Forum Nasze Forum "VOX MILITARIS" Strona Główna Nasze Forum "VOX MILITARIS"

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Klich przebija Szmajdzińskiego.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nasze Forum "VOX MILITARIS" Strona Główna -> PRZECZYTANE W PRASIE I W INTRNECIE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Obserwator




Dołączył: 08 Lip 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:55, 06 Kwi 2009    Temat postu: Klich przebija Szmajdzińskiego.

Jeżeli czytam informację o posiedzeniu rządu, na którym staje temat sił zbrojnych, to zawsze zastanawiam się gdzie, kiedy i komu zostaną zmniejszone dotacje lub podwyższone opłaty. Tak jest i tym razem.
Oto, bowiem jak donosi Polska Zbrojna, a oni powinni pisać prawdę, 24 marca na posiedzeniu rządu zaakceptowano propozycję ministerstwa obrony w sprawie kolejnej nowelizacji ustawy o zakwaterowaniu sił zbrojnych RP.

Nie odnoszę się do całości nowych rozwiązań, bowiem przyjdzie na to czas, gdy ten dokument w formie projektu ustawy trafi do sejmu.
Chciałbym jedynie skupić uwagę na nowych zasadach wykupu mieszkań z WAM.

Jak wszyscy wiemy, dzisiaj wojskowi „dzięki” nowelizacji tej ustawy z inicjatywy byłego szefa MON Jerzego Szmajdzińskiego przy wykupie mieszkań, jako jedyna grupa społeczna i zawodowa przy maksymalnej bonifikacie 95% za cenę mieszkania musi płacić 100% wartości rynkowej za grunt, co stanowi 5-10 razy więcej niż cena mieszkania.

Ale oto, jak bez żadnego komentarza/ jak zwykle /, Polska Zbrojna donosi, że zgodnie z nowymi przepisami bonifikata stosowana przy wykupie mieszkań od WAM ma wynosić 60 % i będzie obejmować również grunt.

Szanowni dziennikarze, jakby nie zauważając problemu nawet nie próbują dowiedzieć się, jak to się ma w stosunku do obecnej niekorzystnej dla wojskowych ustawy.
Zatem proponuję, aby jednak zauważyć, że planowana przez ministra B. Klicha nowelizacja ustawy o zakwaterowaniu sił zbrojnych, to zwiększona dwukrotnie w stosunku do obecnej ustawy propozycja opłat przy wykupie mieszkań.

Jeżeli bowiem obecnie za mieszkanie wartości 400 tys. PLN przy 95 % bonifikacie wojskowy zapłaci 20 tys. PLN, a dodatkowo za grunt przykładowo 100m2x 500 PLN=50 tys. PLN A więc razem 70 tys. PLN
Przy nowych zasadach mieszkanie 400 tys. przy bonifikacie 60 % wojskowy zapłaci 160 tys. PLN i plus dodatkowo 20 tys. PLN / 50 tys. PLNx 60% bonif / A więc razem 180 tys. PLN.

Tak, oto Klich przebił Szmajdzińskiego.
Trudno uwierzyć w to, aby uzyskane środki miały zrównoważyć ostatnie cięcia, jakie zastosowano w budżecie MON na rok 2009.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Obserwator dnia Pon 21:03, 06 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rozwadow




Dołączył: 30 Sty 2009
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:46, 07 Kwi 2009    Temat postu:

Jeden drugiego powinien przebić, szpadą.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
neoconstantine




Dołączył: 11 Cze 2008
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:08, 07 Kwi 2009    Temat postu:

Jak powiedział Lord Acton: "Nie ma takiej zbrodni, której nie popełniłby skąd inąd liberalny (nomen-omen - przyp. mój) i łagodny rząd, gdy zabraknie mu pieniędzy".

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Obserwator




Dołączył: 08 Lip 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:46, 15 Lip 2010    Temat postu:

Czekam na pozytywny sygnał o MON. Póki co przekaz negatywny.

Polska Plus apeluje do premiera Donalda Tuska o odwołanie szefa MON Bogdana Klicha. Zarzuca ministrowi, że w rozporządzeniu nadał premierowi, niezgodnie z prawem, uprawnienia do powoływania członków Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. - To kolejny gigantyczny skandal z udziałem Klicha - ocenia ugrupowanie w swoim oświadczeniu.

Czytaj całość:http://wiadomosci.onet.pl/2198015,11,apel_o_dymisje_klicha_to_kolejny_gigantyczny_skandal,item.html

Panie ministrze. Kiedy wreszcie zacznie się czas pozytywów w wojsku?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Podobin




Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 66 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 17:57, 19 Lip 2010    Temat postu:

Jak donosi prasa, przypadek wydania przez ministra obrony narodowej Bogdana Klicha rozporządzenia do ustawy Prawo lotnicze - bez wyraźnej delegacji ustawowej, a nawet wbrew jednoznacznym postanowieniom ustawy - pokazuje, że rząd Platformy Obywatelskiej ma duże problemy z legalizmem.

Legaliści podkreślają, że rozporządzenie ministra obrony narodowej z dnia 27 kwietnia 2010 r. to kolejny bubel prawny i przejaw niekompetencji urzędników PO w Radzie Ministrów, dowód braku znajomości podstawowego abecadła konstytucyjnego.

Przecież przepis art. 140 ust. 1 wyraźnie i jednoznacznie stanowi, że "badanie wypadków i poważnych incydentów lotniczych w lotnictwie państwowym prowadzi Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego powoływana przez Ministra Obrony Narodowej w porozumieniu z ministrem właściwym do spraw wewnętrznych".

Tyle i aż tyle.

Mimo specjalnie zwołanej konferencji prasowej wątpliwości pozostały, a kolejny raz będzie potrzebny niezależny arbiter, który rozstrzygnie ten spór. Załóżmy, a jest to bardzo prawdopodobne, że i tym razem minister B. Klich nie ma racji, czy dalej będzie uważał, że nic się nie stało?

Dla odwrócenia uwagi dziś w MON kolejna konferencja, na której szef resortu po raz kolejny przysparza radości premierowi Tuskowi. Oto bowiem minister Klich oświadczył, że zaoszczędzi kilka miliardów złotych w wyniku likwidacji zbędnej infrastruktury.

Jaki premier nie okaże wdzięczności w sytuacji kryzysu finansowego, gdy minister przynosi mu nieoczekiwanie na tacy tak duże pieniądze. Jaki to genialny umysł drzemie w tym człowieku, który po tylu wspaniałych ministrach ON znalazł jeszcze takie oszczędności, a przecież jego poprzednicy łącznie z prezydentem- elektem szczególnie byli nastawieni na redukcje i cięcia we wszystkich obszarach sił zbrojnych.

Mógłbym bez obawy nawet stwierdzić, że dotychczasowe cięcia w budżecie MON co najmniej 2-3 krotnie przewyższają budżet na rok 2010rok.

W ciągu minionych 20 lat głównym tematem kolejnych szefów resortu obrony narodowej były zmniejszenia sił zbrojnych i wszystkich komponentów budżetu na każdy rok.
Można zaryzykować twierdzenie, że budżet każdego roku można było spokojnie zmniejszać, ponieważ zmniejszały się siły zbrojne i faktyczne wydatki na ich funkcjonowanie. Niewątpliwie zawsze cięcia w podziałce szkolenia wojsk stanowiły znaczącą część odprowadzanych do ministerstwa finansów.

Zatem dzisiejsze wystąpienie ministra Klicha nie stanowi wielkiego zaskoczenia, bowiem obecny minister poza likwidacją niczego znaczącego nie stworzył. Niewątpliwie w najbliższym czasie sztab generalny zacznie uzasadniać genialność tych decyzji, a w Polsce Zbrojnej kolejny raz przeczytamy o wielkich korzyściach, jakie niesie likwidacja zbędnej infrastruktury.

Ciekawe, że przy ciągle zmniejszającej się armii, ciągle rozrastają się wyższe sztaby, w których poza mnożeniem zbędnych papierów niczego nie wymyślono i nie znaleziono uzasadnienia na fakt istnienia. Szczytem gospodarności będzie niewątpliwie przenoszenie DWL z Cytadeli do Wrocławia, co w niedalekiej przyszłości może jeszcze tylko zaowocować likwidacją tego dowództwa.

Powiedzmy sobie szczerze, czy do dowodzenia i kierowania siłami zbrojnymi, w których nie ma z prawdziwego zdarzenia szkolenia i działalności na miarę potrzeb, nie wystarczy jeden sztab operacyjny?

Starsi koledzy zapewne pamiętają, że zarówno ŚOW jak i POW w czasach, gdy Wojsko Polskie było wojskiem liczyły 60-80 tysięcy żołnierzy i miały sztaby okręgów o połowę mniejsze od DWL.

Dlatego z przymrużeniem oka patrzę na te pozorne i politycznymi względami podyktowane rewelacje reorganizacyjne. Żal mi tych, co widzą te anormalności, a boją się otworzyć ust. Kiedy wreszcie przyjdzie czas i „Pekin” zostanie przekazany, jako zbędny dla funkcjonowania sil zbrojnych?
Ciekawe ilu doszukamy się nowych przekrętów korupcyjnych przy sprzedaży " zbędnych obiektów"?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lotnia




Dołączył: 19 Sty 2009
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ełk
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 9:42, 03 Sie 2010    Temat postu:

A JA apeluję do Premiera Tuska aby SAM podał się do dymisji ( zabierając ze sobą cała tą dziwna zgraję nieudaczników nazywaną ministrami) i nie szkodził więcej POLSCE a szczególnie mnie majorowi w stanie spoczynku, który oddał swoją młodość, zdrowie i samego siebie dla własnej Ojczyzny. Może to brzmi dziwnie, ale to niestety dla mnie szczera prawda !.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
julevin




Dołączył: 15 Sty 2008
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:03, 09 Lut 2011    Temat postu: Honor to dziś towar deficytowy

Honor to dziś towar deficytowy

Po informacjach, że funkcjonariusze OMON okradli konto ministra Andrzeja Przewoźnika, Moskwa zareagowała tak ostro, że minister Paweł Graś przepraszał w języku rosyjskim. A jak minister Bogdan Klich broni honoru polskich oficerów?

Z prof. Romualdem Szeremietiewem, byłym ministrem obrony narodowej, rozmawia Mariusz Majewski „Nasz Dziennik”, Sobota-Niedziela, 29-30 stycznia 2011, Nr 23 (3953).

Minister Bogdan Klich zapowiadał tzw. profesjonalizację armii. Tymczasem mamy do czynienia z "łapanką" żołnierzy.

- Profesjonalizacja armii w wykonaniu ministra Klicha jest określeniem wprowadzającym w błąd. To tak, jakby na opakowaniu towaru napisano "śledzie", a w środku były gwoździe.

Efektowne porównanie, ale mógłby je Pan rozwinąć?

- Termin "profesjonalizacja" został zapewne wymyślony przez jakiegoś PR-owca, zmiany w wojsku mają się kojarzyć pozytywnie. Profesjonalizm oznacza perfekcyjne wykonywanie zadań. Mamy armię profesjonalną, a więc ona profesjonalnie Polskę obroni. W rzeczywistości MON ograniczył się do zawieszenia poboru do wojska, poprzestając na żołnierzach zawodowych. To oznacza tyle, że mamy 100 tysięcy ludzi, którzy chcąc dostać pensję, muszą przebierać się w mundury wojskowe.

No to mamy uporządkowane pojęcia. Nie profesjonalizacja, ale tak naprawdę armia zawodowa...

- Gdyby armia zawodowa, to nie byłoby źle. W rzeczywistości mamy, poza wyjątkami, umundurowanych, słabo przeszkolonych i marnie uzbrojonych ludzi. Cóż to za zawodowcy? W obecnych warunkach polskie Siły Zbrojne funkcjonują kulawo.

Na czym ta kulawość polega?

- Chociażby na tym, że w stutysięcznej armii mamy zaledwie 30 tys. szeregowców (zawodowych) i w WP na jednego dowódcę przypada pół żołnierza.

Kłopot z chętnymi do pójścia w kamasze miały rozwiązać Narodowe Siły Rezerwowe.

- Narodowe Siły Rezerwowe (NSR) to kolejne nieporozumienie. Miały liczyć 30 tys., w ubiegłym roku usłyszeliśmy, że będzie ich 20 tys., a w końcu 10 tysięcy. Kiedy ogłaszano nabór, zapewniano, że jest nadmiar kandydatów. Teraz dowiadujemy się, że chętnych zebrało się około 3 tysięcy. Wiele wskazuje na to, że w roku bieżącym stan armii spadnie do 90 tys. żołnierzy.

Do braków finansowych dochodzą braki osobowe.

- Stany osobowe mają wpływ na finanse, np. taki, że MON zatrudnia cywilne agencje ochrony do pilnowania koszar i wydaje na to setki milionów złotych. "Profesjonalnych" żołnierzy muszą strzec emeryci dorabiający w agencjach ochrony. Niezamierzonym efektem zawodowstwa są też masowe zachorowania żołnierzy, gdy ich jednostka ma jechać na poligon. Dowódcy mają ogromne braki w pododdziałach - znam przypadek, gdy na ćwiczeniach brakowało obsługi moździerzy. Minister, poszukując oszczędności, zmniejszył stawkę godzinową za pobyt na poligonie. "Zawodowiec" idzie więc na chorobowe, dostaje wypłatę i nie musi taplać się w błocie na poligonie.

Należał Pan do zdecydowanych krytyków armii zawodowej.

- W Siłach Zbrojnych potrzebny jest komponent zawodowy. W każdej normalnej armii są żołnierze zawodowi, ale nie mogą być tylko oni. Wojsko służy nie tylko do defilad. Ma się przygotować do obrony kraju. W obronie trzeba wystawić armię przekraczającą kilkakrotnie stany pokojowe. W razie zagrożenia przeprowadza się mobilizację i powołuje pod broń przeszkolonych rezerwistów. MON zrezygnowało z poboru i nie szkoli rezerw. Nie będzie kogo mobilizować. Problemu nie rozwiąże 10 tys. z Narodowych Sił Rezerwy. W razie wojny będziemy potrzebowali setek tysięcy żołnierzy.

Generał Waldemar Skrzypczak twierdzi, że armia nie zdąży w odpowiedni sposób wyszkolić takich żołnierzy do poszczególnych jednostek.

- W wojsku poza ogólnymi umiejętnościami żołnierskimi są potrzebne różne specjalności wymagające długiego szkolenia, np. obsługa samolotu, czołgu czy okrętu to skomplikowane działanie. Co wystarcza w przypadku wojsk obrony terytorialnej, nie zapewni właściwej obsługi skomplikowanego uzbrojenia w nowoczesnych wojskach operacyjnych.

Pytanie, czy można według modelu szkolenia żołnierza do obrony terytorialnej przygotować profesjonalistów do jednostek specjalistycznych, o których Pan powiedział.
- Oczywiście, że nie. Generał Skrzypczak doskonale wie, o czym mówi. Kolejne pytanie brzmi, czy wśród rezerwistów Wojska Polskiego te specjalności jeszcze są, czy też już ich nie ma? A jeśli nie ma, to o jakiej armii zawodowej mówimy?

Kolejny zarzut wobec szefa MON to spóźniona reakcja na raport MAK i niebronienie honoru polskich oficerów, zwłaszcza gen. Andrzeja Błasika.
- Bez honoru armia się rozpada. Raport MAK ugodził w honor oficerów polskich Sił Powietrznych. Minister obrony, przełożony gen. Andrzeja Błasika i oficerów pilotujących rządowy samolot, ma obowiązek bronić ich honoru. Kiedy w Polsce pojawiły się pogłoski, że funkcjonariusze OMON okradli konto ministra Andrzeja Przewoźnika, który zginął w katastrofie, strona rosyjska zareagowała tak ostro, że minister Paweł Graś, rzecznik polskiego rządu, przepraszał Rosjan w ich języku. Można by sądzić, że dla polskich władz honor polskiego oficera nie ma znaczenia. Nie wypowiada się rząd i milczy zwierzchnik Sił Zbrojnych - prezydent RP. Być może to milczenie wynika z obawy, aby nie znaleźć się w gronie winnych katastrofy?

Mówi Pan o przygotowaniach wizyty?
- Szef polskiej komisji badającej katastrofę Tu-154, minister Jerzy Miller zapowiedział, że jego raport będzie ostrzejszy od rosyjskiego w przedstawieniu polskich zaniedbań wokół tej katastrofy. Co oznacza, że będzie ostrzejszy? Czy komisja Millera stwierdzi, że polska załoga postanowiła popełnić samobójstwo i rozbiła samolot? Jeśli jednak potraktujemy słowa szefa MSWiA poważnie, to ostrzejsza powinna być ocena urzędników państwowych, którzy odpowiadali za organizację i bezpieczeństwo lotu do Smoleńska. Tutaj znowu pojawia się osoba ministra Bogdana Klicha.

Wskutek częstego pojawiania się wokół ministra Klicha sformułowań "odpowiedzialność" oraz "błędy i zaniedbania" mamy wniosek o odwołanie szefa MON. Krytykę słychać z szeregów PiS, SLD i koalicyjnego PSL.
- Poseł Eugeniusz Kłopotek z PSL zgłosił nawet postulat, żeby minister Klich honorowo podał się do dymisji. Obawiam się jednak, że w tym przypadku honor jest dobrem deficytowym. Skoro nie dba się o honor podwładnych, to dlaczego miałby się ten honor odezwać w innej sytuacji?

Wydawało się jednak, że na papierze PO ma warunki do dobrego działania w wojsku. Prezydent Bronisław Komorowski był szefem MON, powinien znać realia i potrzeby. Może to być pole, na którym prezydent wykazuje się aktywnością.
- Z oceną wojskowych kwalifikacji pana Komorowskiego mam pewien kłopot. Pracowałem razem z nim w resorcie obrony ze skutkiem dla mnie bardzo przykrym. Mogę więc być nieobiektywny. Sądzę, że pan prezydent nie ma zbyt głębokiej wiedzy na tematy wojskowe.

Skąd taka opinia?
- Z tego, co usłyszałem i co Komorowski napisał, lub dokładniej z tego, co podpisał. Znane liczne wypowiedzi obecnego prezydenta "z głowy" były dość niefortunne. Wielu je krytykowało, więc nie będę się tym zajmował. Ale biorąc pod uwagę wypowiedzi pisemne na temat Sił Zbrojnych, widzę, że są to poglądy niespójne.

Na przykład?
- Bronisław Komorowski był przewodniczącym sejmowej Komisji Obrony Narodowej, a ja sekretarzem stanu w MON. Występowaliśmy wspólnie na konferencji w Akademii Obrony Narodowej. Bronisław Komorowski wygłosił wtedy referat (zachowałem tekst), w którym był przeciwny zawodowej armii, zmniejszaniu jej liczebności i opowiedział się za tworzeniem obrony terytorialnej.

To zupełnie inaczej niż mówi dziś.
- W MON zajmowałem się programem stworzenia systemu obrony terytorialnej. Był to jeden z postulatów programu wyborczego AWS i po wygranych wyborach realizowałem w MON ten postulat. Ministrem obrony został Janusz Onyszkiewicz, który nie rozumiał, o co mi chodzi. I wtedy poparł mnie poseł Komorowski, przewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Minister pod naciskiem komisji zgodził się na powołanie zespołu pod moim kierownictwem i opracowałem program stworzenia systemu Obrony Terytorialnej. Nawet zaczęliśmy go wdrażać.

Kiedy nastąpił odwrót?
- Gdy Komorowski został ministrem, zaczęły zmieniać się mu poglądy. A później jako marszałek Sejmu nie zauważał, co się z wojskiem dzieje. Mógł mieć wpływ, a nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń do tej "profesjonalizacji" armii w wykonaniu ministra Klicha.

Skąd u prezydenta zmiana opinii na te tematy?
- Mogę powiedzieć tyle, że doradcy, zwłaszcza w sprawach wojskowych, zawsze odgrywali dużą rolę w otoczeniu ministra Komorowskiego. Nie sądzę, aby było inaczej w otoczeniu prezydenta Komorowskiego.

I żeby skończyć wątek prezydencki. Bronisław Komorowski spełnił swoją obietnicę wobec Pana, że wycofa się z życia politycznego?
- Gdy Komorowski usuwał mnie z MON w atmosferze oskarżeń, zapowiedział, że jeśli zarzuty okażą się nieprawdziwe, to on, sprawca mojego odwołania, wycofa się z polityki. W październiku 2010 roku sąd oczyścił mnie z ostatniego z zarzutów, jakie mi stawiano. Zostałem całkowicie uniewinniony. A czy spełnił zobowiązanie? Został prezydentem.

W jaki sposób można przeprowadzić zmiany w Siłach Zbrojnych, by inwestowane w te zmiany fundusze współgrały z realnymi potrzebami państwa w dziedzinie bezpieczeństwa?
- Trzeba uwzględnić trzy obszary. Po pierwsze - ocenić sytuację geopolityczną, geostrategiczną Polski i ewentualne zmiany zachodzące na tych płaszczyznach. Po drugie - przyjrzeć się naszym zobowiązaniom sojuszniczym. Należałoby wyraźnie zdefiniować, na ile one determinują nasze działania. Uczestnictwo w sojuszu to nie tylko obowiązki, np. uczestnictwo w operacjach zbrojnych, które finansujemy z własnych pieniędzy, ale również w sposoby zapewnienia wsparcia sojuszniczego w razie zagrożenia bezpieczeństwa Polski. Trzecim elementem, bardzo ważnym, są nasze możliwości finansowe.

No to mamy pewien model. Pora na konkrety.
- Konstytucja RP określa obowiązki Sił Zbrojnych. Armia zapewnia obronę niepodległości Polski, nienaruszalność granic i całość terytorium. Należałoby więc sprawdzić, czy to, co robi się w MON, pozwoli wojsku wykonać konstytucyjne obowiązki. Jeżeli władze państwowe będą miały odpowiedź na to pytanie - a na razie, moim zdaniem, jej nie ma - będzie wiadomo, co dalej robić.

Załóżmy, że mamy odpowiedź. Co dalej?
- Konieczne będzie opracowanie strategii obronności zawierającej walor odstraszania. Nasze przygotowania do obrony powinny potencjalnemu agresorowi wykazywać, że agresja na Polskę będzie przedsięwzięciem trudnym i nieopłacalnym. W VI wieku przed narodzeniem Chrystusa chiński dowódca i teoretyk wojskowy Sun-Tzu wskazywał, że najlepsza wojna to taka, której nie trzeba prowadzić.

Nasze członkostwo w NATO nie jest takim straszakiem?
- W pewnym stopniu tak, tylko trzeba stale pilnować, aby sojusznicza pomoc nie stała się - jak mówią Chińczycy - papierowym tygrysem. Pamiętajmy, że w NATO o użyciu sił zbrojnych każde z państw członkowskich decyduje samodzielnie. To, co dla nas będzie zagrożeniem wymagającym użycia wojska, dla innego rządu może być powodem do uruchamiania dyplomacji.

Jednak - zgodnie z zapewnieniami naszych włodarzy - nie mamy wrogów, tylko samych przyjaciół. Od wschodu po zachód.
- W bezpieczeństwie narodowym rozpatruje się czarne scenariusze. Jeśli zagrożenie nie wystąpi, to bardzo dobrze. Ryzykowne będzie, gdy założymy, że nic złego się nie wydarzy, a mimo to powstanie zagrożenie. Należy ustalić, czy w otoczeniu Polski pojawiają się procesy zagrażające naszemu bezpieczeństwu. Czy są wrogie Polsce ośrodki. I kolejna sprawa - jakimi strategiami one się kierują. Muszą niepokoić rosyjskie zbrojenia, szantażowanie nas bronią nuklearną, plany odbudowy imperium oraz zamiar uzyskania pozycji supermocarstwowej.

"Polska jest małym krajem, a Rosja jest wielka". Cytat z gen. Tatiany Anodiny, szefowej MAK, jednego z wykonawców polsko-rosyjskiego "pojednania".
- Nie ulega wątpliwości, że prezydent Lech Kaczyński, organizując wyjazd do Tbilisi przywódców państw, których ziemie wchodziły w skład dawnej Rzeczypospolitej (Litwa, Łotwa, Estonia, Ukraina), uniemożliwił Rosji zajęcie Gruzji. Gruzini dobrze wiedzą, dlaczego uznali prezydenta Kaczyńskiego za swego bohatera narodowego. We wschodniej części Europy tylko Polacy i Rosjanie stworzyli wielkie państwa. I były czasy, gdy to Polska była wielka (Rzeczpospolita Obojga Narodów), a Rosja (Księstwo Moskiewskie) mała. Polska z racji położenia i wielkości potencjału ma kluczowe znaczenie w regionie. Rosjanie dobrze o tym wiedzą i mają świadomość, że Polacy przy sprzyjającej koniunkturze mogliby odbudować dawną wielkość. Taką możliwość dostrzegł ostatnio amerykański geopolityk George Friedman ("Następne 100 lat") widzący Polskę w roli jednego z głównych mocarstw XXI wieku.

Co wobec tego nam zagraża?
- Prognozę Friedmana czytano zapewne nie tylko w Polsce. Powinniśmy więc bacznie obserwować zmiany zachodzące na scenie międzynarodowej. Należy uczestniczyć w tych zmianach tak, aby rosła pozycja i znaczenie Polski. Na pewno musimy rozpoznawać zagrożenia terrorystyczne, zważywszy na zaangażowanie chociażby w Afganistanie. Terroryzm nie jest jednak tym czynnikiem, który może zmienić obecny ład międzynarodowy. To mogą zrobić duże państwowe ośrodki siły. Wskazuje się, że są takie ośrodki: Chiny, Indie, Brazylia, Rosja... W takim globalnym wymiarze musimy rozpatrywać bezpieczeństwo Polski. To jednak problem na odrębną rozmowę.

Kto powinien w takim razie definiować zagrożenie bezpieczeństwa państwa w takim kluczu, w jakim Pan mówi? Biuro Bezpieczeństwa Narodowego?
- BBN nie nadaje się do tego. Jest urzędem państwowym. To raczej sfera badań, która powinna być oddana nauce. Mogłaby to robić Akademia Obrony Narodowej, którą trzeba by ustanowić w roli państwowego centrum badań strategicznych w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego. AON z oddzielnym budżetem, z zapewnionym dostępem do odpowiednich informacji, prowadząca niezależne badania. Tak pomyślana Akademia byłaby też miejscem kształcenia osób zajmujących najważniejsze stanowiska w państwie. Polska powinna mieć wyspecjalizowany ośrodek studiów i badań strategicznych.

Strategie strategiami, ale na razie trzeba wskazać przyczyny katastrofy smoleńskiej.
- Proszę nie bagatelizować tego problemu. Gdyby władze polskie miały odpowiednie strategie, tak jak mają je władze rosyjskie, to także w sprawie smoleńskiej nasza sytuacja byłaby inna. Wiedziano by, jak postępować. Zaniedbania i błędne decyzje, jakie są udziałem polskich władz, mogą przecież sprawić, że wyjaśnienie przyczyn katastrofy okaże się niemożliwe. Ciągle nie wiemy, dlaczego samolot po komendach "odchodzimy" spadł. Co dokładnie się stało. Pomogłoby badanie wraku samolotu, ale on znajduje się w Rosji i pokrywa się rdzą na płycie smoleńskiego lotniska. A jeśli spojrzymy na sylwetkę samolotu przed katastrofą i obejrzymy to, co z niego zostało, to widać, że brakuje jakieś dwie trzecie kadłuba. Co się z tym stało? Wyparowało? Mamy dużo pytań. Nawet za dużo.

Dziękuję za rozmowę.
sobota, 29 stycznia 2011, romualdszeremietiew

Prawda jest okrutna, ale to może zrobić wrażenie na ludziach honoru.
Kiedy wreszcie będziemy żyć w normalnym kraju, a ministrowie bedą ludźmi honoru?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez julevin dnia Śro 16:07, 09 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mryski




Dołączył: 13 Cze 2009
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:04, 10 Lut 2011    Temat postu:

Wojsko zawodowe, czy wojsko po zawodówce? Zastanawia się MUSTRUM

Ile? To odwieczne pytanie, ale im więcej, tym lepiej. Providence is always on the side of the big batallions, stwierdził R. Walling. Oczywiście w dodatku do ilości liczy się jakość, ale liczby są ważne.

Czytałem kiedyś (nie pomnę gdzie, i kogo autor cytował), że liczba zawodowych żołnierzy, którą przeciętne zachodnie państwo jest w stanie utrzymać w czasie pokoju bez ujemnego wpływu na rozwój ekonomiczny to 1% społeczeństwa. Liczba ta jest oczywiście mocno umowna (gęstość zaludnienia, poziom uzbrojenia i technicyzacji kraju, itp.) ale w przypadku przeciętnego państwa zachodniego ponoć daje skuteczne możliwości obronne, przy stosunkowo niedużych nakładach……………………


Idąc dalej tym wyliczeniem, Polska powinna posiadać czynną służbę składającą się z około 400 tysięcy oficerów i żołnierzy wszystkich służb. Zaznaczam, że klichowe 100K ludzi pod bronią to kpina z obronności. 120 tysięcy to limit jaki został narzucony na Niemcy traktatem wersalskim przez państwa wcale do nich przyjaźnie nie nastawione, a trzeba pamiętać, że 90 lat temu obowiązująca sztuka wojenna wymagała o wiele bardziej liczebnych sił. W 40-milionowym narodzie owe 120 tysięcy to ledwie wystarczająco by spacyfikować wewnątrznarodowe ruchawki i niezbyt rozgarnięte ruchy secesyjne.

Całość: http://mustrum.nowyekran.pl/post/560,czy-byle-banda-facetow-ubrana-na-zielono-to-wojsko


Nie musimy być niewolnikami „ jedynie słusznych” pomysłów ministra Klicha i jego aprobującego otoczenia. Dzisiaj widzimy, że ich milczenie, to przyczynek do degradacji obronności kraju. Ich wygodnictwo i akceptacja tej strategii poniosła klęskę. Przyszłość może być jeszcze gorsza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nasze Forum "VOX MILITARIS" Strona Główna -> PRZECZYTANE W PRASIE I W INTRNECIE
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin