Forum Nasze Forum "VOX MILITARIS" Strona Główna Nasze Forum "VOX MILITARIS"

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czas przemijania- inne spojrzenie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nasze Forum "VOX MILITARIS" Strona Główna -> "ŻOŁNIERSKA BRAĆ"
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Obserwator




Dołączył: 08 Lip 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:16, 06 Lis 2009    Temat postu:

Gazety już odtrąbiły naszą porażkę w bitwie o gaz na Bałtyku. Dzisiaj już wiadomo, że tylko zgoda Berlina i Moskwy wstrzymuje budowę tej rury, co było oczywiste całej Europie z wyjątkiem naszych kilku „gości”, którzy próbowali w oczach swoich wyborców ugrać kilka punktów.

Tak więc gaz popłynie, a my zamiast kupować go od Rosjan z\ odgałęzienia na naszym wybrzeżu, będziemy kupować go od Niemców, którzy przecież muszą pomniejszyć sobie koszty tej inwestycji. W zamian za to my będziemy mieć dwie elektrownie atomowe i teraz już nie będzie żadnych protestów, a media propagandowo przekonają wszystkich oponentów.

Grypa póki co, to obchodzi się z nami łagodnie, a koncerny farmaceutyczne przebierają nogami i przy pomocy niektórych dziennikarzy usiłują biednej pani minister Kopacz wycisnąć zgodę na wprowadzenie pewnej szczepionki, której wartość obecnie porównywana jest do zaklęć Kaszpirowskiego. Nie pomoże, ale i nie zaszkodzi. Ale ktoś chce zarobić, więc czemu ta pani się tak opiera przed wprowadzeniem na nasz rynek. Ciekawe, że jeżeli jest to takie dobre, to czemu czarny rynek nie funkcjonuje?

Jednak najbardziej zainteresował mnie temat kolejnej reformy emerytur. OFE miały być zbawieniem na długą i wspaniałą starość. Nic z tych rzeczy. Rządowi przecież tak, jak za poprzedniego systemu brakuje wciąż pieniędzy, więc wzorem poprzedników postanowili coś zabrać emerytom. Oczywiście znaleźli powód i tak nam wytłumaczyli, że niektórzy gotowi są jeszcze więcej oddawać, niż wynika to z zamiaru rządu. I to, że jest to kolejny dowód na nieuczciwość tego rządu i powód do dalszego obniżenia zaufania nic nie znaczy wobec braku alternatywy. Zostaliśmy na tyle ogłupieni, że pozostało nam jedynie drugie wyjście liczyć na pisowców. A na nich liczyć, to już dowód, że nie umiemy liczyć. Jesteśmy wciąż oszukiwani, a państwo przy tym reformowaniu emerytur nie powiedziało przecież jeszcze ostatniego zdania. Nie będę i ja je wypowiadał. Niech ten wilk siedzi w lesie.

Ale jak ma być dobrze w naszym kraju, gdy jeden z poprzednich marszałków sejmu uważa, że jego następca jest zdemoralizowany. Aby było dokładnie zacytuję :”marszałek Komorowski jest intelektualnie i politycznie zdemoralizowany” A wszystko to w związku z krytyką sposobu powoływania komisji śledczej. Marszałek Komorowski na tę okoliczność miał jeden ważny argument : Takie są praw demokracji. Trzeba było wygrać wybory, wtedy to wy ustalalibyście zasady wyboru komisji śledczej”. Nic dodać, nic ująć.

Jeżeli chcecie zmian w systemie emerytalnym, to trzeba wygrać wybory. Na tacy, zmian nikt nie przyniesie, a sądy są cierpliwe.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Obserwator




Dołączył: 08 Lip 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:15, 17 Lis 2009    Temat postu:

RPO postraszył panią Kopacz i tyle zostało z tych zapowiedzi. Nawet niczego na piśmie nie było, aby ślad nie pozostał.Spotkali się , pogadali i dalej bz. Emeryci podobno na grypę nie chorują ponieważ całe życie dokuczała im ta choroba, więc teraz muszą zmagać się z gorszymi dolegliwościami. Co by te nasze gazety pisały gdyby nie grypa? Tych pochwalnych psalmów na temat ekipy Tuska już nikt nie chce czytać, Kaczyński objęty cenzurą, więc grypa jest wybawieniem dla naszych piszących do gazet. Tylko patrzeć, jak Polska Zbrojna wkroczy w ten obszar. Ostatnio oprócz artykułów pro rządowych nic szczególnego nie widać.
W najbliższym czasie chyba jednak coś się zmieni, bowiem jeden z kandydatów na prezydenta, pan Olechowski w TVN pod znakiem zapytania postawił sprawność naszej armii. Trzeba przyznać, że troska jest na czasie, ponieważ o tym, że jest źle nie wiedzą tylko ci, co nie chcą wiedzieć, ponieważ wszyscy inni, nawet jeżeli nie powołują się na wypowiedź generała Skrzypczaka, mają świadomość braku oczekiwanego stanu naszej obronności kraju.
Chciałbym dzisiaj usłyszeć wiarygodną informację, że posiadamy chociaż jedną brygadę w naszej armii, która dzisiaj jest w stanie zaplanować i wykonać marsz na 150 kilometrów w gotowości do wykonania określonego zadania, a eskadra lotnicza w pełnym składzie w systemie alarmowym wykona przebazowanie na inne lotnisko w gotowości do wykonania bojowego zadania. Niestety nikt mi tego nie powie, a bez tego, to nie ma, co mówić o wyszkoleniu wojsk.
Nie trzeba być nawet zbyt dociekliwym, aby zauważyć, że nawet w Polsce Zbrojnej nic nie pisze się o szkoleniu wojsk, no może nie całkiem, ponieważ kiedyś wyczytałem, że Afganistan jest najlepszym poligonem. Ciekawe, że nie można znaleźć jednostki do wykonania zadania całością.
I pomyśleć, że kilkanaście lat temu mówiono, jak to będzie pięknie w przyszłości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Podobin




Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 66 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 10:55, 20 Gru 2009    Temat postu: Armia w prawdziwym świetle?

Niezależnie od witryn wojskowych piszą o nas również inni.
Oto w forum UWAGA-można przeczytać:
sądy i cała ARMIA 19.12.2009 21:27~EDZIA
[quote]Armia-jak to pieknie brzmi.w całym wojsku tak się dzieje-totalny bałagan i BETON.pogadajcie z pracownikami cywilnymi-tymi prawdziwymi-nie z oficerami którzy pobierając ogromne emerytury-wcielili się w rolę cywili ale nadal tytułuja się-panie pułkowniku.okupują jednostki wojskowe.panuje mobiing-ludzie przyjmują wszystko w milczeniu bo boją się utraty pracy.przy redukcjach etatow również zwalnie się cywili a nie wojskowych ze wzgledu na małe emerytury-wynoszące kilka tysiecy.ogłaszanie wolnych miejsc pracy to również bajka bo na miejsce jest znajomy k...ludzie boja się mówic-bo stracą pracę,cyrk trwa nadal.z tego reportażu również nic nie wynika.młodych ludzi stary beton wykopał-beton ma się dobrze.a oni na drugi raz nie podskoczą ARMII.WSTYD ŻE TACY LUDZIE NOSZĄ MUNDURY[/quote]
Trzeba przyznać, że takie obrazki są codziennościa naszych jednostek i instytucji.Zaczynając od Sztabu Generalnego, a na najmniejszej jednosce organizacyjnej kończąc, spotykamy swoisty nepotyzm.
Proszę pojechać do WAT-u i zobaczyć kto jest Kanclerzem tej uczelni. A jednocześnie profesorowie z tej instytucji jeżdżą po kraju i szukają pracy.
Za jaką cenę to wszystko się odbywa?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Podobin




Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 66 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 11:26, 09 Sty 2010    Temat postu:

Mamy kolejną powtórkę z rozrywki.
Cygan zawinił - kozę powiesili. Oto cała Polska dowiedziała się, że na stanowisku NFZ stoi nieudolny człowiek, pan premier wymierza mu skromny mandat, a za karę zwolniono rzeczniczkę prasową w NFZ.

Dzisiaj nikogo nie interesuje już stan pacjentów w szpitalach i możliwość udzielania im pomocy przez lekarzy, a jedynie zadowoliliśmy się informacją, że zostało wydane w tym zakresie zarządzenie. W dobie powszechnej dostępności do różnorodnych środków komunikacji pani minister z podległym sobie prezesem NFZ robi wodę z mózgu milionom Polaków i jednocześnie odbiera nadzieję na pomoc śmiertelnie chorym, ociągając się z szybkim doprowadzeniem do wykonania zarządzenia, które w swojej treści będzie jednoznaczne i zrozumiałe dla wszystkich.

Jednocześnie okazuje się, że ten pan prezes JP od dawna jest przeciwnikiem skutecznego leczenia chorych na choroby nowotworowe/ informacja od red S /. Na początku XXI wieku w środku Europy po wejściu do grupy państw świata zachodniego w dalszym ciągu grupa urzędasów z MS prowadzi eksperymenty na najbardziej chorych ludziach.

Szef rządzącej partii i jednocześnie premier tego rządu udaje, że nic o tym nie wie, tak jakby nie było wcześniej podjętej decyzji szukania oszczędności na tych chorych, których terapia jest najkosztowniejsza.

Swego czasu finansową kurację zaaplikował nam niejaki pan Balcerowicz, a dzisiaj „skuteczną opieką lekarską” otacza nas pani minister Kopacz.
Lewica będzie wnioskować do premiera Donalda Tuska o podjęcie "przewidzianych prawem kroków" wobec przedstawicieli NFZ i Ministerstwa Zdrowia. Bardzo ładnie. Ale kto odpowie za cierpienia i atmosferę wytworzona przez kilku urzędasów?

Tak długo, jak nasze społeczeństwo będzie bezwolnie poddawać się i jedynie przyglądać się, jak nasi rodacy są "prowadzeni na rzeź" przez panów i władców dopóty będziemy niewolnikami.

Kilka lat temu podobny los spotkał jednego z rzeczników MON. Otóż gdy pan minister / APK / skłamał publicznie, a rzecznik nie potwierdził tego kłamstwa, więc został natychmiast przez swego pana wyrzucony, a sam mógł dalej przy pomocy innego niewolnika uprawiać „informowanie” społeczeństwa. Zapewne dotychczasowa pani rzeczniczka prasowa dobrze służyła, ale przyszedł czas, gdy ktoś musiał ponieść konsekwencje, więc przysłowie się sprawdziło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mryski




Dołączył: 13 Cze 2009
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:00, 16 Lut 2010    Temat postu:

Każdy obywatel w ostatecznym poszukiwaniu pomocy i sprawiedliwości odwołuje się do konstytucji, jako tej ustawy, w której zawarto nie tylko nasze obowiązki, ale i święte prawa. Chcemy ciągle mieć pewność, że zawarte w tym dokumencie zapisy o prawie do wolności i poszanowaniu ludzkiej godności, to nie tylko piękne słowa, które umieściliśmy dla zaspokojenia ambicji autorów, ale reguły obowiązujące wszystkich obywateli naszego kraju.

Zupełnie inaczej wygląda praktyka. Nie dotyczy to tylko epizodów, ale staje się niemal regułą. Z każdym dniem coraz częściej zdajemy sobie sprawę z tego, że uchwalona w 1997 roku w referendum konstytucja jest dla prostych ludzi zapisem bez pokrycia. Przy czym dochodzi do tego, że przestajemy mieć możliwość zwrócenia się do instytucji państwa ze skarga na bezprawne działanie urzędnika.

Oto żołnierz rezerwy, nasz kolega emeryt wojskowy nie mogąc znaleźć właściwego posłuchania w resorcie obrony, składa skargę do premiera RP. Sprawa dotyczy przekroczenia uprawnień i spowodowania strat na niekorzyść emerytów wojskowych, w temacie słynnych legitymacji emeryta wojskowego przez Departament Spraw Socjalnych Ministerstwa Obrony Narodowej w Warszawie oraz we wszystkie Wojskowe Biura Emerytalne. I co robi pan premier? Sprawa została zbagatelizowana, gdyż nie trafiła do organów ścigania celem jej wyjaśnienia , lecz trafiła do rąk Dyrektora Departamentu Spraw Socjalnych, czyli do źródła jej powstania. Podobnie rzecz dotyczy ministra sprawiedliwości, który skargi na bezprawne działanie podległych sobie urzędników, przesyła im do rozpatrzenia i załatwienia. Jednym słowem oskarżeni mają być sędziami we własnych sprawach.

Tak się dzieje, ponieważ machina urzędnicza nie zauważa człowieka, który stał się przedmiotem równorzędnym z dokumentem opatrzony odpowiednim numerem.

Polacy, nasi rodacy, a w tym i koledzy rezerwiści czuja się bezradni wobec zła i bezprawia. I nic nie mogą zrobić. Niech więc chociaż w geście protestu skreślą z list tych co nam proponują na głowę państwa. Jeżeli nie zatraciliśmy poczucia odpowiedzialności, to zabierzmy w tej sprawie głos, by nam nie wciskano modeli ładnie ubranych, ale za którymi nie stoi polska racja stanu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Podobin




Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 66 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 15:44, 27 Lut 2010    Temat postu:

Pan minister Drzewiecki wypoczywając na Florydzie po trudach przesłuchań przed komisją hazardową, podrzucił „świnię” swoim partyjnym kolegom i zmusił ich do komentarzy, a jednocześnie mediom dał wyraźny sygnał, aby się od niego odp…, bo jak powiedział, wara im do tego jakich on ma kumpli.

Wynika z tego, że polski minister może być za pan brat z każdym, bez względu na sposób zdobywania pieniędzy, co jednak nie chcą podzielać jego dopuszczeni do mediów partyjni koledzy. Trudno powiedzieć, co myślą o tym pozostali członkowie Platformy, a zwłaszcza jego najbliżsi koledzy polityczni. Tym bardziej, że w tym ministerstwie są pewne tradycje zachowań.

Mieliśmy już przecież ministrów sportu, którzy wyraźnie oddzielali swoje oficjalne zachowanie od prywatnego. Mimo, że w ich postępowaniu/ jak wykazało prokuratorskie śledztwo / nie usłyszeliśmy, by domagali się uszanowania ich kumpli, to środowisko w jakim obracali się, nie przyniosło chwały zarówno polskiemu sportowi, jak i im osobiście. Najgorsze w tym było to, że byli to również przedstawiciele nurtu przemian w polskiej rzeczywistości, którzy wyraźnie rozminęli się z hasłami Solidarności.

Korupcja i złodziejstwo, to nie był tylko wymysł poprzedniego systemu, bowiem pod każdym szyldem i sztandarem pojawiają się tego typu osoby. Przez ostatnie kilkadziesiąt lat oprócz ludzi zwalczających opozycję i kościół, były całe zastępy esbeków na froncie walki z przestępczością gospodarczą. Wrzucono ich do jednego worka z przestępcami i może się zdarzyć, że swoje umiejętności wykorzystają nie tylko dla wspólnego dobra.

Zrozumieli to nawet Amerykanie. Pamiętamy, jak upojeni zwycięstwem nad Husajnem, rozwiązali siły zbrojne i rozpędzili oficerów armii irackiej. Trzeba było wielu lat i ogromu strat, by zrozumieć, że lepiej mieć wojsko za sobą, niż zostawić ich do dyspozycji Al.-Kaidy.

Dobrze byłoby, gdyby nad Wisłą wyciągano wnioski z obcych doświadczeń. Oto bowiem jak prasa donosi w Tajlandii nakazano konfiskatę 1,4 mld dol.z wartego 2.2 mld. dol majątku byłego premiera Shinawatry. Sprawiła to decyzja Sądu Najwyższego, który uznał, że pan premier wszedł w posiadanie takiej fortuny nielegalnie.

Przestańmy zatem pasjonować się komisjami śledczymi, ale postawmy na polski wymiar sprawiedliwości / lub myślący w imię polskiej racji stanu /, który zabezpieczy interes całego społeczeństwa, a nie określonych golfowych przyjaciół.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Podobin




Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 66 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 13:00, 12 Mar 2010    Temat postu: 11 rocznica wstąpienia Polski do NATO

Prasa przypomniała mi 11 rocznice przynależności do NATO. Chociaż, czytając codzienne doniesienia z Iraku i Afganistanu nie mogłem nie zauważyć tych istotnych zmian, jakich byliśmy świadkami w ostatnim dziesięcioleciu. Szczególnie zapamiętałem, że tuż po przyjęciu Polski do NATO nastąpiło uderzenie sił powietrznych sojuszu na Belgrad. W roku ubiegłym bez rozgłosu historia odnotowała tę decyzję.

Propagandowo cel podobno został osiągnięty, ale wstyd i brak moralnych podstaw spowodował, że przykryto te fakty. Naloty trwały 78 dni. Według danych serbskich, zginęło około 1400 osób w tym 800 dzieci. Zostało rannych ponad 5 tysięcy cywilów. Zniszczono wiele gmachów rządowych, których ruiny do dziś pozostały w centrum miasta. Zburzono i uszkodzono 55 mostów kolejowych i wiaduktów. Zniszczono 3 centra radiowe i telewizyjne. Z 17 nadajników telewizji państwowej ocalał jeden. Akcja NATO nie rozwiązała żadnego problemu Bałkanów Zachodnich. Wzmocniła tendencje separatystyczne, nie tylko w tym rejonie Europy i świata. Powstało niezależne państwo Kosowo Na dalekim Kaukazie w ślady Kosowa poszła Abchazja i Osetia Południowa, za którymi opowiedziała się Rosja.

Dzisiaj świętujemy tę rocznicę w Zamku Królewskim, a media coś mówią o nowej strategii do roku 2020 roku. Podobno ma się to zakończyć przyjęciem do Paktu Rosji i zapewnieniem bezpieczeństwa po zwycięstwie na terrorystami islamskimi. Jaki będzie efekt, historia odnotuje. Wydaje się, że ten kierunek, to podtrzymanie dotychczasowego kursu, w którym ustalenia niemiecko-rosyjskie, zarówno te dotyczące północnego rurociągu, jak i wszystkich pozostałych ustaleń nabiera realnych kształtów.
Dziwnie w tym kontekście brzmią antyrosyjskie pohukiwania ze strony niektórych polskich elit politycznych. Jednocześnie zupełnie niezrozumiałym są wezwania do instalowania kolejnych baz NATO na naszym terytorium. Trudno bowiem zrozumieć, że to ma być zasadniczym gwarantem bezpieczeństwa naszego kraju.

Niejako w cieniu tej rocznicy trwa burza w jednostce GROM.
W programie telewizyjnym generałowie Petelicki i Polko nawzajem nie skąpili sobie „uprzejmości” wykazując i broniąc swoje niekompetencje. Po wielu latach życia w sławie, generałowi Polko przed kamerami TV powiedziano, że nie zasługuje na odznakę GROM-u, a pan Petelicki uzasadnił, że jego następca nie nadawał się na to stanowisko. Problem obecny, to wynik nieporozumienia jakie powstało w wyniku po różnicy zdań między dowódcą a jego podwładnymi. Jednym słowem polskie awanturnictwo.

Wracając do tej rocznicy pragnę zauważyć, że mimo pięknych słów, jakie zapewne padną na tej uroczystości od dawna słychać, że mimo upływu lat i należytego wywiązywania się z nakładanych obowiązków, kraje Europy Środkowo-Wsch nie posiadają realistycznych planów obronnych. Obecnie w sojuszu zrobiono zbyt mało, by nie zauważyć podziału członków na lepszych i gorszych. Jedynie tam, gdzie potrzeba żołnierskiej krwi, udział Polski został właściwie wyeksponowany. Czy zatem ten sojusz jest polisą ubezpieczeniową na trudne czasy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sceptyk




Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 289
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska

PostWysłany: Pią 21:58, 12 Mar 2010    Temat postu:

W pełni podzielam pogląd Podobin-a w kwestii relacji Polska - NATO. Pytanie, kto jest winien takiego stanu rzeczy? Jest takie porzekadło ludowe: "Jak Pan Bóg chce kogoś ukarać, to mu najpierw rozum odbiera".
Często wytyka się nam, że niepodległość została nam dana, że nie ma potrzeby o nią walczyć i jej pielęgnować. Rzeczywistość przeczy tej postawie. Świętujemy mniej lub bardziej hucznie każdą rocznicę. I na tym właściwie koniec.
Na drugim biegunie jest szara rzeczywistość. Ta widoczna gołym okiem i ta przedstawiana w mediach. Są dwie skale odniesienia. Jedna to minione 20 lat. Druga to porównanie do czasów PRL-u.
Remedium na nasze bolączki dotyczące problemów obronnych ma być cywilna kontrola nad armią. Rzecz w tym, że politycy którzy sie za to biorą, często nie mają o tym zielonego pojęcia. Często dają ku temu przekonywujące nas dowody. Na domiar złego kolejne ekipy rządzące usuwają ze swojego otoczenia ludzi kompetentnych, robiąc miejsce dla krewnych i znajomych królika. Do redukcji stanów liczebnych wojska, wyprzedaży majątku, likwidacji kolejnych zakładów w przemyśle obronnym, nie potrzeba szczególnych kwalifikacji.
Co w zamian? Dla zyskania poklasku potencjalnego elektoratu, zrezygnowano z poboru do wojska. Wprowadzono armię zawodową /tylko z nazwy/. Przechodzi się do porządku dziennego nad faktem, że w krajach gdzie ten proces przeprowadzono, trwało to dziesięciolecia. O kosztach nikt nie mówi, bo przecież jesteśmy bogaci. Gwarantowane ustawowo wydatki na obronność pozostają tylko na papierze.
Nie wiadomo czemu ma służyć obecna doktryna obronna. W podtekście można domyślić się, Opatrzność będzie dalej czuwała nad nami. W ogóle jakoś to będzie. Dziwić może, że nasi sąsiedzi bliżsi i dalsi, nie podzielają naszego stanowiska. Oni są mądrzejsi? Czy wiedzą więcej od nas?
NATO potrzebuje nas jako mięsa armatniego. Tam gdzie w grę wchodzi polityka nikt nas nie słucha, albo nie potrafimy wyartykułować swoich racji. Przywódcy państwa podpisują kluczowe dla naszych dalszych losów dokumenty, nie czytając ich bądź nie rozumiejąc. Nikt nie reaguje na uwagi, że jest różnica między politykiem a mężem stanu. Jako państwo nie potrafimy tworzyć i utrzymywać koalicji, które będą zabezpieczać nasze interesy jako państwa.
Pomijam fakt, że nasza debata publiczna skupia sie wokół spraw istotnych dla interesów poszczególnych partii. Nie ma w niej miejsca dla dyskusji nad sprawami kluczowymi dla państwa. Wszelkie próby kończą się na wzajemnych inwektywach. Najgorsze jest jednak to, że nie widać żadnych oznak opamiętania.
NATO tak naprawdę służy interesom możnych tego świata. Póki co na to się godzimy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Obserwator




Dołączył: 08 Lip 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 9:49, 16 Lip 2010    Temat postu:

Rząd przymierzając się do kolejnych manipulacji prze portfelach emerytów rzuca do dyskusji temat wydłużenia czasu pracy dla kobiet. Jedynym argumentem jest powoływanie się na przykłady z Unii Europejskiej i zbyt dużej ilości emerytów.

Dla uzasadnienia przywołuje się jak zwykle, te gorsze przykłady.
Temat ten w ustach polityków PO, którzy przecież w prostej linii wywodzą się z UW / zwłaszcza jej liderzy/ brzmi trochę śmiesznie, zwłaszcza gdy chodzi o wczesne emerytury. To przecież z ich inicjatywy z wojska zwalniano i tworzono młodych emerytów dziesiątki tysięcy ludzi, a w ich miejsce przyjmowano następców, których z kolei zwalniali ich następcy przy władzy.

W ciągu ostatnich dwudziestu lat narobiono ogromnych rozmiarów armię młodych emerytów, których świadczenia z racji wysługi lat stały się żebracze, a ponadto z powodu zmniejszających się wpływów do państwowej kast brakuje pieniędzy, nawet na te marne emerytury.
Dlatego przystąpiono poprzez RPO/ ten sam, który zamierzał zlikwidować odrębną emeryturę wojskową / do walki o przesunięcie wieku emerytalnego dla kobiet.

Nikt oczywiście nie szuka innych mądrzejszych rozwiązań w sferze polityki prorodzinnej, nie szuka właściwego traktowania kobiet pracujących i wychowujących dzieci, tylko przystępuje do najprostszych rozwiązań rodem z Dalekiego Wschodu/ tego za Bugiem /.
A może sięgniemy do pozytywnych przykładów z niektórych państw UE, w których nie zmniejsza się stan ludności, a kobiety nie zawracają sobie głowy dylematem pójścia na emeryturę wcześniej, czy później.

Skończyły się wybory, a więc przyrzeczenia nawet te wypowiadane w dalekim Afganistanie zaczynają uwierać i przeszkadzać w kreowaniu państwa dobrobytu.
Zatem bądźmy czujni i przestańmy powoływać się na wypowiedzi polityków.
Wracając do tematu chęci wydłużenia czasu pracy dla kobiet muszę powiedzieć, że jest to temat zastępczy wynikający z ogólnego załamania się polityki państwa. Samo wydłużenie wieku emerytalnego kobiet, bez możliwości znalezienia pracy, skazuje je na zasiłki, co jeszcze bardziej obciąży system ubezpieczeń i będzie kolejnym pogłębieniem dyskryminacji. Dlatego sądzę, że wraz z reformą emerytalną powinny być podjęte działania dążące do:
- zrównania płac kobiet i mężczyzn na tych samych stanowiskach:
- rozbudowy publicznego i przyzakładowego systemu opieki nad dziećmi,
- promocji polityki przyjaznej rodzinie w przedsiębiorstwach, co umożliwi rodzicom pogodzenie obowiązków rodzinnych i zawodowych.
Takich projektów jednak nie znajdziemy w szufladach sejmowych, a rzeczywistość nie skąpi nam trudnych do zaakceptowania przykładów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Obserwator




Dołączył: 08 Lip 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:49, 22 Lip 2010    Temat postu:

Upały nie przeszkadzają naszym politykom w zasypywaniu nas kolejnymi sensacjami. Każdy dzień przynosi nowe „rewelacje”, a puszczający w obieg te wiadomości jedynie nadsłptaszeką, jaka będzie reakcja tłumu i czy to podniesie notowania w kolejnych sondażach.

Dlatego bez emocji przyjmuję do wiadomości wieści, że rząd „pisowski” w swoich ostatnich miesiącach rządów podsłuchiwał znane osoby życia publicznego. Ksiądz Jankowski, Walendziak i żona byłego ministra były podsłuchiwane, a stenogramy ich dialogów zostały obecnie szczęśliwym trafem odnalezione.
Sytuacja jest tak " normalna" i dla wszystkich " oczywista", że nikt nie zajmuje się tym tematem. Niektóre źródła oceniają, że na podsłuchu może być ponad 100 tys. telefonów, a podsłuchiwanych jest ok 7 milionów naszych rodaków. Biorąc pod uwagę jedynie wskaźnik liczbowy w stosunku do liczby mieszkańców jest to chyba więcej niż w czasie PRL-u

Absolutnie nie oznacza to, że takich podsłuchów nie było, tak jak i jestem pewien, że odbywają się one o każdej porze dnia i nocy, bowiem obecna ekipa w tym względzie nie jest ani lepsza, ani gorsza. Wciskanie kitu obserwatorom w czasie takich upałów, jest mocnym nadużyciem i nie przyniesie oczekiwanych efektów. Trudno bowiem uwierzyć w to, by takie dokumenty, poprzednia ekipa pozostawiła swoim następcom.

Ciekawsze jest rozgrzebywanie przetargów przy zakupie samolotów dla naszych VIP-ów.
Oficjalna propaganda / rządowa i zbliżona do rządu/ od pewnego czasu usiłuje przerzucić odpowiedzialność na nieżyjącego byłego ministra Szczygłę, który na żywo w swojej odpowiedzi kilka miesięcy temu, wyraźnie stwierdził, że odrzucił przygotowane przez swego poprzednika / minister Sikorski / założenia przetargowe ze względu na ich korupcyjny charakter / czego minister Klich wówczas nie kwestionował/ i opracował dokumenty przetargowe, które pozostawił swojemu następcy / Klich /.
Niestety Klich po objęciu urzędu nie powrócił do tematu, nie skrytykował pozostawionych dokumentów i nie opracował własnej wersji.

Dlatego komisja pod przewodnictwem Macierewicza szybko znalazła to miękkie podbrzusze koalicji rządzącej i zaatakowała MON. Trzeba przyznać, że mimo, iż komisja jest dziwnym jednopartyjnym tworem, to przy otwartej kurtynie zaczyna zadawać trudne pytania.Pytania dotyczące zakupu samolotu, mimo, że bezpośrednio nie przekładają się na przyczynę katastrofy, to w pewnym sensie mogą zostać postawione i wykażą, że chęć oszczędzania, wywarła wpływ na odstąpienie przez ministra Klicha od zakupu nowych samolotów.

Dzisiaj pozwoliłem sobie zadać takie pytanie jednemu z dobrze poinformowanych pracowników resortu obrony o termin dymisji szefa resortu w związku z katastrofa smoleńską.

Odpowiedź, jaką otrzymałem wyraźnie wskazuje, że najbliższe otoczenie ministra Klicha murem stoi za swoim szefem i nie widzi żadnej relacji katastrofy samolotu wojskowego z własną moralną i polityczną odpowiedzialnością.

Fakty podawane przez różnych analityków i polityków / oczywiście z opozycji / nie robią na nich żadnego wrażenia. Wiem, że taka dymisja pociągnie za sobą odejście tych wszystkich, którzy dzisiaj tak licznie obsiedli wojskowe gałęzie, że nie pozostaje im nic innego, jak iść w zaparte i twierdzić o niewinności swojego szefa, a w najlepszym wypadku chcą oczekiwać wyjaśnień oficjalnych komisji i prokuratorów wojskowych.

W takim stanie rzeczy komisja Macierewicza / nie jest moim ulubieńcem / będzie bardzo potrzebna, bowiem może przyspieszyć poniesienie odpowiedzialności przez konkretne osoby za smoleńską tragedię, a przy okazji może okazać się, że niektóre zamierzenia szefa resoru mogą zostać zarzucone.
Zapewne w sezonie urlopowym osoba posła Palikota, jako członka tej komisji przyniesie nam dużo zabawy. Czekam jeszcze na decyzję pan marszałka od motyli. Będzie wówczas komplet.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Obserwator dnia Czw 15:54, 22 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Podobin




Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 66 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 11:56, 21 Sie 2010    Temat postu:

Powyborcza sytuacja pogłębia się, zaczynamy coraz bardziej różnić się w drugorzędnych tematach, a jednocześnie nieświadomi zagrożeń, zbliżamy się nieuchronnie do sytuacji, gdy kryzys będzie musiał nas wszystkich łączyć w biedzie na nowo. Wywołana wojna światopoglądowa, do której autorstwa nikt nie chce się przyznać, podtrzymała podział narodu na tych MY / wygrani i sprawujący władzę / i WY przegrani i pozostali, o których nikt się nie martwi /.

Zwycięski prezydent obstawia swój urząd dziwnymi ludźmi, bowiem pan Tomasz Nałęcz, znany raczej z gadulstwa i częstej zmiany swoich partyjnych kolegów nie podniesie prestiżu głowie państwa, a były prezydent Kwaśniewski stanowi jedynie potwierdzenie ponoszenia kosztów uzyskanego poparcia. Trudno bowiem, spodziewać się, że w tym tandemie będzie wspólnota interesów. Zresztą, rzecz zapewne ma jedynie dostarczyć materiału dyskusyjnego oraz pokazania światu nowego oblicza wybranego prezydenta.

Podobnie wygląda sprawa z śledztwem smoleńskim. Z jednej strony atakujący Macierewicz, którego oceny w wielu wypadkach są zgodne z naszymi własnymi, a z drugiej cały majestat RP zer wszystkimi swoimi prawnymi instytucjami, którym jak dotychczas najlepiej wychodzą konferencje prasowe. Zwłaszcza ta ostatnia prowadzona przez prokuratora K Parulskiego, któremu nawet stopień generalski nie pomógł, w konfrontacji z oczekiwaniami dziennikarzy, przy braku faktów i dowodów, bez których powrócił z moskiewskiej wyprawy.

Ogólnie biorąc, te tzw. konferencje w wykonaniu wojskowych prokuratorów, nie tylko, że nic nowego nie wnoszą, to jednocześnie sprawiają wrażenie, jakby były wykonywane na czyjeś zamówienie i w żadnym wypadku nie przekonują obserwatorów.

Nie tyle chodzi tu o formę, ale przede wszystkim o gwarancję obiektywności. Przecież musimy sobie wszyscy zdać sprawę z tego, że panowie prokuratorzy, to są ci sami, którzy tak zdecydowanie rozpoczęli rozprawę z naszymi żołnierzami z Nangar Khel, by obecnie zamrozić sprawę i żyć w oczekiwaniu na określoną atmosferę. Jest to oczywiście jeden z kolejnych przyczynków panującego bezprawia w obszarze wojskowości.

Takich i podobnych spraw pojawia się coraz więcej. Zmuszają one nie tylko do dyskusji, ale i zabrania głosu. Przy czym wszystkie te tematy mają w moim przekonaniu jeden wspólny cel.

To wszystko powinno nas odciągną od zasadniczych spraw i sprawić, byśmy zajęci skakaniem sobie do oczu, nie zauważali tego, co najważniejsze. Przecież już dawno przestaliśmy być „ zieloną wyspą” na tym unijnym oceanie kryzysu, ale wróciliśmy do swojego miejsca, jedynie chwilowo zamaskowanego propagandowymi zielonymi gałęziami. Liście zaczynają usychać i na horyzoncie już widać czekające nas podwyżki wszystkiego i na wysokim pułapie.

Oznaki tej drożyzny zaczynają już się pojawiać w sklepach i na bazarach, a niezależni ekonomiści są już uważniej przez nas wysłuchiwani. Jednocześnie zapowiedzi nowelizacji ustaw wskazują, że również te dotyczące emerytów wojskowych, mimo zapowiedzi pana prezydenta w czasie kampanii wyborczej, będą miały miejsce.

Zatem jest o czym dyskutować i milczenie jedynie podtrzymuje rządzących w ich przekonaniu o słuszności postępowania.


Post został pochwalony 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Obserwator




Dołączył: 08 Lip 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:56, 27 Sie 2010    Temat postu:

Dzisiaj poważne rzeczy mają krótki żywot.Muszą ustąpić propagandzie.Spece od ogłupiania systematycznie wciskają nowe, nic nie znaczące frazesy. Gospodarka wali się, wkracza drożyzna, planowane są kolejne strajki i manifestacje w stolicy, a nas nie interesują problemy. Nawet wyniki NIK zostały wyśmiane przez winnych zaniedbań przygotowań do Euro-2012. Niech rząd zlikwiduje NIK jeżeli jej nie szanuje.

Polska Zbrojna prześcignęła Żołnierza Wolności z jego najlepszych lat ukrywając prawdziwy obraz stanu polskiej obronności.
Migawki telewizyjne z ćwiczenia oceniającego zdolność kontyngentu do wyjazdu do Afganistanu przypominało ćwiczenie plutonowe.

Są jednak ludzi, którzy widzą i nie chcą milczeć wobec zagrożenia.

Wklejam artykuł prof Przystawy:

Jerzy Przystawa

Konieczne jest nowe otwarcie

Mamy niby wolną Polskę – a nie wiedzieć czemu
Rzygać chce się, rzygać chce się – tak jak w PRL-u…

Jan Pietrzak

Po hucznych uroczystościach rocznic historycznych wydarzeń, jakimi przepełniony był 2009 rok przyszła kolej na rocznice jeszcze bardziej szacowne, jak 90. rocznica Bitwy Warszawskiej, a teraz już tylko czapki z głów na okoliczność 30. rocznicy Powstania NSZZ Solidarność. Na z każdym dniem bardziej wpływowym Salonie24, jego właściciel, red. Igor Janke, opublikował płomienny apel, aby było to „najwspanialsze polskie święto” i zadaje blogerom i komentatorom pytanie: Co Waszym zdaniem możemy zrobić, by dobrze, radośnie i pozytywnie uczcić to jedno z najwspanialszych wydarzeń w polskiej historii?

Muszę przyznać, że reakcja komentatorów S24 nawet mnie zaskoczyła: na 56 komentarzy prawie nie można znaleźć jednego odpowiednio radosnego i pozytywnego! Oceniając „na oko” ponad 90% tych wpisów, to wpisy gorzkie, surowe w politycznej ocenie, krytyczne w stosunku do tych, którzy dzisiaj chcieliby tę historyczną rocznicę podniośle uczcić. Pisze bloger „Ufka” :

Gdyby tak już umarła („S” - dopisek mój), no to jeszcze można by wspominać, położyć kwiaty na grobie. Ale ona jak rozwiedziona żona - jedne dzieci są jej wierne, inne na nią plują, jeszcze inne poszły na swoje i mówią, że jej nigdy nic nie zawdzięczały. No to jak świętować jej urodziny???

Przytoczyłem tu komentarz stosunkowo oględny i stonowany. Tak piszą komentatorzy na portalu, który uchodzi za prawicowy i konserwatywny, sympatyzujący z tradycją „Solidarności”. Nie chcę nawet myśleć, co piszą na ten temat „salony lewicowe”.

Z tego punktu widzenia jest historia „Panny S” fenomenem historycznym. Nie znam drugiego takiego przykładu, w którym tak wielki i powszechny ruch społeczny, który w ciągu kilku tygodni objął całą Polskę, wywołał gigantyczny przypływ entuzjazmu i uniesienia, a potem, przez długie lata przeciwstawiał się przemocy w podziemnym oporze, po jakoby tryumfalnie odniesionym zwycięstwie – rozpadł się proch i pył, a ludzie, którzy temu ruchowi poświęcili najlepsze lata swego życia, myśleli o nim z zażenowaniem, a nawet wstydem? W okresie naszej podziemnej walki na murach rysowano na nowo stylizowaną kotwicę – symbol Polski Walczącej – która miała porównywać wysiłek Podziemnej Solidarności do tamtej, z lat okupacji hitlerowskiej. Jak to się mogło stać, ze tamten symbol, sprzed 70 lat, zachował swoją wartość i Polacy odnoszą się do niego z dumą i uznaniem, a ten sprzed niecałych lat 30 budzi dzisiaj, u tak wielu ludzi z nim związanych, niechęć i zażenowanie? Dlaczego komuniści, którzy z takim samym zapałem, z jakim usiłowali skompromitować w oczach Polaków Powstanie Warszawskie i NSZZ Solidarność, w przypadku Powstania ponieśli całkowitą porażkę, a ten sam zabieg, wykonany na „Solidarności” powiódł się znakomicie?

Odpowiedź na to pytanie niosą dwa słowa: agentura i sprzeniewierzenie. W Polskim Państwie Podziemnym, podobnie jak w strukturach emigracyjnych, działali agenci wszelakiego typu, z sowieckimi na czele, a jednak, nawet po tylu latach i otwarciu archiwów, nikt nie oskarża ani przywódców Podziemnego Państwa, ani członków władz emigracyjnych, o zdradę i agenturalne działanie na rzecz wrogów Polski. O najwybitniejszych postaciach tamtego okresu napisano wiele okropnych słów, stawiano im ciężkie zarzuty, oskarżano nawet o zbrodnię zniszczenia Warszawy i setek tysięcy jej mieszkańców, ale argumentu zdrady sobie nie przypominam. Inaczej przedstawia się sprawa z „Solidarnością”, wielu z jej założycieli i przywódców, łącznie z Lechem Wałęsą, zostało publicznie oskarżonych o działalność agenturalną na rzecz komunistycznego reżimu, a skala infiltracji struktur NSZZ Solidarność przez służby specjalne, zarówno naziemnych jak podziemnych, przechodzi ludzkie wyobrażenie.

W tym kontekście znamienne są słowa samego Lecha Wałęsy, wypowiedziane w 1990 roku w wywiadzie dla włoskiego dziennika „Il Messagero”: Podziały i pluralizm są jedyną gwarancją demokracji. Dlatego podzieliłem „Solidarność”… i będę nadal tworzył podziały, żeby zagwarantować bezpieczeństwo. W książce „Pęknięty dzban”, wydanej w 1991 roku przez Uniwersytet Szczeciński, skomentowałem te słowa następująco: Jeśli tak mówi wódz Solidarności, to może to tylko oznaczać, że w jego osobie mamy nowe wcielenia Konrada Wallenroda. Związek, który nie ma świadomości, że na jego czele stoi Konrad Wallenrod, wspomagany dodatkowo jeszcze przez podobnych mu Wallenrodów lokalnych, nie ma szans. Ta wallenrodyczna działalność okazała się skuteczną do tego stopnia, że i sam „Wallenrod” znalazł się wkrótce na aucie i dzisiaj nawet nie wybiera się już na uroczystości rocznicowe 30. rocznicy powstania Związku, którego był, od początku, niekwestionowanym przywódcą.

W sierpniu 1989, w rocznicę strajków sierpniowych, uczestniczyłem we Wrocławiu w uroczystej mszy św. w kościele pod wezwaniem Św. Klemensa Dworzaka, który był sui generis Wrocławską Bazyliką Solidarności. Przewielebny kaznodzieja lapidarnie podsumował historię Związku: Solidarność była nieślubnym dzieckiem Partii, oddanym Kościołowi na wychowanie, które dzisiaj przechodzi do historii. Swoistą „kropką nad i” były wydarzenia na dziedzińcu kościoła, jakie rozegrały się zaraz po nabożeństwie. Naprzeciw wejścia ustawiła się grupka młodych ludzi, z Kornelem Morawieckim i Hanną Łukowską-Karniej na czele, która trzymała transparent z napisem „Solidarność Walcząca”. Wychodzące z kościoła nabożne niewiasty, poruszone do żywego tym obraźliwym napisem, rzuciły się, aby natychmiast zlikwidować oburzającą prowokację i poturbowały nieszczęsnych solidarnościowców Morawieckiego.

Na temat przyczyn i źródeł powstania „Solidarności” historycy będą jeszcze długo toczyć spory. Jedno nie ulega wątpliwości: NSZZ Solidarność została skutecznie wykorzystana przez komunistów jako parasol ochronny dla reformy systemu, której sens oddaje rosyjskie słowo „pierestrojka”. Sposób jej wykorzystania zaproponował pomysłowy dziennikarz, Jerzy Urban, w słynnym „Liście do Stanisława Kani”, z początku 1981 roku, w którym przedstawił scenariusz przyszłego Okrągłego Stołu. Proponował w nim wprowadzenie przedstawicieli NSZZ Solidarność do władzy i skierowanie na nich krytyki za nieudolne rządzenie, co spowoduje, że ludzie się od nich odsuną. Aby te działania uwiarygodnić należało „urządzić Polakom przełom”. Te dobre rady zostały skrupulatnie wykorzystane.

Komuniści od dawna poszukiwali sposobu wyjścia z komunizmu, bo coraz więcej z nich zdawało sobie sprawy, że ten nieefektywny system społeczny i gospodarczy jest na dłuższą metę nie do utrzymania. Za przełomowy okres w ich myśleniu można uważać 1967 rok, kiedy Nikołaj Podgorny, przewodniczący Rady Najwyższej ZSRS, złożył w Watykanie wizytę Janowi XXIII. Jednak przejście do gospodarki kapitalistycznej niosło ze sobą ogromne zagrożenia, a wyhodowana przez nich „klasa robotnicza” nie pozwoliłaby sobie łatwo poddać się likwidacji razem z jej warsztatami pracy: kopalniami, stoczniami, hutami etc., etc. Przeprowadzenie tego bolesnego zabiegu rękami przywódców związkowych, cieszącymi się autentycznym autorytetem w wielomilionowych szeregach robotników, stanowiło ofertę godną rozważenia.

„Pierestrojka” udała się nadzwyczajnie. Najgorzej wyszli na niej dzielni stoczniowcy, którzy poszli po prostu na bruk, ich stocznie na złom, a płace pod stoczniami na sprzedaż. Ich przywódcy, a przynajmniej ci, którzy „wyczuli ducha czasu” i poszli na układ z komunistami, zdobyli majątki, władzę, ordery i uznanie. Przywódcy komunistyczni urządzili się także nie najgorzej. A co z Polską?

Codziennie wysłptaszekę politycznych i ekonomicznych komentatorów, którzy utyskują nad stanem naszego państwa. Coraz więcej z nich twierdzi głośno, że nasze państwo znajduje się w jakimś dryfie i podąża gdzieś w nieokreślonym kierunku. Pomimo że rządzący robią dobrą minę i zapewniają nas, że wszystko jest pod kontrolą – podobnie jak komuniści epoki Gierka – nie brak znaków, że sprawy wcale różowo nie wyglądają. Najbardziej alarmujące dane podali nie dawno ekonomiści amerykańscy z Instytutu CATO, którzy twierdzą, że długofalowe zobowiązania finansowe państwa polskiego ponad piętnastokrotnie przekraczają PKB. Pod tym względem Polska jest w dwa razy gorszej sytuacji niż Grecja, gdzie ta „niestabilność fiskalna” przekracza PKB „tylko” ok. 8 razy. Pomimo że dane te „The New York Times” opublikował jeszcze w marcu, przedstawiciele rządu i oficjalni komentatorzy ekonomiczni, o tej sprawie nic nie mówią. Widać jednak w sferach rządowych pewną nerwowość i gorączkowe poszukiwania sposobu wzmocnienia tej nici, na której zawisł finansowy miecz Damoklesa. Tak odbieram telewizyjne spotkanie premiera z szefami OFE, tak odbieram podwyżki VAT i inne pomysły podatkowe.

W tym piętnastokrotnym przekroczeniu PKB w publicznych zobowiązaniach państwa skumulowała się niekompetencja i dezynwoltura wszystkich ekip rządzących Polską od 1989 roku. Nie dobierano tych ekip przecież pod kątem ich kwalifikacji intelektualnych i obywatelskich, lecz pod kątem przydatności dla wielkiego planu wyjścia. Teraz my wszyscy mamy zapłacić cenę tej transformacji. Cena ta jest tak wielka, że nie sprostamy jej nawet, gdybyśmy dzisiaj odebrali i spieniężyli wszystkie majątki, jakie sobie zgromadzili dotychczasowi transformatorzy i tabuny pomysłowych przywłaszczycieli. Koniecznie jest wyzwolenie i uruchomienie energii społecznej i talentów ukrytych wśród milionów obywateli, którzy teraz nie partycypują aktywnie w życiu politycznym i społecznym państwa. Konieczne jest NOWE OTWARCIE.

Takim nowym otwarciem, umożliwiającym obudzenie uśpionej i zniechęconej tkanki obywatelskiej, byłaby gruntowna zmiana systemu wyborczego do Sejmu i wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych na wzór brytyjski. Takie rozwiązanie byłoby korzystne także dla tych, którzy ponoszą bezpośrednią odpowiedzialność za krytyczny stan naszego państwa. Dzisiaj nie ma już pod ręką jakiejś partii czy związku, jak „Solidarność”, z którymi można by się podzielić odpowiedzialnością i ukryć za zasłoną. Jednomandatowe okręgi wyborcze otworzyłyby drzwi do swobodnego działania obywatelskiego, do powstania nowych organizacji i instytucji, które byłyby w stanie unieść ciężar, jaki na ich barki złożyły dwudziestoletnie rządy spadkobierców PRL.


26 sierpnia 2010


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Podobin




Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 66 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 9:54, 14 Wrz 2010    Temat postu:

Zastanawiam się, która z tych wiadomości jest ważniejsza. Czy kandydowanie na prezydenta Sopotu przez niejakiego pana K, czy też kontrola uczciwości podatkowej posła P zlecona na wniosek Urzędu Skarbowego.

W tym drugim przypadku mamy dodatkowo lekcję poglądową, jak to nie należy podskakiwać wobec własnego szefa, bowiem posiada on tak wielką ilość argumentów, a jeżeli nawet ich nie posiada, to zastosuje kontrolę wobec nieposłusznego, że w końcu i tak „prawo” będzie po jego stronie.
Czyż nie pamiętacie z autopsji takich spraw?

Ciekawy będzie zapewne finał, bowiem często drobne niesnaski powodują duże rzeczy, które często dotykają również organizatorów.

Natomiast sprawa pierwsza jest wykładnikiem postępowania rządzącej partii, w której najbardziej stały jest premier, ale tylko na urzędzie. Wszystko wokół niego zmienia się, a on –kanclerz- tkwi na urzędzie.

Gdy zaczęła się afera w Sopocie i Polska usłyszała, że prezydent miast miał zamiar wręczać łapówkę swojemu kolesiowi, w partii zawrzało, a dbający o swój polityczny image, szef rządu trzykrotnie przed narodem powiedział, że ten na którym ciążą zarzuty nie może sprawować publicznego urzędu.

Premier i szef partii powiedział, a prezydent dalej pozostał na urzędzie i w kolejnych wyborach mieszkańcy Sopotu/ w niezależny sposób / mają sobie wybrać tego samego faceta, bo bardziej zasłużonego lub powiązanego tam z PO nie ma.

Nie wybiorą przecież z PiS, ani z SLD, bo to nie są " swoi".

Pomyślałem, więc sobie, że w słowa premiera nie ma, co wierzyć, bowiem również cudów nie było, a o tym też było głośno.

Jest to przykład kolejny na panujące w naszym kraju bezprawie. Pamiętam, bowiem, jak nasz obecnie nam panujący pan prezydent wyrzucał oskarżonego / a obecnie już uniewinnionego/ ministra Szeremietiewa ze stanowiska wiceministra, bowiem ciążyło na nim / zapewne odpowiednio spreparowane / jakieś oskarżenie. Wówczas gazety przez miesiąc miały, co robić, a co poczytniejsi dziennikarze zabierali na ten temat głos. Dzisiaj chyba dziennikarzom nie zezwolono na takie tematy, więc nie mówią o tym i nie piszą w żadnych gazetach, a opozycyjny polityk, jak usiłuję zabrać na ten temat głos, to prowadzący natychmiast wkracza ze swoimi uwagami i dodatkowymi pytaniami i temat rozmywa się.

Mamy, więc oskarżonego przez prokuratora o branie łapówek prezydenta, który przy poparciu PO będzie ubiegał się o ponowny wybór do dzielenia pieniędzy.
Zresztą jak ukręcono łeb sprawie Rycha, Zbycha , Miro i innych, to ten szaraczek niech sobie dalej kica po nadmorskich plażach.

Pan poseł P nie ma zarzutów, ale ma kontrolę i jest przygotowywany do odstrzału, natomiast prezydent K ma postawione zarzuty, jest swój i posiada opiekę i miłość szefa i zostanie prezydentem.

Na wszystko znajdą się odpowiednie argumenty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Obserwator




Dołączył: 08 Lip 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:36, 29 Wrz 2010    Temat postu:

W stolicy pochmurno i deszczowo, jedyny uśmiech, jaki można odnotować, to zadowolenie i duma ze sprawowanej władzy na twarzy marszałka sejmu, któremu pan prezydent wręczył nominację na członka RBN.

Tak dobrego samopoczucia nie było widać przed urzędem premiera, który by uniknąć spotkania z prezydentem schował się w pałacu prezydenckim. Warto odnotować, że obecnie utrwala się taki zwyczaj, że manifestacje protestujących związkowców „Solidarności” nie są już zauważane przez władzę, która głosi, iż wywodzi się z „S”. Rząd zdecydował, że święta „Solidarności” będzie sam organizował, więc nie musi rozmawiać z władzami związku.

Protest dotyczył zamiaru zamrożenia płac dla budżetówki. Należy oczekiwać, że wkrótce padnie decyzja o manipulacji przy emeryturach. Jeżeli nawet emeryci będą siedzieć cicho/ tak sądzę niektórzy emeryci wojskowi /, to i tak władza zacznie sięgać do kieszeni tej grupy społecznej. Chciałbym nie mieć racji.

Jednak w mediach protesty umiejętnie były przykrywane przez media tematem Orbisu. Zbankrutowało przedsiębiorstwo, które było potentatem i pewnego rodzaju gwarantem bezpiecznego odpoczynku za granicą na polskim rynku naciągaczy wakacyjnych. Niestety podejrzewam w tym drugie dno. Zapewne komuś było na rękę, by polski rynek turystyczny przeszedł w obce ręce. Jest to kolejny przykład prywatyzacji po polsku. Dlaczego podatki tej firmy maja zasilać polski budżet, skoro za Odrą też są podobne organizacje.

Armia nam się sypie, ale dla rekompensaty i na złość pisowskim politykom generał Bieniek sięga kolejnych zaszczytów. Mnie osobiście ta sprawa wcale nie dziwi i to nie dlatego, że widziałem bądź widzę w nim wielkiego dowódcę, ale dlatego, że przy obecnym ministrze takie wymiary są w najwyższym notowaniu. Dowodów było zbyt wiele, by okazywać zdziwienie.

Zresztą wojskowe problemy są zbyt utajnione, by poznać prawdę. Prezydent B. Komorowski wyborcom obiecywał zakończenie udziału w wojnie w Afganistanie w 2012 roku, ale minister Sikorski, który jak wiemy podlega premierowi oznajmił, że będzie to rok 2014. Różnica niewielka, a jak będzie, to zdecydują Amerykanie. Ciekawe, kto z naszej armii będzie jeździł na te tzw. misje, bowiem niebezpieczeństwo osiąga coraz wyższy poziom, a opłacalność obniża się. Dotyczy to zwłaszcza, tych, pod którymi wybuchają coraz większe ładunki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Podobin




Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 66 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 13:29, 27 Paź 2010    Temat postu:

Rzadko biorę do ręki wojskową gazetę. Po pierwsze nie ma przyzwoitej wojskowej gazety, a po drugie przeglądając je mam wrażenie, jakbym oglądał folder reklamowy słabej jakości. Trochę kolorowych zdjęć sprzętu wojskowego poprzeplatane wyczyszczonymi wypowiedziami wybranych według potrzeb rozmówców, stanowi większość wydań takiej gazety.

Ostatni egzemplarz, jaki wpadł mi do ręki jest jakby wzorcowy pod tym względem. A moją uwagę zwróciła znajoma twarz pewnej wysoko postawionej osoby wojskowej, znanej mi szczególnie z fatalnych wypowiedzi mających na celu usprawiedliwić nieprzemyślane działanie w siłach zbrojnych. Najczęściej chodziło o oczywiste potknięcia kierownictwa MON.

Tym razem okazją do przeprowadzenia wywiadu z tym panem, było jego zakończenie służby wojskowej. Każdy z wojskowych dochodzi do pewnej mety, przed którą można oczywiście zebrać własne myśli i zastanowić się nad przebyta drogą.

W zależności od specyfiki służby wojskowej i zajmowanych stanowisk, różne będą doświadczenia każdego z nas i jeżeli decydujemy się na ostatnia rozmowę w mundurze, to powinniśmy zastanowić się i w przemyślany sposób uchyla rąbka tajemnicy własnych przeżyć. Tym razem, podobnie jak dotychczas czytam wynurzenia w drugorzędnych obszarach.

Jednak czytelnicy mają prawo od wysoko postawionej osoby dowiedzieć się trochę więcej niż wspomnień o aroganckim zachowaniu się przed laty, za co przełożony wymierzył odpowiednią karę dyscyplinarną. I wcale nie jest najważniejsze osobiste krytyczne spojrzenie na swojego byłego kolegę, który już opuścił siły zbrojne, ponieważ miał cywilną odwagę publicznie powiedzieć to, o czym mówi większość rozumnej kadry zawodowej.

Niestety nasz bohater nie był zdolny w swojej wypowiedzi dokonać przyczyn załamania się profesjonalizacji, nie był zdolny do wskazania przyczyn załamania się zdolności obronnej sił zbrojnych. Szkoda, że nie mogliśmy przeczytać we wspomnianym wywiadzie, dlaczego nasze siły zbrojne nie szkolą się, a z każdym rokiem obniża się sprawność sztabów i wojsk. Nawet nic nie wyczytałem o wspominanym sztabie 2 KZ, który przez wielu słusznie przez wielu nazywany jest sztabem do zabezpieczania pobytu VIP-ów w Krakowie.

Można atakować epitetami i pomówieniami swoich byłych kolegów, ale oni mieli odwagę mówić prawdę i nawet po odejściu na emeryturę tak mocno atakowany dowódca miał okazję już kilka razy publicznie dokonać negatywnej oceny funkcjonowania całych sił zbrojnych / co było w odpowiedzialności naszego bohatera /, ale nie zauważyłem, by w imieniu wojska ktoś odpowiedzialny odniósł się do tych ocen.

Jeżeli tak, to to, co kilkakrotnie pisał gen. WS jest prawdą, a brak odpowiedzi jest przyznaniem się do odpowiedzialności. Gdyby, do tego wywiadu trochę lepiej przygotował się redaktor AG, to może wówczas dowiedzielibyśmy się tego, o czym wiemy, a co chcielibyśmy usłyszeć z ust osób odpowiedzialnych.


W wojsku można robić karierę. Jednak dobrze jest, gdy z tego faktu pozostaje jeszcze jakaś korzyść dla sił zbrojnych.

Oczywiście przy wywiadzie można umieszczać zdjęcia, ale lepiej jest, gdy zamiast trzech zdjęć tej samej osoby znajdzie się jedno mądre pytanie i jedna dobra wypowiedź.

Czekałem, kiedy ukażą się przemyślane oceny z ćwiczenia Anakonda. Niestety, jaki rozmach i przebieg, takie i sprawozdanie. Jednym słowem z dużej chmury mały deszcz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nasze Forum "VOX MILITARIS" Strona Główna -> "ŻOŁNIERSKA BRAĆ"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin