Forum Nasze Forum "VOX MILITARIS" Strona Główna Nasze Forum "VOX MILITARIS"

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Profesjonalizacja Sił Zbrojnych.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nasze Forum "VOX MILITARIS" Strona Główna -> "VOX MILITARIS", OBRONNOŚĆ, POLITYKA, WOJSKO W KRAJU I NA ŚWIECIE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wolski




Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: warszawa

PostWysłany: Nie 18:40, 21 Wrz 2008    Temat postu:

Jakie zainteresowanie przyszłą służbą wojskową w stolicy ma młodzież, świadczy m.in.
sobotnie popołudnie w dzielnicy na Bemowie, gdzie z okazji 90 rocznicy odrodzenia Sztabu Generalnego miały pokazy wojskowe, w tym i sprzętu. Mimo ogłoszeń i zaproszeń , poczęstunku grochówką , około 14 .00 zjawiło się zaledwie kilkanaście osób( trochę miała na niską frekwencję wpływ i zła pogoda) . Według mnie , za wcześnie " otrąbiono" pobór do zasadniczej służby wojskowej.A przecież to był dobry rezerwuar , z którego można by czerpać przyszłych zawodowców. Wolski


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Podobin




Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 66 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 15:13, 29 Wrz 2008    Temat postu:

Większość medialnych przekazów dotyczących profesjonalizacji armii zawiera jedynie pełne optymizmu opisy.
Oto druga strona medalu.


"PRZEGLĄD"
Dokąd maszeruje wojsko


Cytat:
O żołnierskich karierach decyduje wyłącznie Departament Kadr MON i dojścia do niego, a nie dowódcy w jednostkach.


Dyskusja o profesjonalizacji armii rozkręca się, siłą rzeczy więc pojawia się coraz więcej pytań i wątpliwości. Ich źródłem są przede wszystkim niejasne, a często sprzeczne informacje, opinie i komentarze MON, a także Biura Bezpieczeństwa Narodowego, które przemawia w imieniu prezydenta. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to oczywisty brak zgody co do liczebności armii. 150, 120 czy 90 tys.? Prezydent ani myśli słuchać, że Wojsko Polskie mogłoby być mniejsze niż 150 tys. Obóz Tuska z kolei mówi: wojsko mniejsze, ale lepsze...
A o ile mniejsze? Minister Klich raz mówi o etatach, innym razem o stanie ewidencyjnym, co przecież nie to samo oznacza. Etatowo armia ma 150 tys. żołnierzy, ale w ewidencji, czyli w rzeczywistości, jest ich teraz 120 tys. Żołnierze, którzy na to patrzą, z góry zakładają, że nie każdy wyjdzie na tym dobrze. Najprostsze decyzje podejmują ci, którzy mają już uprawnienia emerytalne – biorą, co swoje, i odchodzą.


Tylko że to jest bardzo poważna sprawa, odchodzą bowiem przede wszystkim oficerowie w sile żołnierskiego wieku, bardzo dobrzy specjaliści, po misjach zagranicznych, po kursach lub szkoleniach w państwach NATO. To nie są więc zwykłe ubytki, to jest dotkliwe osłabienie armii. Tymczasem wojskowa góra patrzy na to z dziwnym spokojem. Wedle zasady moja chata z kraja? Odnosi się wrażenie graniczące z pewnością, że jak zwykle główną troską góry jest tak wojsko zreformować, żeby zgodnie z politycznym obstalunkiem armia była mniejsza, ale żeby struktur dowódczych nie ruszać. Wystarczy popatrzeć na Marynarkę Wojenną, która ma już mniej okrętów zdolnych do służby niż admirałów. W Wojsku Polskim są dwie wyraźne rzeczywistości: tromtadracja oraz szara codzienność.
Mówi specjalista, analityk, były pełnomocnik ministra Szmajdzińskiego do opracowania „Przeglądu strategicznego” – wielkiej, bardzo merytorycznej oceny stanu polskiej armii, kierunków jej rozwoju i potrzeb, wykładowca na uczelniach NATO w Rzymie, Garmisch-Partenkirchen, Oberammergau, Tartu i w Akademii Obrony Narodowej, wyrzucony przez Szczygłę za „PRL-owskie pochodzenie”, dr Andrzej Karkoszka: – Kariera żołnierza zawodowego powinna być przede wszystkim kształtowana przez niego samego, przez jego gotowość do uczenia się, zaangażowanie. Następnie powinien decydować dowódca jednostki, który musi sobie powiedzieć, czy ten, który się zgłasza, odpowiada potrzebom i zadaniom jego jednostki. Jeśli tak, występuje z wnioskiem do kadr, które załatwiają całą papierkową resztę.
To teoria, a praktyka jest odwrotna – o żołnierskich karierach decyduje wyłącznie Departament Kadr MON i „dojścia” do tego departamentu, a nie dowódcy w jednostkach.

Żołnierz I

Trzydzieści kilka lat, wysportowany, sprężysty. Od siedmiu lat kapitan. Żeby dostać awans w stopniu, trzeba zmienić stanowisko. Etat ma odpowiadać stopniowi. Ponieważ etatów „majorowskich” jest zdecydowanie mniej niż „kapitańskich”, są one obiektem pożądania, obrotu w „drugim obiegu” – można je dostać po znajomości. Owszem – dowódca występował o awans dla niego i o zmianę stanowiska, ale za każdym razem bezskutecznie. Na wolne miejsce dostawał się ktoś, kto miał pchnięcie z kadr. Ten oficer mógłby więc być kapitanem w nieskończoność.
– W moim przypadku to jest główna przyczyna, że odchodzę. Jestem po Wojskowej Akademii Technicznej, po kursie podyplomowym, mam zaliczoną trójkę z angielskiego. Nie chodzi o pieniądze, te nie są złe – 3,6 tys. zł. Chodzi o to, że droga awansu jest zamknięta, czyli coś, co dla żołnierza jest najważniejsze, co jest powodem jego dumy, jest poza zasięgiem, mimo że spełniam wszelkie warunki. Może nawet lepiej od innych. Gdy patrzę na człowieka, który siedem lat temu skończył studia i jest już majorem, bo ma wujka generała, to mam poczucie krzywdy i niesprawiedliwości. Lubię wojsko i zawsze będę lubił, ale nie muszę tego znosić.
– Czy ktoś zainteresował się, że z wojska odchodzi świetnie przygotowany do służby oficer, czy ktoś z panem rozmawiał?
– Nikt. Nikogo to nie interesuje. Minister Klich jako psychiatra ma dobrze opanowane techniki kontaktowania się z pacjentem – w tym przypadku z opinią publiczną. Jest spokojny, sprawia wrażenie kompetentnego, słowem jest sympatycznym ogniwem rządu „miłości”. Niestety kręci na każdym kroku. Zapowiada np., że profesjonalną armię urządzi nam w półtora roku.

Żołnierz II

Podoficer, technik odpowiedzialny w jednostce za remonty sprzętu.
– Mamy w jednostce 30-letnie stary. To samo ze skotami, z BWP. Sztucznie przedłuża się im resursy. Skoty już dawno powinny być wycofane. Przychodzą nowe czołgi – Twardy, dobra maszyna.
– A jak się żyje?
– Z jednej strony lepiej, z drugiej gorzej. Z wojska dużo odchodzi. Tylko na kalendarz patrzą – odsłużą 15 lat i do widzenia. Nie chcą żyć na baczność, nikt nie pcha się do dowodzenia, każdy chce za biurko. Wie pan – dużo złej krwi narobiła historia z chłopakami z Afganistanu. Od nas też jeździli na misje, ale teraz unikają jak ognia. Żołnierze nie chcą tych pieniędzy, bo nie chcą w rodzinie ani pogrzebu, ani „występów” w telewizji. No ale jak w jednostce są wakaty, to nie znaczy, że robota może być niezrobiona, zasuwają więc podoficerowie – oprócz normalnej roboty służba na pododdziałach, służba w brygadzie. A w tygodniu wolnego za służbę już nie ma. Nie ma np. mieszkań, nie ma wojskowej służby zdrowia – to też odstrasza. Ale ogólnie nie narzekam, dostaję 2,6 tys. na rękę, gdzie mi będzie lepiej.

Dr Andrzej Karkoszka: – Rzeczywista sprawność sprzętu wojskowego jest okryta tajemnicą. Wiadomo jednak, że w ciągu najbliższych trzech-pięciu lat ten sprzęt trzeba wymienić. To się robi: F-16, rosomaki, o które wołają wszyscy, bo ich legenda po Afganistanie rośnie, itp. Tylko że nowy sprzęt jest o wiele droższy od dotychczasowego. No i o wiele droższe jest szkolenie, co uświadomiło nam wprowadzenie do armii F-16. Oprócz sprzętu wojsko to także infrastruktura: koszary, rampy, magazyny. Pieniądze potrzebne na remonty, modernizacje, na budowę nowych obiektów – ogromne. Mało tego, gdy wojsko będzie zredukowane (a będzie), powiększy się armia emerytów, którzy też są na utrzymaniu MON, a jednocześnie będą musiały wzrosnąć pobory żołnierzy zawodowych. Jest więc prawie pewne, że żołnierzy będzie mniej, a wydatki będą o wiele większe. Jeśli stanie się to już za półtora roku, pojawia się pytanie – skąd pieniądze? Czy ktoś to policzył? Tym bardziej że za kolejne półtora roku, jeśli rzeczywiście wejdziemy do strefy euro, wydatki jeszcze podskoczą – o jakieś 25%. A proszę nie zapominać, że czeka nas jeszcze jedna wielka operacja – przemeblowanie mózgów. Świat się zmienił i Europa już nie ta, co kiedyś. To nie jest teatr przyszłej wojny. Kraj więc nie musi już podtrzymywać mobilizacji militarnej, z wielkimi rezerwami. Dziś armia nie musi być przygotowana do odparcia ataku pancernych zagonów Guderiana, dziś zagrożeniem może być kryzys energetyczny albo atak terrorystyczny. A przede wszystkim wojsko musi być sprawnym i równoprawnym elementem sił NATO, w każdej chwili gotowym do działania za granicą. Europa i NATO – to jest nasza przyszłość i nasze bezpieczeństwo. Wyzwania są naprawdę ogromne. Wydarzenia militarne (Jugosławia, Afganistan, Irak, Gruzja) nie pozostają bez echa. Wszystko jest analizowane z wojskowego punktu widzenia, a NATO określa na nowo swoją rolę, cele. Ze zbieraniny armii narodowych zmienia się w europejskie siły wojskowe. Jeśli nie będziemy w tym brali udziału, jeśli wokół wojska będą dalej trwały żałosne przepychanki, to w niedalekiej przyszłości nasze wojsko będzie odgrywało rolę co najwyżej najemnika. Panu prezydentowi zaś, który tak upodobał sobie parady, zostanie Kompania Reprezentacyjna.

Żołnierz III

Kapitan, już w cywilu. Skończył WAT. Był na pierwszej zmianie w Iraku. Po pół roku wrócił i wziął się ostro do angielskiego. Uczył się prywatnie, ale nauczył się na tyle, że zakwalifikowali go na wyjazd do USA. Przez dziewięć miesięcy szkolony w zakresie logistyki. Nie rozwiązywali wymyślonych zagadnień w jakiejś wirtualnej rzeczywistości. Komputery załadowane były mapami konkretnego kraju, który akurat był na amerykańskim celowniku. Pracowali więc w przestrzeni wirtualnej, ale całkiem prawdziwe pododdziały zaopatrywali do walki w dokładnie określonym terenie, zdobywali bardzo konkretne przełęcze, atakowali istniejące w realu miasta, drogi, mosty. Wracał do kraju pełen dobrych myśli. W końcu poznał nowoczesne procedury i standardy, co w wojsku polskim, które ciągle przecież funkcjonuje wedle standardów Układu Warszawskiego, nie mogło być bez znaczenia. Bardzo szybko udowodnili mu, że mogło. Jego nowy przydział: Łomża. Jednostka rezerwowa – sto kilkadziesiąt kompletów umundurowania na wypadek godziny W, trochę wysłużonych starów, internat gorszy niż hotel robotniczy w latach 70. Do domu – na weekend. Pensja 3 tys. zł. Minus utrzymanie w Łomży i przejazdy w tę i z powrotem. W odróżnieniu od Żołnierza I zadzwonili do niego na miesiąc przed odejściem do cywila. Znaleźli etat majora, ale wyłącznie dlatego, że ktoś w jego sprawie znalazł dojście do kogoś, kto mógł takim etatem dysponować. Nie potrafili mu jednak powiedzieć, co miałby robić, jak mógłby wykorzystać amerykańską lekcję. Nie chciał nic nie robić i być na czyjejś łasce.
Oto polska armia: od frontu bajki o profesjonalizacji w półtora roku, a za kurtyną przestarzały sprzęt, zacofane szkolenie, układy i kombinacje, jak na tym wszystkim wyjść najlepiej. W gruncie rzeczy wróciliśmy do połowy lat 90. – władza cywilnego ministra obrony narodowej nad wojskiem jest iluzoryczna. Naprawdę rządzą Sztab Generalny i cała reszta wojskowej kamaryli. Generałowie i pułkownicy nie odchodzą z armii. Bywają wyrzucani, ale nie odchodzą. Odchodzą młodzi oficerowie, creme de la creme.
Wojskiem rządzą też partie polityczne. Wystarczy się umiejętnie podczepić, żeby robić karierę. Generałowie to wiedzą i praktykują. Z tego nie rodzi się myśl wojskowa. Chyba nawet wiem, kiedy był początek tej degrengolady. To było, gdy w kraju nastał rząd Olszewskiego, a w MON Jan Parys. Na naradzie kadry kierowniczej WP Parys wyskoczył na generałów niczym zupak na szeregowców – że on tu rządzi, że będzie rządził jednoosobowo, że komu się to nie podoba, niech wstanie!... Generałowie byli oburzeni – „ten chłystek potraktował nas jak szmaty”. Jednak ten „chłystek” dobrze wiedział, co robi. W jednej sekundzie postawił kwiat polskiego wojska wobec bardzo trudnego wyboru: bronić godności i dorobku czy karier. Zapadła cisza. Trwa do dziś.


Władza cywilnego ministra obrony narodowej jest iluzoryczna. Naprawdę rządzą Sztab Generalny i cała reszta wojskowej kamaryli. Generałowie i pułkownicy nie odchodzą z armii. Bywają wyrzucani, ale nie odchodzą. Odchodzą młodzi oficerowie.


MAREK BARAŃSKI-Przegląd
Trzeba przyznać, że nie mieści się to w sposobie spojrzenia na uzawodowienie armii, jakie czytam w "Polsce Zbrojnej"
Fakty wymagają jednak potwierdzenia. Liczą się odpowiedzialne wypowiedzi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wolski




Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: warszawa

PostWysłany: Pon 19:42, 29 Wrz 2008    Temat postu:

Post Podobina , przedrukowany z " Przeglądu " ' Dokąd maszeruje wojsko, w tym ocena p. Karkoszki odnośnie obecnego stanu armii, a także jej perspektyw zawiera wiele wiele prawd z przeszłości ,ale także wypowiedzi ,według mnie , nie zawsze obiektywnych . Trudno mi np. uwierzyć ,że po 7 latach od promocji, dzięki wujkowi generałowi oficer z podporucznika , awansuje na majora. Natomiast wierze,że Komorki kadrowe ,często wyręczaja dowódców jednostek i związów taktycznych w wyznaczaniu ma stanowiska wbrew ich woli. Tak było i widocznie tradycja obowiązuje, Jak byłem dowódcą jednostki w 1955 r przyslano mi na zastępce do spraw technicznych kapitan z wykształceniem podstawowym, a była to jednostka łączności. Złożylem meldunek dowódcy dywizji,,że nie biorę odpowiedzialności materialnej za szkody, jakie mogą wyniknąć. Nota bene był to oficer frontowy, ale także miał żonę , obywatelkę Związku Radzieckiego i stąd objął takie stanowisko.
Co do pretensji,ze ministrowie cywilni nie mieli władzy nad wojskiem, z wyjątkiem P. Parysa to niech maja pretensje do siebie. A kto chce oddawać władzę? A, że generałowie na apel i groźbę p. Parysa nic nie odpowiedzieli, to według mnie, gdyby byli majętni , jak przedwojenni generałowie, toby zachowali się zgodnie z kodeksem honorowym p. Bohdziewicza, a ponieważ, jak mi tylko wydaje, w większości byli wówczas biedni, jak " przysłowiowy Polski oficer". przeto w pokorze musieli przyjąć taką postawę, jak to opisał p. Karkoszka Również , jest prawdą,że generałowie i pułkownicy nie chcą odchodzić z wojska , dopóki ich nie wyrzucają. A dlaczego mają się pozbawiać apanaży, kiedy wiedzą ,ze za kilka lat będą w tz. starym portfelu. Jako przykład podam siebie. Odszedłem z wojska w wieku 64lat, ciągnąłem tak długo dlatego, że od 1987 roku mieliśmy podwyżki , prawie o 20 procent i kiedy moi koledzy rezerwiści z podobnych stanowisk , nawet generalskich otrzymywali połowę mojej pensji, to trudno się mnie dziwić.Podobnie jak dzisiejszym generałom i pułkownikom. Punkt widzenia ,jak wiadomo .zależy od punktu siedzenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Obserwator




Dołączył: 08 Lip 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:22, 29 Wrz 2008    Temat postu:

Aby jednoznacznie potwierdzić przytoczone w artykule fakty, należałoby z bliska i na samej górze obserwować opisane zjawiska.
W ostatnim okresie funkcjonuje pojęcie tzw. faktów medialnych, które z powodzeniem mogą być jedynie stekiem pomówień, w których prawdziwy jest jedynie przymiotnik „wojskowy”, a cała reszta jest napisana na zamówienie określonych środowisk, lub opcji politycznych. Jednocześnie ten fakt medialny na długo pozostaje w pamięci czytających, a przecież właśnie taki był jego cel i nawet namacalne argumenty, zaprzeczające informacjom, nie mogą zmienić poglądów sterowalnego tłumu.
Jednak, bywa też bardzo często, że informacje, a zwłaszcza informacje negatywne, kierowane do ugrupowań rządzących- w sytuacji, gdy mają władzę nad mediami-pojawiając się, zwłaszcza w mediach opozycyjnych nie trafiają na podatny grunt, nie są powielane, nie dyskutuje się o nich w studiach telewizyjnych, a adresaci starają się ich szybko usunąć ze świadomości odbiorcy.
Takie informacje w wypowiedziach liderów opcji, do których adresowane są negatywne zjawiska, traktowane też są jako fakty medialne, czyli niemające pokrycia w rzeczywistości i najczęściej przykrywane są płachtą milczenia. Do takich informacji nie ustosunkowują się nie tylko liderzy, ale nawet rzecznicy prasowi nie zawracają sobie głowy. To wszystko oczywiście jest możliwe za zezwoleniem dziennikarzy, którzy nie mając wyraźnych dyrektyw swoich mocodawców nie zadają sobie trudu myślenia i dociekania na własną rękę.
Artykuł z „Przeglądu” jest jednoznacznie negatywny. Fakty zawarte jednoznacznie wskazują poważne problemy i odpowiedzialnych za ten stan rzeczy. Można by oczekiwać oficjalnego zabrania głosu, powołania komisji do zbadania spraw poruszonych i po wyjaśnieniu wszystkich spraw, poinformowania opinii publicznej o sposobie zadośćuczynienia pokrzywdzonym.
Chciałbym się mylić, ale w tej sprawie nic nie będzie się działo. Ludzie artykuł przeczytali, internauci trochę podyskutują, a fakty będą się nawarstwiać i posłużą następnemu dziennikarzowi do napisania kolejnego artykułu.
Skąd ja to wiem? Doświadczenie panowie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
neoconstantine




Dołączył: 11 Cze 2008
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:50, 04 Paź 2008    Temat postu:

1. Co do wykorzystywania "znajomości" przy obsadzaniu stanowisk, to zawsze tak było; chociaż znam wiele przykładów, że stanowiska obejmowali ludzie rzeczywiście najlepiej nadający się do ich piastowania, a decydujące zdanie miał dowódca jednostki, czy jego przełożony, a nie Departament Kadr.
2. Znamienne, że owe "znajomości" dotyczą wyłącznie tzw. "ciepłych posadek", chociaż i od tej reguły są wyjątki, jak np. w kawalerii powietrznej, gdzie dowodzenie którymś batalionem szturmowym, objął były kierownik WAK-u.
3. Co do szybkości awansu - Napoleon potrafił mianować kaprala pułkownikiem; osobiście znam 33-letniego pełnego pułkownika, nie mówiąc już o pełnej pani pułkownik z 15-letnim stażem służby wojskowej, a do tego niewyszkolonej, tylko
"posiadającej wykształcenie cywilne, przydatne w wojsku" (ale to raczej efekt wprowadzenia, po wstapięniu Polski do NATO, "politycznej poprawności" do życia wojskowego).
4. Co do zwolnień specjalistów. Hm. - we wspomnianym artykule, przedstawiono przykłady absolwentów WAT. Specjalista w zakresie informatyki, czy telekomunikacji, to łakomy kąsek dla rozmaitych cywilnych firm i instytucji. Często o "zdjęciu munduru", decyduje w tych przypadkach wysokość zarobków; ale to prawda, że nasi wojskowi decydenci zbyt łatwo pozbywają sie tych ludzi, a chodzi mi tutaj przede wszystkim, o wysokość stopnia etatowego i związaną z nim możliwością awansu i pośrednio - zarobkami. Niestety, etaty na stanowiskach
"zabezpieczających" uległy parę lat temu radykalnemu obniżeniu (niejednokrotnie o DWA stopnie etatowe). Więc jeśli taki specjalista po WAT ma do wyboru: siedzieć do "końca życia" na etacie kapitańskim i zarabiać około 3,5 tys. zł lub przyjąć ofertę prywatnego giganta telekomunikacyjnego i zarabiać dwa - trzy razy tyle - no, to wybiera "zdjęcie munduru".
4. W wojsku potrzeba zarówno dowódców, jak i tych, którzy ich zabezpieczają; osobiście, z pełną świadomością wybrałem kilkanaście lat temu, karierę
"zabezpieczyciela". Wiem, że będę wolniej awansował; ale niech nie straszą mnie, dalszą "obniżką" stopnia etatowego lub "ucywilizowaniem" stanowiska; bo jak już kiedyś pisałem, dojdzie do kuriozalnej sytuacji, że dowódcę polowego w stopniu powiedzmy majora, kontrolowała i zabezpieczała będzie przysłowiowa "pani Zosia", której jedyną kwalifikacją zawodową, będzie pokrewieństwo z jakimś panem generałem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Obserwator




Dołączył: 08 Lip 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:02, 02 Lis 2008    Temat postu:

Każdy głos w sprawie profersjonalizacji jest cenny.
Oto jeden z nich:

Profesjonalizacja armii staje pod znakiem zapytania
Są hasła, brakuje treści



Cytat:
Ilu będzie żołnierzy zawodowych w Polsce? Jak będą szkoleni i uzbrojeni? Kiedy powstanie nowoczesna armia? - na te pytania wciąż brakuje odpowiedzi. Przepływ informacji między Biurem Bezpieczeństwa Narodowego a Ministerstwem Obrony Narodowej nie jest zbyt dobry. BBN zwraca uwagę na brak odpowiedzi MON na podstawowe pytania dotyczące profesjonalizacji polskiej armii.

Minister obrony narodowej Bogdan Klich zapowiedział wczoraj, że w 2010 roku proces profesjonalizacji wojska w Polsce będzie na finiszu. - Mamy pieniądze na rok 2009, które umożliwią nam prowadzenie dwóch procesów równolegle: z jednej strony profesjonalizacji naszych sił zbrojnych, z drugiej strony - ich modernizacji. 2 mld zł, o które "przyrasta" w stosunku do roku poprzedniego budżet resortu obrony, to kwota niebagatelna - mówił wczoraj minister Bogdan Klich. - Będziemy dysponować w przyszłym roku kwotą 5 mld 200 mln zł na zakup sprzętu, uzbrojenia wojskowego, wyposażenie żołnierzy - zapewniał szef resortu obrony.
Biuro Bezpieczeństwa Narodowego ma jednak wątpliwości, czy rząd poradzi sobie z realizacją procesu reformy armii. - W harmonogramie profesjonalizacji MON założono, że do 30 września 2008 roku zostaną osiągnięte takie rezultaty jak np. przygotowanie planu rozwoju sił zbrojnych czy nowy model szkolenia. I co? 30 września mamy daleko za sobą, stan rzeczy na dzisiaj jest taki, że planu rozwoju sił zbrojnych nie ma, nowego systemu szkolenia, czyli odpowiedzi na pytanie, kto, kogo i za pomocą jakich środków będzie szkolił, też nie ma, w końcu systemu logistycznego i infrastruktury dostosowanej do nowych potrzeb na dzień dzisiejszy też nie ma - argumentował doradca szefa BBN Jarosław Brysiewicz.
Profesjonalizacja to jeden z istotnych elementów przebudowy polskich sił zbrojnych, osiągania przez nie nowej jakości, nowych zdolności. - Porządna profesjonalizacja musi być połączona z planem modernizacji sił zbrojnych, inaczej będzie pustą bańką mydlaną, czystą fikcją - dodał Brysiewicz.
- Potrzebne jest profesjonalne wojsko polskie w Polsce. Ale apelujemy do rządu, żeby to zrobić dobrze. Chcę jasno powiedzieć, że proste zawieszenie poboru to nie jest żadna profesjonalizacja, to brzmi atrakcyjnie, ale to nie jest jakościowa zmiana polskich sił zbrojnych, która przyniesie dobre efekty - podkreślił szef BBN Władysław Stasiak.
Sceptycznie do propozycji rządu od początku odnosi się prezydent, który obawia się, że nieprzygotowana dostatecznie reforma może spowodować osłabienie zdolności obronnych kraju. Lech Kaczyński zapowiadał, że jeśli jego obawy nie zostaną rozwiane, to nie podpisze ustaw przyjętych przez parlament. Prezydent podkreśla, że nie jest przeciwny samej idei zawodowej armii, ale chodzi mu właśnie o sposób dochodzenia do tego modelu.

Izabela Borańska Nasza Dziennik

Wypowiedź o tyle ciekawa, że nie zawiera konkretów, ale jedynie neguje zasadę.Jednym słowem pustosłowie. Jednym słowem wielki sprzeciw polityczny i brak znajomości tematu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
neoconstantine




Dołączył: 11 Cze 2008
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:35, 07 Lis 2008    Temat postu:

Mnie ciągle nurtuje pytanie, czy ilość ochotników do zawodowej służby wojskowej, pozwoli na uzupełnienie pokojowych potrzeb sił zbrojnych, w zakresie stanu osobowego. Co prawda doradca ministra, pan generał Piątas powiedział w jednym z wywiadów, że dopuszcza nawet 30% wakatów; a co, jeśli odsetek tych wakatów będzie większy? Uzupełni się go, jak dotychczas, żołnierzami rezerwy - czyli praktycznie (pomijając okres ćwiczeń wojskowych tych żołnierzy) na papierze? A co z systemem pozyskiwania wyszkolonych rezerw osobowych? Już nie na ćwiczenia wojskowe i papierowe uzupełnienie potrzeb mobilizacyjnych, ale na uzupełnianie strat, ponoszonych w czasie wojny? Jak do tej pory, pracownicy terenowych organów administracji wojskowej, nie mają w swoich zakresach obowiązków pojęcia "profesjonalizacja". Dużo pracy przed tzw. ustawodawcą - a terminy i przełożeni gonią.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zbigniew




Dołączył: 17 Paź 2008
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:49, 11 Lis 2008    Temat postu:

Profesjonalizacja. W słowniku języka polskiego słowo to oznacza zawodowość. Podobnie myślą twórcy nowego oblicza wojska. Czytając informacje na stronie [link widoczny dla zalogowanych] odnieść wrażenie. że autorzy tej strony są wyznawcami tezy, że profesjonalizacja armii to zastapieienie poboru rekruta przez werbunek "zawodowca" za te marne 2500 polskich złotych, jak kiedys pisała Osiecka.
Stawiam pytania: jak w roku 2030 ma wyglądać profesjonalna, zawodowa armia Rzeczypospolitej. Czy ma to być armia zaciężna, czy Polska Armia Krajowa?;
Jak liczebne ma być Wojsko Polskie i jakie zadania ma wypełniać: obronne czy policyjne (misje stabilizacyjne) względnie wojenne (typ. Afganistan)?;
Jak powinna być polska armia uzbrojona i do jakich zadań przygotowana?
kto powinien nią kierować: profesjonalny dowódca czy wojskowy dyletant w postaci "cywilnego" ministra?;
Zachęcam do dyskusji.
Najciekawsze głosy zostaną opublikowane w książce pt. "Wojsko Polskie 2030".
Zbyszek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Obserwator




Dołączył: 08 Lip 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:08, 17 Lis 2008    Temat postu:

Zauważone na portalu "Prawica Net":

Wiwat Tusk! Wiwat zniesienie poboru! Wiwat zniesienie przysposobienia obronnego w szkołach!

Autor: Mirek Kokoszkiewicz, pon, 17/11/

Cytat:
Młodzi mogą się cieszyć po roku rządów Donalda Tuska.
To nic, że okupione to zostanie rozłożeniem bezpieczeństwa państwa na łopatki. Uzawodowienie armii w wydaniu PO, to kompletne pozbawienie 38 milionowego kraju możliwości obronnych w wypadku agresji z zewnątrz. Skromna 90 tysięczna armia ze szczególnym wzmocnieniem sił ekspedycyjnych to w średniej wielkości europejskim kraju jawny sabotaż. Jak na razie w ramach protestu z doradzania w MON zrezygnował tylko generał Koziej.

Żadnych widoków na coś w rodzaju amerykańskiej Gwardii Narodowej czy czegoś na kształt znakomitego, zapomnianego pomysłu Szeremietiewa, a by świetnie przeszkoleni rezerwiści w razie zagrożenia bronili swoich małych ojczyzn.

Dodając do tego zniesienie Przysposobienia Obronnego w szkołach jawi nam się obraz państwa, w którym w razie jakiegoś konfliktu czy wojny nie można powołać do rezerwy ludzi mających choćby minimalną wiedzę na temat broni, czy takich, którzy w swoim życiu oddali, choć jeden strzał z kbks-u.

Precz z przysposobieniem obronnym w szkołach, precz z poborem do armii. Cieszy się polska młodzież ze swego premiera Donka.
I tak po 20 latach wolności i niepodległości radosny rząd miłości doprowadzi do tego, że w III RP nie wojsko czy policja będą najliczniejszymi uzbrojonymi formacjami.

W siłę rosną firmy ochroniarskie i w wchodzące w ich skład SUFO (Specjalistyczne Uzbrojone Formacje Ochronne) liczące dziś grubo ponad 200 tysięcy pracowników. Na ich czele, w cieniu kryją się ich właściciele, czyli byli esbecy oraz wysocy rangą zomowcy i milicjanci.

Tematu nie podejmują media i dziennikarze, a banda szkodników cieszy się niesłabnącym poparciem. Oto III RP początku XXI wieku.
Polakom gratuluję piramidalnej głupoty.


Mirosław Kokoszkiewicz
No cóż można więcej do tego dodać. Jeżeli służący dziś w siłach zbrojnych dowódcy, sądzą, że nie zostaną ze swojej głupoty w przyszlości rozliczeni, to sa w grubym błędzie.
Historia będzie musiała wystawić rachunek, tak jak w 1939 roku wystawiła popularyzatorom brygad kawalerii, których zamiana na pułki przeciwpancerne i przeciwlotnicze mogły być argumentem w działaniach obronnych.Czas dzisiaj zaprzestać kupowania u Amerykanów, takich okrętów, które w niczym nie przystają do obrony polskiego wybrzeża.
Może pan minister Klich uzasadni zakup potężnych samolotów transportowych, przy jednoczesnych brakach sprzętu do prowadzenia wojny w Afganistanie.
Powaga sytuacji wymaga politycznej debaty na temat obronności kraju z udziałem opozycji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grzegorz




Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: EU
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:46, 18 Lis 2008    Temat postu:

Podstawowe pytanie to jakie jest rozwiazanie tej trudnej sytuacji.
Jak najlepiej pogodzic potrzeby obronne Polski z szybkim rozwojem techniki wojskowej i gospodarki.

Wydaje sie ze Polska nie moze obecnie jednoczesnie wprowadzic armii zawodowej i sie modernizowac w dostatecznie szybkim tempie.

Na te dwie potrzebne rzeczy nie ma wystarczajacej ilosci srodkow.

Dlugoletnie zapoznienia w wyposazanie w nowy sprzet WP doprowadzily do tego ze wymienic w WP potrzeba obecnie praktycznie wszystko, od mundurow i sprzetu pojedynczego zolnierza po systemy lacznosci, rakiety ppanc, nowe gasienicowe bojowe wozy piechoty, sprzet saperski i przeprawowy, nowoczesne smiglowce transportowe, obserwacyjne i szturmowe, maszyny bezpliotowe, nowa artylerie kal. 120 mm i 155 mm, nowoczesne systemy opl. itp itd.
Lista tego sprzetu jest niezmiernie dluga.

W dodatku azeby sluzba zolnierza zawodowego(szeregowca) byla wystarczajaco atrakcyjna powinno sie podwyzszyc pensje dla tych ludzi co najmniej do 2500-3000 pln, powinno sie takze zapewnic dobre warunki bytowe etc a i to nie gwarantuje dobrej rekrutacji w dobie poprawy sytuacji gospodarczej i spadku bezrobocia. Zreszta moim zdaniem nie ma wcale takiej potrzeby azeby uzawodowiac cale WP.

Dlatego przyszle WP widze w nastepujacy sposob.
WP podzielic na 3 elementy:

1. Wojska Szybkiego Reagowania(WSR), skladajace sie z ok. 50 tys zolnierzy zawodowych, byloby to kilka brygad bojowych, wsparcia i logistycznych, jednostki w pelni rozwiniete i gotowe do dzialan w bardzo krotkim czasie. Zadania WSR to misje zagraniczne oraz w razie konfliktu pelnoskalowego oslona mobilizacji Glownych Sil Obronnych (GSO) i odparcie pierwszego uderzenia ewentualnego agresora.

2. Glowne Sily Obronne (GSO), skladajace sie z ok. 10 tys kadry i ok. 40 tys.ochotnikow odbywajacych szkolenie wojskowe trwajace 4-5 miesiecy z mozliwoscia dalszego przedluzania i przejscia do WSR.
W czasie pokoju bylyby to szkolne jednostki kadrowane rozwijane tylko na wypadek bezposredniego ataku na terytorium Polski. GSO skladalyby sie z kilkunastu skadrowanych brygad szkolnych oraz kilkudziesieciu samodzielnych batalionow wystawianych przez te brygady. Na czas wojny GSO mobilizowalyby ok. 250-300 tys. zolnierzy, w zaleznosci od posiadanego sprzetu.


3. Ochotnicza Obrona Terytorialna pod nazwa Armia Krajowa (AK) lub Obrona Narodowa (ON), liczaca ok. 200 tys. ochotnikow, glownie ustatkowanych ojcow rodzin, majacych uzbrojenie i umundurowanie w swoich domach. Podstawowymi jednostkami AK w terenie bylyby samodzielne bataliony a najczesciej kompanie i plutony.
Zadania AK to oslona mobilizacji i koncentracji GSO, szybka rezerwa mobilizacycjna dla klesk zywiolowych, obrona lokalna wybranych rejonow i obiektow. Czas mobilizacji tych wojsk to ok. 4 godziny a maksymalne oddalenie jednostki AK od mniejsca zamieszkania danego zolnierza to ok. 10 km.

Taki system nie kosztowalby tak duzo pieniedzy co calkowicie armia zawodowa i umozliwilby szybsza modernizacje WP przy zachowaniu duzych mozliwosci odstraszania.
W razie konfliktu pelnoskalowego tak zorganizowane WP mogloby wystawic armie w sile ok 500-550 tys ludzi posiadajac stosunkowo duze zapasy wyszkolonych rezerwistow.
G


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
julevin




Dołączył: 15 Sty 2008
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:55, 18 Lis 2008    Temat postu:

Interesujący pogląd. Wymagałaby uszczegółowienia sprawa ochotniczej służby w AK w takich ilościach.Ponadto przechowywanie broni w domu jest propozycja interesującą zwłaszcza dla środowisk przestępczych. W moim przekonaniu Polska, to nie Szwajcaria z I połowy XX wieku.
Generalnie oczywiście racja. Modernizacja jednocześnie z profesjonalizacją, to ładnie wygląda na papierze w kolejnych programach propagandowych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wolski




Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: warszawa

PostWysłany: Wto 19:43, 18 Lis 2008    Temat postu:

Koncepcja postu "Grzegorza" w sprawie naszej obronności ,bardzo ciekawa. Teoretycznie można się z nią zgodzić. Oczywiście,jak każda koncepcja wymaga rozwinięcia lub zwężenia , a przede wszystkim policzenia ile to będzie kosztowało . Wiadomo ,że na na planszach ,schematach i wykresach wszystko można logicznie przedstawić,natomiast z wykonaniem przedstawionych pomysłów jest zawsze gorzej. Dlatego też pierwszej koncepcji nie powinno się odrzucać,a jeśli tak to przedstawiać swoją, albo ja doskonalić koncepcje "Grzegorza" Moim zdaniem w tym przedmiocie powinni zabierać głos ,przede wszystkim generałowie służby czynnej i Ci generałowie oraz oficerowie,którzy odeszli z wojska nie z własnej woli albo po 2000 r. Wolski

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zbigniew




Dołączył: 17 Paź 2008
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:33, 18 Lis 2008    Temat postu:

A w (ustawa o stanie wojennym...) taka profesjonalizacja! Brak ochotników do służby w "profesjonalnym WP", to skandal nad skandalami. Stowarzyszenie "Pro Milito" powinno ogłosić "nabór ochotników" do zawodowej służby w WP. Ogłaszam konkurs: kto zwerbuje do WP więcej "ochotników" za 1800 PLN do służby w WP!!!!
Apel do ministra ON - proszę nas zaprosić na dyskusję na temat: jak zapewnić WP nieograniczone kadry zawodowej słuzby WP!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Podobin




Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 66 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 23:03, 21 Lis 2008    Temat postu:

W profesjonalizacji naszych sił zbrojnych przeważaja argumenty władzy. Dlatego godny uwagi jest inny głos.
Wlkejam więc częśc wypowiedzi pana R. Szeremietiewa w tym temacie:
.......Słów kilka

O procesie, w którym został uniewinniony, i mrzonkach związanych z profesjonalizacją armii rozmawiamy z byłym wiceszefem MON Romualdem Szeremietiewem · Autor: Andrzej Walentek · Źródło: Super Express

"
Cytat:
Super Express": - Po trwającym ponad trzy lata procesie został pan uniewinniony od zarzutów korupcji, które pojawiły się w prasie w 2001 roku i doprowadziły do pańskiej dymisji. Czy czuje się pan usatysfakcjonowany wyrokiem?

Romuald Szeremietiew: - Mam mieszane uczucia. Cieszę się, że w trakcie długiego i drobiazgowego procesu znalazło potwierdzenie to, co było dla mnie oczywiste - zarzuty korupcyjne okazały się nieprawdziwe. Sąd podczas ponad 70 posiedzeń wykonał ciężką pracę. Gdyby jednak wcześniej prokuratura rzetelnie zbadała swoje dowody, to tego procesu po prostu by nie było. Łyżką dziegciu jest ukaranie mnie grzywną za zdarzenie, które w innym postępowaniu nie zostało uznane za naganne, czyli za ujawnienie czterech tajnych dokumentów mojemu asystentowi Zbigniewowi Farmusowi.

- W okresie, kiedy był pan wiceministrem obrony, znalazł się pan pod obserwacją służb specjalnych za zgodą ówczesnego premiera Jerzego Buzka, szefa MON Bronisława Komorowskiego i koordynatora tajnych służb Janusza Pałubickiego. Czy któryś z nich pogratulował panu uniewinnienia?

- Nie odezwała się żadna z osób, które pan wymienił. Dostałem natomiast wiele gratulacji, zwłaszcza od oficerów, którzy ze mną współpracowali w MON, oraz od kilku innych członków rządu premiera Buzka.

- Głównym bohaterem zamieszania, okrzykniętego aferą korupcyjną w MON, był Zbigniew Farmus, którego agenci UOP widowiskowo zatrzymali na promie płynącym do Szwecji. Prawie nic nie mówi się o jego synu, Miłoszu, który wtedy także pracował w MON. Czy wiedział pan, że Miłosz Farmus jest oficerem amerykańskiego wywiadu?

- Zanim Miłosz Farmus podjął pracę w MON, przeszedł procedury sprawdzające i, co więcej, otrzymał od WSI wysokie dopuszczenie do tajemnicy. Jest oczywiste, że zatrudnienie oficera obcego wywiadu, nawet z kraju sojuszniczego, jest rzeczą niedopuszczalną. Gdyby więc informacja na temat Miłosza Farmusa była prawdziwa, oznaczałoby to, że kontrwywiad WSI okazał się w tym przypadku skandalicznie nieudolny.

- Myśli pan o powrocie do czynnego uprawiania polityki?

- Moje poglądy na sprawy obronności są odległe od rozwiązań, które są obecnie realizowane. W tej sytuacji trudno mi sobie wyobrazić powrót do polityki.

- Nie kryje pan swego sceptycyzmu co do programu pełnego uzawodowienia naszej armii...

- Polska nie ma pieniędzy na dużą armię zawodową. A biorąc pod uwagę nasze położenie, musimy zdać sobie sprawę, że dysponując małą armią zawodową, nie będziemy w stanie obronić kraju choćby do czasu, kiedy sojusznicy udzielą nam wsparcia. Zniesienie powszechnego poboru do wojska z pewnością przysporzy głosów wyborczych tym, którzy niechętnie wypełniają obowiązek obrony ojczyzny, ale nie przyczyni się to do poprawy bezpieczeństwa narodowego Polski.

- Decyzje jednak zapadły i rząd chce dokonać czegoś, co jeszcze nie udało się nikomu na świecie - w ciągu dwóch lat przekształcić nasze siły zbrojne w pełni profesjonalną armię. Czy to jest w ogóle możliwe?

- Jestem zaskoczony niezmąconym przekonaniem MON, że dysponując marnymi instrumentami prawnymi i organizacyjnymi oraz ograniczonymi środkami finansowymi, uda się w krótkim czasie przeprowadzić tak niezmiernie skomplikowaną operację. Odnoszę też wrażenie, że próbuje się zamienić Wojsko Polskie w swoistą agencję ochrony, w której obecny obywatelski obowiązek obrony ojczyzny zamieni się w rodzaj pracy ubranego w mundur zatrudnionego. Ci wojskowi "ochroniarze" będą mieli prawo żądać wynagrodzenia odpowiedniego do stopnia zagrożenia, z jakim wiąże się wykonywana "praca". Mamy przykłady z innych państw, do czego to może doprowadzić. W Belgii w związku z brakiem chętnych do zawodowej służby wojskowej rząd rozważa, czy w ogóle nie zlikwidować wojska.

- Czy podziela pan obawy tych, którzy alarmują, że Wojsko Polskie stało się ostatnio obszarem walki politycznej między PO i PiS?

- Rzeczywiście można dostrzec objawy czegoś takiego. W ostatnich latach, przynajmniej od czasu sporów z prezydentem Wałęsą, w sprawach wojska udawało się trzymać armię z dala od polityki. Ewentualne wciągnięcie armii w obszar walki politycznej nie pomoże w utworzeniu sił zbrojnych zdolnych do sprostania zagrożeniom dla bezpieczeństwa państwa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Podobin




Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 66 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 14:22, 24 Lis 2008    Temat postu:

Propaganda na usługach profesjonalizacji- 24.11.2008r W jednej z gazet odpowiedzialny za kontakty z prasą pułkownik CS wdał się w polemikę z generałem Koziejem. Co prawda nie czytałem wypowiedzi generała, ale spodziewam się , że ten pan w swoim ostatnim zwyczaju, przeszedł z etapu obrony do atakowania wojskowości. Tak to często bywa, że ze zmiana miejsca siedzenia……..Chociaż moje oceny znacznie różnią się od częstych wypowiedzi naszego dyżurnego eksperta wojskowości w polskich mediach, to nie mogę zaprzeczyć mu racji w negatywnej ocenie zamiaru i sposobu przechodzenia na zawodowstwo naszych wojsk. Z uwagą i z pełnym zainteresowaniem czytam wszelkie wypowiedzi w tym temacie, aby wyrobić sobie ostateczne stanowisko w tej sprawie. Dlatego, nie uchodzi mojej uwagi wypowiedź pisana, jakby ze służbowego polecenia, pod błagalnym tytułem „Atakują armię , zamiast pomóc”, co odbieram jako wypowiedź sugerującą, że siły zbrojne znów zostały poddane niesłusznej zdaniem piszącego krytyce.

Tym razem jak wynika z treści artykułu, chodzi przecież o brak akceptacji dla sztandarowego zawołania resortu obrony tj. o profesjonalizacji sił zbrojnych.

Ministerstwo obrony z takim pietyzmem i namaszczeniem we wszelkich możliwych miejscach, od trybuny sejmowej, poprzez liczne studia radiowe i telewizyjne od pewnego czasu głosi Polsce i Światu, że oto ten rząd wprowadza profesjonalna armię, zawieszając od grudnia pobór do zasadniczej służby wojskowej. Machina propagandowa ruszyła z takim impetem, że głoszący te nowości już prawie uwierzyli w prawdziwość głoszonych haseł, a do pełnego szczęścia brakuje im tylko wiary pozostałych obywateli. Zapewne twórcy tego pomysłu oczekiwali od nas wszystkich, abyśmy się gromadnie włączyli do tego chóru i bezkrytycznie powtarzali te propagandowe slogany.

Każdy więc głos sprzeciwu bywa natychmiast wytropiony, a odpowiednie komendy idą do wykonujących kontruderzenie.
Tak też oceniam wypowiedź pana pułkownika z instytucji wojskowej. Moją uwagę zwraca jednak fakt, że jest to wypowiedź polityczna i mogę mieć wątpliwości, co do przestrzegania odpowiednich obowiązujących zasad apolityczności. Czy dlatego, że wypowiedź jest zgodna z punktem widzenia szefa resortu, to nie jest polityczna? Ale to jest inny temat.

Natomiast chciałbym skupić się jedynie na merytorycznej części tego artykułu. Niestety autor, wzorem najlepszych specjalistów od propagandy z upodobaniem posługuje się jedynie sloganami. Cóż bowiem można powiedzieć, gdy na czoło zarzutów wysuwa się pretensje iż armia w swoich „heroicznych” zmaganiach z profesjonalizacją została osamotniona i nie jest obiektem chuchania i dopieszczania. Zresztą to jest jedyny zarzut, jaki mogłem odnaleźć, ponieważ cała reszta to tylko podkreślanie wielkich zasług obecnego kierownictwa resortu na tym trudnym polu działania.

Autorowi zupełnie lekko przychodzą półprawdy i nieprawdy. Tylko, bowiem mocno podatny na propagandowe zawołania może w uwierzyć w to, że żołnierze będą coraz sprawniejsi, tylko, dlatego, że po Iraku i Afganistanie inaczej być nie może. Pan pułkownik od propagandy nie musi przecież wiedzieć o tym, że w tych misjach z wyjątkiem dużej dawki emocji i strachu, żołnierze biorący udział w konwojach i chroniący się w schronach niczego ze sztuki wojennej nie nabywają. Wreszcie nich dotrze do wszystkich, że wojna w Iraku i Afganistanie pochłaniała większość środków niezbędnych do wyszkolenia sztabów i wojsk.

Ponadto należy też uświadomić pana pułkownika, że do wykonania zadań związanych z obronnością kraju, doświadczenia nabyte w tych wojnach, mogą stanowić jedynie uzupełnienie niezbędnych umiejętności i wyszkolenia, jakie powinny osiągnąć wszystkie rodzaje naszych sił zbrojnych, a nie tylko wybrane pododdziały.

Przestańmy wreszcie powtarzać te błędne wyobrażenia o nadzwyczajnych korzyściach dla wyszkolenia Wojska Polskiego jedynie poprzez udział w wojnie w Afganistanie, ponieważ jest to tak samo szkodliwe, jak wiara w manewrowość kawalerii w 1939 roku.
O czym donosi Michał Podobin


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nasze Forum "VOX MILITARIS" Strona Główna -> "VOX MILITARIS", OBRONNOŚĆ, POLITYKA, WOJSKO W KRAJU I NA ŚWIECIE
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin