szlaku bojowym i pod każdą komendą miał ten sam cel: wolność ojczyzny
— podkreślił prezydent.
W miejscu wiecznego spoczynku 2 tys. poległych, jednocześnie wspominamy tych, którzy przeżyli i podjęli tutaj nad Odrą budowę nowego polskiego domu. Z wdzięcznością i uznaniem myślimy o tej wielkiej, wspaniałej, polskiej pracy, z której owoców po dziś dzień korzystamy
— kontynuował.
Polacy, często wygnani ze swoich małych ojczyzn i ciężko doświadczeni przeżyciami wojennymi podnieśli z ruin miasta i wsie ziem zachodnich i północnych, uruchomili ograbione gospodarstwa i fabryki, dając świadectwo swoich talentów i umiejętności, przedsiębiorczości, zaradności, zdolności do samoorganizacji i optymizmu. Pracując wytrwale stali się dobrymi gospodarzami tej ziemi. Wspólny trud pomógł zakorzenić się na nowym miejscu, dzięki czemu jesteśmy dziś tu nad Odrą u siebie
— dodał na zakończenie prezydent.
Na Siekierkowskim Cmentarzu zgromadzili się w sobotę m.in. politycy, samorządowcy, ale także weterani, kombatanci i licznie przybyli mieszańcy okolicznych miejscowości.
Przed złożeniem wiązanek kwiatów pod pomnikiem odbyła się uroczysta msza święta, odczytano także apel poległych, a kompania honorowa oddała salwę.
Na cmentarzu wojennym 1. Armii Wojska Polskiego spoczywa 1987 żołnierzy, w tym 1661 znanych z nazwiska. To żołnierze, którzy polegli w podczas forsowania Odry, a także w walkach o Berlin. Betonowe krzyże stylizowane są na Order Krzyża Grunwaldu.
Na środku cmentarza stoi granitowy pomnik autorstwa Sławomira Lewińskiego. Na wysokim obelisku widnieją dwa grunwaldzkie miecze, w tle umieszczono żagle symbolizujące przeprawę przez Odrę. Obok obelisku stoi zaś postać kobiety.
Forsowanie Odry w rejonie Siekierek i Gozdowic rozpoczęło się 16 kwietnia 1945 r. i trwało do 20 kwietnia. Rozpoczęło się około 4 nad ranem ostrzałem artyleryjskim. Pierwsi rzekę zaczęli forsować żołnierze 1 Dywizji Piechoty z okolic Siekierek. Pod koniec dnia przy dużych stratach udało się osiągnąć zachodni brzeg Odry i zdobyć go także na wysokości Gozdowic. Już pierwszego dnia udało się żołnierzom połączyć zdobyte przyczółki.
17 kwietnia 11. pułk piechoty uczcił moment przeprawy postawieniem słupów granicznych po zachodniej stronie rzeki. W następnych dniach przez Odrę przeprawiały kolejne dywizje.
Forsowanie Odry zakończyło się 20 kwietnia rozbiciem niemieckich wojsk. Po trzech dniach walk życie straciło ok. 2 tys. polskich żołnierzy. Obrona niemiecka została złamana i wojska zaczęły się wycofywać. Droga do Berlina była otwarta.
[/img]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
julevin




Dołączył: 15 Sty 2008
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:03, 29 Kwi 2018    Temat postu: Ideologiczni kłamcy w gminach.

v

Dnia 1 kwietnia 2016 roku Sejm Rzeczypospolitej Polskiej uchwalił ustawę o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej (Dz. U.. RP. Z 2016 r., poz. 744). W ramach realizacji postanowień tego dokumentu organy samorządowe zostały zobowiązane do zmiany tych nazw. Jednak w praktyce dochodzi do kuriozalnych pomyłek w interpretacji nazw. Jedna z tych pomyłek dotyczy nazwy ulicy 1 Korpusu Pancernego w Sawinie.

Jednocześnie mają miejsce godne sposoby uczczenia żołnierzy poległych za wolność naszego kraju.

Burmistrz Miasta Zgorzelec wraz z organizacjami, stowarzyszeniami i związkami kombatanckimi zorganizował uroczyste obchody 70. rocznicy Forsowania Nysy Łużyckiej. Gośćmi honorowymi obchodów będą żyjący uczestnicy walk na Łużycach, przedstawiciele Sejmu i Senatu RP. Oprawę i ceremoniał uroczystości zapewni kompania reprezentacyjna 23. Śląskiego Pułku Artylerii pod dowództwem pułkownika Pawła Świtalskiego. Było to oczywiście 3 lata temu.
Czas i miejsce: 16 kwietnia, godz. 12.00, plac przy Pomniku Orła, obok Cmentarza Żołnierzy II Armii Wojska Polskiego
Uroczystości zostały opisane w miejscowej prasie i przypomniano, że:
Fragmentem operacji berlińskiej była tzw. operacja łużycka, w której udział miała wziąć 2 AWP. 8 kwietnia dowódca 1 Frontu Ukraińskiego marsz. Iwan Koniew w swojej dyrektywie nakazał 2 Armii WP wzmocnionej 1 Korpusem Pancernym, 2 Dywizją Artylerii i 14 BA, 98 pułkiem moździerzy Gwardii, trzema batalionami saperów, batalionem chemicznym i kompanią wykrywania min – sforsować Nysę na odcinku Rothenburg, folwark Wysokie oraz nacierać w kierunku Nieski, Welka, Drezno. Zgodnie z planem dowódcy 1 Frontu Ukraińskiego armia miała działać w ramach ugrupowania wiążącego (2 AWP i część 52 Armii), którego zadaniem było przełamanie obrony niemieckiej na Nysie Łużyckiej i natarcie na Drezno i Budziszyn oraz ochrona głównych sił Frontu od strony Czechosłowacji. Planowano, że trzeciego dnia operacji zgrupowanie to dokona wyłomu o głębokości 45-60 km i dotrze do rejonu Buchwalde, Königswartha, Budziszyn, a w dalszych działaniach osiągnie Drezno, na które od północy miał nacierać prawoskrzydłowy sąsiad 2 AWP – radziecka 5 Armia Gwardii.
Dowódca 2 armii WP podjął decyzję, że główne uderzenie wykonać na lewym skrzydle siłami wzmocnionych 8 i 9 Dywizji. Prawe skrzydło – 10 i 7 Dywizja miały prowadzić działania wiążące, a dopiero w miarę sukcesu zgrupowania uderzeniowego poszerzać front włamania. 1 Korpus Pancerny wprowadzić w wyłom w drugim dniu operacji. 5 DP stanowiła drugi rzut, a 5 pułk czołgów ciężkich i 2 /16 BPanc odwód. Artyleria miała wykonać 145-minutowe przygotowanie artyleryjskie, a następnie wał ogniowy przed piechotą, zaś wojska chemiczne zasłonę dymną na Nysie. W przeddzień natarcia planowano przeprowadzić rozpoznanie walką w pasie 9 i 8 Dywizji.
Podczas przygotowań do operacji nie rozpoznano właściwie sił przeciwnika, sądząc, że obrona niemiecka ma jedynie charakter kordonowy wzdłuż Nysy. W rzeczywistości w rejonie Budziszyna i Drezna oraz Zgorzelca ześrodkowane były niemieckie dywizje pancerne i inne jednostki, które mogły być wprowadzone do walki. Ponadto dalej na wschód w rejonie Jeleniej Góry znajdowały się kolejne oddziały, które mogły zostać przerzucone na kierunek budziszyński wobec biernej postawy głównych sił 52 Armii radzieckiej.
Operację łużycką 2 Armii WP można podzielić na cztery etapy. W dniach 16-19 kwietnia przełamywano obronę wroga; w drugim etapie, 20-22 kwietnia prowadzono pościg; w trzecim, 23-27 nazywanym bitwą budziszyńską odpierano niemieckie przeciwuderzenia; w czwartym 28 kwietnia – 4 maja armia przeszła do obrony.
16 kwietnia armia przeszła do natarcia. Nieprzyjaciel stawił opór wzdłuż kolejnych linii obrony na Nysie, a następnie na rzekach Weißer Schöps i Schwarzer Schöps. Do głównych starć doszło w okolicach miejscowości Horka, Niesky, Diehsa i Neusorge. Nie udało się uzyskać zakładanego tempa natarcia i dopiero trzeciego dnia operacji przełamano ostatnią linię obrony wzdłuż rzeki Schwarzer Schöps i wyjść jednostkami szybkimi nad Sprewę, a nawet uchwycić przyczółki na jej zachodnim brzegu. Armia przyjęła jednak niekorzystne ugrupowanie. Prawoskrzydłowa 10 DP, nadal znajdowała się na prawym brzegu Nysy, pomiędzy 7 DP walczącą o przełamanie ryglowej pozycji Rietschen-Steinbach i 5 DP nacierającą na zachód w kierunku Heideanger/Neudorf pojawiła się luka, a ponadto w wyniku braku koordynacji działań z lewym sąsiadem armii – radziecką 52 Armią – na zachód od Kodersdorfu pojawiła się około 20 km przerwa, w której nie było oddziałów radzieckich ani polskich. Sytuację tę wykorzystali Niemcy wprowadzając do akcji na tym odcinku 20 Dywizję Pancerną. Co gorsza, gen. Świerczewski zaangażował do natarcia praktycznie wszystkie siły armii i nie mógł na zagrożony odcinek przerzucić silnego odwodu.
W tej sytuacji konieczne okazało się zawrócenie spod Budziszyna 1 Korpusu Pancernego oraz zatrzymanie natarcia 8 DP w kierunku zachodnim. 19 kwietnia 8 DP i 1 KPanc odpierały skutecznie ataki niemieckie, ponosząc jednak przy tym poważne straty. Decyzją dowódcy Frontu marsz. Koniewa, następnego dnia 2 AWP miała kontynuować natarcie na Budziszyn – Drezno, tak aby osiągnąć 21 kwietnia północne przedpola Drezna. Osłonę od południa miał zapewnić 48 Korpus Piechoty z 52 Armii Radzieckiej. Oddziały radzieckie przybyły jednak na zagrożony odcinek dopiero wieczorem 20 kwietnia co w efekcie związało 1 KPanc. w dwudniowych walkach obronnych. W centrum i na prawym skrzydle dopiero 20 kwietnia udało się osiągnąć zakładane tempo natarcia, po wycofaniu się oddziałów niemieckich z linii Nysy i pozycji ryglowej Rietschen-Steinbach. W tym samym dniu 10 DP ostatecznie przekroczyła Nysę i wraz z pozostałymi dywizjami przeszła do pościgu za wrogiem.
Brak koordynacji działań pomiędzy pododdziałami doprowadził do dalszego rozczłonkowania ugrupowania armii. Podczas gdy wieczorem 20 kwietnia czołowe 5 DP i 9 DP wraz z 3 BPanc. znajdowały się na linii Königswartha-Budziszyn to 10 DP była zaledwie 10 km na zachód od Nysy. Na prawym skrzydle powstała 40 km luka, na północ od której spłynęły niemieckie dywizje znad Nysy (615 Dywizja do zadań specjalnych i 545 Dywizja Grenadierów Ludowych oraz elementy Dywizji Grenadierów Pancernych "Brandenburg"). Skoncentrowały się one w rejonie Spreefurtu, położonego mniej więcej pośrodku luki w prawym skrzydle. Na lewym skrzydle, Niemcy nocą z 20 na 21 kwietnia dokonali przegrupowania w kierunku zachodnim z zamiarem obejścia pozycji obronnych radzieckiej 52 Armii.
W efekcie doszło do tzw. bitwy pod Budziszynem, zakończonej ciężkimi stratami armii. 9 Dywizja Piechoty została doszczętnie zniszczona, cała armia utraciła ponad 20% swojego stanu osobowego, ponad 20% artylerii i 60% pojazdów pancernych.
Forsowanie Nysy Łużyckiej
Forsowanie Nysy Łużyckiej było I etapem Operacji Łużyckiej, której zadaniem było rozbicie sił niemieckich na południe od Berlina na Łużycach, osiągnięcie kontaktu z wojskami amerykańskim wzdłuż rzeki Łaby oraz odcięcie sił w Berlinie od południowej części Niemiec i Czechosłowacji. Planowano przełamać obronę niemiecką nad Nysą Łużycką pomiędzy m. Forst i Mużaków i nacierając w kierunku na Chociebuż osiągnąć Łabę pomiędzy m. Wittenberg i Dreznem. Do wykonania zadania wyznaczono radzieckie 5 Armię Gwardii oraz 13 i 52 Armię oraz polską 2 AWP.
Zgodnie z rozkazem dowódcy 2 Armii WP jednostki polskie przegrupowały się w nocy z 14 na 15 kwietnia. 2 AWP stanowiła trzon osłonowy 1 Frontu Ukraińskiego. Dywizje Piechoty biorące udział w natarciu zajęły następujące pozycje:
- 10 DP zajęła odcinek od Młotów do rejonu 1 km na południe od Bucze, dalej 29pp do Sanic.
- 7 DP zajęła odcinek od Sanic do rejonu 1 km na północ od Prędocic.
- 9 DP zajęła odcinek od Nieder Neundorfu do Prędocic.
- 8 DP zajęła odcinek od styku z 9 DP do folwarku Wysokie.
Obrona niemiecka o głębokości 35–35 km opierała się na rzekach: Nysa Łużycka, Weisser Schöps i Schwarzer Schöps.
Forsowanie Nysy rozpoczęto 16 kwietnia o godz. 6.15. 2 AWP po przygotowaniu artyleryjskim rozpoczęła o godz. 7.00 natarcie z forsowaniem Nysy Łużyckiej przy postawionej zasłonie dymnej. Oddziały na łodziach, wpław, w bród forsowały rzeką i do wieczora opanowały przyczółek głębokości do 7 km i szerokości do 6 km. Forsowanie rzeki przebiegło pomyślnie i pierwszorzutowe dywizje prowadziły natarcie na pierwszej linii obrony. Na głównym kierunku natarcia 8 i 9 Dywizje Piechoty osiągnęły do końca dnia rz. Weisser Schöps
Tak to opisała pani. Renata Burdosz.

W tym miejscu trzeba zapytać; Kiedy w naszym kraju będzie normalność, a przelana krew będzie miała ten sam kolor?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez julevin dnia Nie 12:38, 29 Kwi 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
julevin




Dołączył: 15 Sty 2008
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:26, 13 Maj 2018    Temat postu: PROPAGANDOWA RACJA STANU ?

v

Doczekaliśmy się takich czasów, że w mediach publicznych słyszymy tylko to, co jest wygodne dla władzy, a co jest nazywane przez opozycję propagandą, która zresztą w równym stopniu uprawiają partie przeciwne rządowi w komercyjnych stacjach.

Mamy więc propagandowy wrzask, a w wypadku, gdy pojawi się nielubiany w określonej stacji TV polityk, to zamiast zwykłej, normalnej dyskusji mamy kabaretowy spektakl wzajemnego przekrzykiwania się. W moim odczuciu w niedługim czasie / bardzo szybko / prawdy dowiemy się tylko poprzez czytanie portali dyskusyjnych.

Najważniejszą sprawą dziś jest prawie zupełny brak informacji o decyzjach rządu i prezydenta. Trudno bowiem do tego zaliczyć konferencja prasowe najważniejszych osób w państwie w wypowiedzi których słyszymy hasłowe zdania powielające wypowiedzi rzecznika PiS.
Trudno zrozumieć zachowanie najwyższych władz w sytuacji gdy od wielu miesięcy mówi się o zagrożeniu finansowym naszego państwa, a co wynika ze słów znanego dziennikarza, który informuje na swoim blogu wprost:
Stanisław Michalkiewicz: „Polacy będą musieli zapłacić Żydom 300 mld dolarów za to, że w czasie II Wojny Światowej Niemcy ich mordowali”

Jednocześnie dowiadujemy się, że prezydent USA Donald Trump podpisał w nocy polskiego czasu amerykańską ustawę Just Act 447 ws. restytucji mienia ofiar Holocaustu. Nowe przepisy dają Departamentowi Stanu USA prawo do wspomagania organizacji międzynarodowych zrzeszających ofiary Holocaustu, a także – co najważniejsze – udzielenia im pomocy poprzez swoje kanały dyplomatyczne w odzyskiwaniu żydowskich majątków bezdziedzicznych.

Wczorajsza decyzja o podpisaniu kontrowersyjnej ustawy 447 przez Donalda Trumpa odbija się echem w Polsce.

Niestety, w Internecie trwa ożywiona dyskusja, natomiast ani prezydent, ani premier w tej sprawie nie zabrali zdecydowanego stanowiska i nie przedstawili społeczeństwu polskiego punktu widzenia. Problem wydaje się być zaskakującym dla polskich interesów. Z jednej strony rządowe media usiłują za wszelką cenę przekonywać obywateli o wielkim wspieraniu polskich interesów przez prezydenta USA, a jednocześnie mamy świadomość, że ustawa 447 uderzy w polską gospodarkę. Trudno bowiem zgodzić się z poglądami, że ustawa działając na korzyść polskich Żydów, działa jednocześnie na korzyść Polski.
W podobny sposób traktowane są inne sprawy. Widzieliśmy za pośrednictwem mediów, jak przedstawiciele władz na przemian odwiedzali niepełnosprawnych i ich opiekunów w sejmie, ukazywały się komunikaty, ale nie wiemy dlaczego ten żenujący spektakl trwa tak długo?

Od wielu lat część młodych ludzi, których trudno nazwać kibicami dokonują spustoszenia na obiektach sportowych
. Ostatnio obiektem takiego „tornado” stal się Stadion Narodowy. Mimo przykładu jaki uzyskaliśmy z Wielkiej Brytanii, kiedy to pewna pani premier dała pokaz zachowania rządu wobec tego typu zachowań, kolejne polskie rządy wywieszają białą flagę i jedynie usiłują przeciągnąć te grupę przestępców za swoim programem wyborczym.
Trudno nie zgodzić się z opiniami, że polski rząd z premierem na czele zbyt mocno zaangażował się w zmianach ustaw dotyczących sądownictwa i Sądu Najwyższego, co zmusiło go do odpuszczenia spraw istotnych dla polskich obywateli. Zgadzam się też z opiniami, iż w innym państwie przy tego typu zachowanych rządu, premier bardzo krótko pełniłby swój urząd.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
julevin




Dołączył: 15 Sty 2008
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:31, 29 Maj 2018    Temat postu: NIEPEŁNOSPRAWNI W CIENIU OBRAD NATO.

[url][/url]

Parlamentarzyści z krajów NATO obradowali w stolicy w cieniu kolejnego protestu zorganizowanego przez opozycję, tym razem z wykorzystaniem niepełnosprawnych.
Chociaż temat też bardzo ważny zostawiam go na późniejszy okres. Skupmy się na kilku momentach tego, co rodzima propaganda nazwała jednym z wielkich wydarzeń kończącego się miesiąca.

Padło w tym czasie w polskim sejmie, wiele określeń w rodzaju: „silniejsza Unia Europejska, to silniejsze NATO”, "Dobra wiadomość jest taka, że zintensyfikowaliśmy i wzmocniliśmy całkowicie nowy poziom współpracy pomiędzy oboma organizacjami", „To jest coś, co będziemy chcieli pogłębiać w najbliższych miesiącach i latach", czy to że „część sojuszników, w tym Polska, zwiększyła już wydatki budżetowe na obronność, a inni – nie”. Jednym słowem, było dużo słów, przemawiali główni polscy politycy, a zasadniczym efektem tych obrad jest zapewne fakt, że niepełnosprawni zakończyli w sejmie swój protest. Nie słyszałem bowiem żadnego zdania, które uzasadniałoby osiągnięcia tych kilkudniowych obrad.
Bowiem informacja o tym, że głowy państw i rządów podczas lipcowego szczytu NATO podejmą decyzję o wzmocnieniu gotowości i mobilności sił zbrojnych również nie należy do istotnych i konkretnych, natomiast to, co powiedział polski minister obrony Błaszczak, iż potrzebujemy sprawniejszej struktury dowodzenia NATO powinno budzić niepokój, bowiem trudno sobie wyobrazić, by organizacja militarna o tak wieloletniej historii, nie miała odpowiedniego systemu dowodzenia.
Zapewne również niepokojącym jest fakt, że od kilku ładnych lat prezydent USA, politycy polscy, a w Warszawie powtórzył to również sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, w dalszym ciągu brak jest sprawiedliwego podziału obciążeń pomiędzy krajami członkowskimi. Bogate państwa, swoje bezpieczeństwo chcą w dalszym ciągu uzyskiwać kosztem biedniejszych. Wystarczy spojrzeć na oficjalny wykaz w tej sprawie, by z niedowierzaniem potwierdzić istniejące od lat dysproporcje.
Brak było też oczywiście obiektywnych wniosków, jakie należałoby wyciągnąć z nieudanych operacji wojskowych, jakie były z udziałem wojsk NATO w Libii, Afganistanie czy ostatnio w Syrii. Mówienie o misji ograniczonej lub szkoleniowej w Afganistanie w sytuacji, gdy wojna w tym kraju rozpala się coraz bardziej, jest wprowadzaniem wszystkich w błąd. Nie zakończona wojna w Syrii, to z jednej strony propagandowe kłamstwa, a jednocześnie nie zakończony problem imigracji do Europy świata islamskiego.

Trudno też mówić o silnym przekazie NATO na temat Rosji w sytuacji, gdy w dalszym ciągu brak jest jednoznacznej oceny katastrofy malezyjskiego samolotu, a współpraca gospodarcza Francji i Niemiec z Rosją staje się niemal wzorcowa, czego dowodem jest zakończony kilka dni temu wielki kongres ekonomiczny z udziałem Chin, Francji, Japonii i przewodniczącej MFW. Polska nakłania USA do zwiększenia obecności wojskowej na prawej flance NATO, a Francja z „drogim Włodzimierzem „zawiera kolejny wielki kontrakt handlowy i oczekuje zwiększonych dostaw gazu poprzez Nord Stream II.
Czy w tej sytuacji nasz kraj wobec coraz to nowych wyzwań ekonomicznych powinien jedynie cieszyć się z tego, że jak powiedział premier Morawiecki: „Polska znajduje się w czołówce krajów Sojuszu przeznaczających wydatki na zbrojenia. "Jako szósta największa gospodarka Unii Europejskiej podejmujemy drugi największy wysiłek, jeśli chodzi o wydatki na zbrojenia jako procent PKB według metodologii NATO. A w grupie dziesięciu największych gospodarek UE wyprzedza nas tylko Wielka Brytania, a gdy wyjdzie z UE, będziemy pierwsi w tym rankingu".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
julevin




Dołączył: 15 Sty 2008
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:05, 14 Sie 2019    Temat postu:

Wojskowe awanse.
Wyjaśnienia byłyby pełne, gdyby MON wyjaśnił, dlaczego tego typu wytyczne nie obowiązują w awansach generalskich?
polska zbrojna, Paulina Glińska, 13.08.2019, godz. 16:43
Do końca roku wyższy stopień wojskowy otrzyma ponad 14 tys. oficerów młodszych, podoficerów i szeregowych zawodowych. Awanse będą wręczane w dwóch etapach. Z okazji Święta Wojska Polskiego dostanie je niemal 9 tysięcy żołnierzy, a 11 listopada – ponad 5 tysięcy wojskowych. To efekt decyzji podpisanej przez Mariusza Błaszczaka, ministra obrony narodowej.
Do 2015 roku resort obrony narodowej każdego roku określał liczbę tych, którzy mogą awansować. W 2016 roku po raz pierwszy MON zniosło limit awansowy. Od trzech lat awans mogą otrzymać wszyscy żołnierze do kapitana włącznie, którzy spełnią ustawowe wymagania dotyczące m.in. stażu służby. Także w tym roku minister obrony Mariusz Błaszczak wydał decyzję znoszącą ograniczenia liczby wojskowych, których można wyznaczyć do awansu.
Dokument podpisany właśnie przez szefa MON dotyczy tych żołnierzy, którzy mogą awansować na wyższy stopień wojskowy w ramach obecnie zajmowanego stanowiska służbowego. Chodzi o oficerów młodszych (od podporucznika do kapitana) na stanowiskach, do których są przypisane dwa stopnie, oraz szeregowych zawodowych na stanowiskach, na których można służyć w stopniach szeregowego i starszego szeregowego. Ale nie tylko. Decyzja w sprawie zniesienia limitu dotyczy też całego korpusu podoficerskiego, gdzie występują trzy grupy: podoficerów młodszych (kapral, starszy kapral i plutonowy), podoficerów (sierżant, starszy sierżant i młodszy chorąży) oraz podoficerów starszych (chorąży, starszy chorąży i starszy chorąży sztabowy).
– Zgodnie z decyzją mianowanie może się odbyć tylko w ramach danej grupy. W przypadku awansu związanego ze zmianą stanowiska, oprócz spełnienia kryteriów ustawowych, od żołnierza wymagane jest także ukończenie odpowiedniego kursu kwalifikacyjnego – mówi st. chor. sztab Sławomir Nastarowicz, starszy podoficer Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.
By otrzymać awans, trzeba spełnić określone warunki: mieć ocenę bardzo dobrą z opinii służbowej oraz odpowiednio długi staż na danym stanowisku, przy czym w przypadku oficerów i podoficerów to, co najmniej trzy lata, zaś w przypadku szeregowych – pięć lat. Wprawdzie przepisy dopuszczają możliwość awansu żołnierzy z krótszym stażem (oficerowie i podoficerowie co najmniej dwuletnia służba na stanowisku, a szeregowi trzyletnia), ale od nich jest wówczas wymagana ocena wzorowa z opinii służbowej.
Według szacunków ministerstwa obrony narodowej kryteria umożliwiające awans spełnia w tym roku 14210 żołnierzy. 8670 z nich otrzyma awans podczas nadchodzącego Święta Wojska Polskiego. Wśród nich wyższy stopień wojskowy dostanie: 870 oficerów, 4800 podoficerów i 3000 szeregowych.
Kolejne mianowania mają się odbyć 11 listopada, czyli w Święto Niepodległości. Wówczas wyższy stopień może otrzymać 5540 żołnierzy. Najwięcej awansów będzie wśród żołnierzy korpusu podoficerskiego (3200). Wyższy stopień otrzyma 840 oficerów i 1500 szeregowych.
Mianowanie na wyższy stopień oznacza podwyżkę wynagrodzeń. Awansujący szeregowy otrzyma np. więcej o 70 zł brutto, chorąży – o 110 zł, a wynagrodzenie porucznika (grupa 12 A) mianowanego na kapitana wzrośnie o 170 zł brutto.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
julevin




Dołączył: 15 Sty 2008
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:47, 05 Sie 2020    Temat postu:

Wielkiej defilady jednak nie będzie.
Koronawirus pokrzyżował plany ministra Błasz-czaka
Jakub Łukaszewski, 4 sierpnia 2020 | 22:15
Rosnąca liczba zakażeń koronawirusem sprawiła, że MON przesunęło na później wielką defiladę wojskową. Jeszcze kilka dni temu minister obrony Mariusz Błaszczak był przeko-nany, że wojsko zademonstruje się 15 sierpnia. Wielką defiladę w 100-lecie zwycięstwa w Bitwie Warszawskiej zapowiadał na 15 sierpnia minister obrony Mariusz Błaszczak. Wielu szczegółów samej defilady minister Błaszczak nie chciał zdradzić. Wojsko miało się pokazać na Wisłostradzie pod hasłem: “1920 - polskie zwycięstwo dla wolności Europy”. Wśród eksponatów miała być np. replika pierwszego polskiego pojazdu pancernego zbudowanego na podwoziu modelu Forda T przez inżyniera Tadeusza Tańskiego.
Koronawirus nie przeszkadzał MON
Poprzednie trzy wielkie defilady organizowane przez MON skupiały na trasach przemarszu dziesiątki tysięcy widzów. Teraz miało być podobnie. Jeszcze w poniedziałek minister Błaszczak był przekonany, że mimo coraz częstszych przypadków koronawirusa w Polsce defilada się odbędzie w planowanym terminie. - “Uro-czystości organizowane będą z zachowaniem wszelkich środków ostrożności uwzględnio-nych w Wytycznych Głównego Inspektora Sanitarnego oraz zarządzeniach dotyczących COVID-19" - poinformowało “Wyborczą” Biuro Prasowe MON, gdy pytaliśmy o ryzyko związane z koronawirusem.
Minister Błaszczak zmienia zdanie
Kilka dni temu MON było pewne, że mimo epidemii defilada się odbędzie. Jednak we wto-rek wieczorem resort obrony zmienił zdanie. MON odwołał defiladę, a decyzja zapadła na spotkaniu ministra obrony Mariusza Błaszczaka z prezydentem Andrzejem Dudą, przed-stawicielami służb sanitarnych, Ministerstwa Zdrowia oraz Ministerstwa Spraw Wewnętrz-nych i Administracji. "Służby sanitarne nie rekomendowały organizacji tego wydarzenia. Defilady każdego roku przyciągają około 200 tysięcy osób. Tak wielkie zgromadzenia mogą zwiększać ryzyko zakażeń koronawirusem" - podkreślił resort, odpowiadając PAP na pyta-nia odnośnie defilady.
Pokaz wojska ma się odbyć w innym terminie.
[img]Wielkiej defilady jednak nie będzie.
Koronawirus pokrzyżował plany ministra Błasz-czaka
Jakub Łukaszewski, 4 sierpnia 2020 | 22:15
Rosnąca liczba zakażeń koronawirusem sprawiła, że MON przesunęło na później wielką defiladę wojskową. Jeszcze kilka dni temu minister obrony Mariusz Błaszczak był przeko-nany, że wojsko zademonstruje się 15 sierpnia. Wielką defiladę w 100-lecie zwycięstwa w Bitwie Warszawskiej zapowiadał na 15 sierpnia minister obrony Mariusz Błaszczak. Wielu szczegółów samej defilady minister Błaszczak nie chciał zdradzić. Wojsko miało się pokazać na Wisłostradzie pod hasłem: “1920 - polskie zwycięstwo dla wolności Europy”. Wśród eksponatów miała być np. replika pierwszego polskiego pojazdu pancernego zbudowanego na podwoziu modelu Forda T przez inżyniera Tadeusza Tańskiego.
Koronawirus nie przeszkadzał MON
Poprzednie trzy wielkie defilady organizowane przez MON skupiały na trasach przemarszu dziesiątki tysięcy widzów. Teraz miało być podobnie. Jeszcze w poniedziałek minister Błaszczak był przekonany, że mimo coraz częstszych przypadków koronawirusa w Polsce defilada się odbędzie w planowanym terminie. - “Uro-czystości organizowane będą z zachowaniem wszelkich środków ostrożności uwzględnio-nych w Wytycznych Głównego Inspektora Sanitarnego oraz zarządzeniach dotyczących COVID-19" - poinformowało “Wyborczą” Biuro Prasowe MON, gdy pytaliśmy o ryzyko związane z koronawirusem.
Minister Błaszczak zmienia zdanie
Kilka dni temu MON było pewne, że mimo epidemii defilada się odbędzie. Jednak we wto-rek wieczorem resort obrony zmienił zdanie. MON odwołał defiladę, a decyzja zapadła na spotkaniu ministra obrony Mariusza Błaszczaka z prezydentem Andrzejem Dudą, przed-stawicielami służb sanitarnych, Ministerstwa Zdrowia oraz Ministerstwa Spraw Wewnętrz-nych i Administracji. "Służby sanitarne nie rekomendowały organizacji tego wydarzenia. Defilady każdego roku przyciągają około 200 tysięcy osób. Tak wielkie zgromadzenia mogą zwiększać ryzyko zakażeń koronawirusem" - podkreślił resort, odpowiadając PAP na pyta-nia odnośnie defilady.
Pokaz wojska ma się odbyć w innym terminie.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nasze Forum "VOX MILITARIS" Strona Główna -> "ŻOŁNIERSKA BRAĆ"
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin