Forum Nasze Forum "VOX MILITARIS" Strona Główna Nasze Forum "VOX MILITARIS"

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wybory - rok 2010- kto wygra?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nasze Forum "VOX MILITARIS" Strona Główna -> "ŻOŁNIERSKA BRAĆ"
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
sceptyk




Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 289
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska

PostWysłany: Sob 23:01, 27 Mar 2010    Temat postu:

Z równym powodzeniem o przytoczonych cytatach można powiedzieć, że jest to przyklad nowomowy. Frasyniuk nigdy nie był dla mnie uosobieniem intelektu.
Rzecz jest w czym innym. PO zafundowała nam kilutygodniowy spektakl medialny w którym wynik końcowy był oczywisty. Gra była od początku znaczonymi kartami. Można ewentualnie pytać po co R. Sikorski zgodził sie brać w tym udział? Zresztą jego akurat mi nie żal.
W rzeczywistości chodziło o "przykrycie" tematów niewygodnych dla PO: prac komisji hazardowej; listu D.Olewnik do Premiera w sprawie skuteczności ustalania przez prokuraturę faktycznych mocodawców zabójstwa jej brata Krzysztofa Olewnika; wyskoku posła M. Drzewieckiego /co prawda na sesji wyjazdowej/, uchwalenia nowelizacji ustawy o IPN.
Kandydat PO na prezydenta został namaszczony i wybrany. Reszta to już czysta formalność. On nie musi mieć programu i nie musi nic obiecywać. Jedyne co musi to wyznaczyć termin wyborów w wyniku których ma się przeprowadzic do Pałacu Prezydenckiego. Aby do jesieni!
p.s. co za zadziwiający zbieg okoliczności
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sceptyk dnia Nie 22:40, 28 Mar 2010, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Podobin




Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 66 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 16:20, 29 Mar 2010    Temat postu:

Niezależnie od naszych zainteresowań i oczekiwań zostaliśmy przez media wrzuceni na platformę, by w otoczeniu żołnierzy Tuska uczestniczyć w marnym festynie.
Wszystkie wiadomości i programy publicystyczne zostały zaprogramowane zgodnie z życzeniem fachowców z otoczenia PO, a znani dziennikarze z małymi wyjątkami nawet nie pofatygowali się, by nas uprzedzać przed kolejnym programem, że mamy do czynienia z kolejną farsą. Powiem więcej, to dziennikarze podgrzewali tę atmosferę zapowiadając niepewność co do zwycięzcy tej „rywalizacji”.
Trzeba przyznać, że oprócz ludzi normalnie myślących i słusznie przewidujących „zwycięzcę”, był jeden polityk, któremu mimo, że nakazano milczenie już w przeddzień na swoim blogu oznajmił, kto ma być tym „demokratycznie wyłonionym kandydatem Platformy”.

Posła Palikota można różnie oceniać, ale nie wolno zapominać, że jest to jeden z mądrzejszych osób w tym ugrupowaniu.
Jeżeli zgadzamy się, że to było medialne oszustwo, to trzeba przyznać, że z punktu widzenia organizatorów spełniło oczekiwanie Platformy. Przy pomocy drobnego zabiegu ogłupiano nas przez długi czas bezkarnie, a znaczący procent moich rodaków oglądając tę farsę zapomniał o wszystkich aferach i niewyjaśnionych bezprawnych działaniach.

W zapomnienie poszły wszystkie troski związane z coraz trudniejsza sytuacją na rynku pracy, braku bezpieczeństwa w domu i na ulicy, a nawet nie było chętnych do strajkowania. Jak niewiele trzeba, aby skierować uwagę na zabawki.
Tylko patrzeć, jak zacznie się propaganda na przywrócenie do łask Drzewieckiego i innych zamieszanych w aferę hazardową.

„Głosowanie” w PO pokazało, że będzie się liczył każdy głos, więc nie sposób odrzucać tak zasłużonych i wypróbowanych przyjaciół za „drobne” potknięcia.
Aby wybory nie były jednak tylko formalnością, należy wbrew oczekiwaniom decydentów, poddać kandydatów wnikliwej ocenie. Milczenie służyć będzie tym, co nie zasługują na wybór.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sceptyk




Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 289
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska

PostWysłany: Pon 17:14, 29 Mar 2010    Temat postu:

Prawybory stały się, chyba pozaplanowo, źródłem kłopotów wewnątrz PO. Tak czy inaczej Platformie udało się jedno. Od kilkunastu tygodni PO jest na topie. Jest w centrum zainteresowania opinii publicznej. Według zasady obowiązującej celebrytów: nieważne, dobrze, czy źle, byle po nazwisku.
Ale prawybory uświadomiły też członkom PO co to znaczy partia wodzowska. Wielu z nich to się nie spodobalo. A próby zaznaczania swej obecności mogą się dla niektórych źle skończyć. Dotyczy to i Palikota i Schetyny. Może też po raz kolejny okazać się, że z wielkiej chmury mały deszcz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
julevin




Dołączył: 15 Sty 2008
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:42, 29 Mar 2010    Temat postu:

Za Palikotem stoi Lublin, Komorowski oraz pobłażliwość Tuska, natomiast za Schetyną afera hazardowa, zazdrość wielu o stanowisko, no i chęć pozbycia się przez Tuska mocnego człowieka.
Zatem stawiam na odejście Schetyny. Czas Palikota jeszcze nie nadszedł. Przecież on nikomu nie zagraża, a jedynie głosi oceny, z którymi zgadza się większość Platformy.
Jeżeli nawet to się nie sprawdzi, to i tak będą mocne harce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
julevin




Dołączył: 15 Sty 2008
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:38, 16 Maj 2010    Temat postu:

Kampania wyborcza w toku, lecz informacje serwowane są w sposób ukierunkowany.
Szukamy różnych sposobów by zebrać wypowiedzi wszystkich kandydatów.
Oto portal "Lewy sierpowy" publikuje wywiad z G. Napieralskim.
Wywiad z Grzegorzem Napieralskim

Trochę to trwało, gdyż Grzegorz Napieralski ma napięty program, ale mimo wszystko znalazł on czas na to, by odpowiedzieć mi na przesłane do niego tydzień temu pytania. Można więc rzec, że mamy sensacyjny wywiad przeprowadzony przez anonimowego blogera z czynnym politykiem. Tego w Polsce jeszcze nie było. Grzegorzowi należą się brawa za odwagę i konsekwencję, w końcu zapowiadał, że będzie prowadził kampanię w internecie.


Sam z siebie proszę tylko o wyrozumiałość dla mnie - to mój pierwszy wywiad, niestety nie na żywo, więc i nie było aż takiej szansy, by "lewym sierpowym" przyłożyć. Nie jest to jednak ostatni wywiad na tym blogu.


Jednak do rzeczy, czytajcie i komentujcie.




Cytat:

1.Czy poparłby pan przywrócenie III progu PIT?

- Tak. Uważam, że najzamożniejsi obywatele powinni mieć szansę większej partycypacji w ponoszeniu kosztów kryzysu, by nie spadały one tylko na barki biedniejszej części Polaków, czyli tych których jest najwięcej


2.Czy poparłby pan ustawę podnoszącą pensję minimalną do 50% średniej płacy?

- Zdecydowanie tak. Skoro jak się okazuje i jak chwali się rząd, Polska uniknęła najdrastyczniejszych kosztów kryzysu ekonomicznego i nadal utrzymuje przyzwoity poziom wzrostu gospodarczego, to nie widzę powodu, by zwykli obywatele, zwłaszcza ci najubożsi, nie mieli skorzystać z owoców tej pomyślności. Ostatecznie to gospodarka jest dla ludzi, a nie ludzie dla gospodarki.


3.Co pan sądzi o szerszym otwarciu korporacji zawodowych, np. adwokatury?

-Myślę, że należy rozmawiać o dalszym poszerzaniu dostępu do zawodów prawniczych np.: do adwokatury, notariatu czy radcostwa. Jednakże winno to być poprzedzone szerokimi konsultacjami z samorządami zawodowymi, przedstawicielami nauki, bo nie można dopuścić, aby ucierpiała na tym jakość usług prawniczych.



4.Czy będzie pan pilnował przestrzegania neutralności światopoglądowej państwa?

- Nie tylko będę pilnował, ale będzie to jeden z moich priorytetów.
Niejednokrotnie dawałem wyraz swojej krytycznej ocenie braku respektowania w Polsce rozdziału kościoła i państwa. Jest on de facto zapisany w Konstytucji i nie jest respektowany. W związku z tym zamierzam wystąpić z pakietem inicjatyw mających na celu uczynienie z Polski państwa prawdziwie neutralnego światopoglądowo. Będzie to przede wszystkim projekt nowej ustawy o stosunkach między państwem i kościołem, który zastąpi przestarzałą ustawę z dnia 17 maja 1989 r. Ustawa ta faworyzuje kościół kosztem naszego państwa i chodzi o przywrócenie co najmniej równowagi, zgodnie ze standardami obowiązującymi w UE.


5.Czy popiera Pan pomysł likwidacji Komisji Majątkowej?

- Zdecydowanie tak. Spełniła już ona swoje zadanie, a Kościół odzyskał majątek większy niż ten którym dysponował przed jego utratą w przeszłości.


6.Jak pan widzi kwestię opodatkowania przychodów Kościoła? Czy poparłby Pan wprowadzenie podatku Kościelnego na wzór niemiecki?

- Lewica postuluje to od lat zarówno opodatkowanie Kościoła jak i podatek kościelny na wzór niemiecki i ja oba te postulaty podzielam w całej rozciągłości. Nie może być tak, że Kościół katolicki będzie w nieskończoność instytucją uprzywilejowaną i w nieskończoność będzie stał ponad prawem.


7.Czy poparłby pan wyprowadzenie religii ze szkół (szczególnie, że wybór pomiędzy katechezą katolicką a alternatywnymi zajęciami jest faktycznie fikcją) lub też zaprzestanie finansowania katechezy z budżetu oświaty?

- Oba ta postulaty zdecydowanie poparłbym.


8.Czy podjąłby pan działania mające na celu wprowadzenie w szkołach prawdziwego wychowania seksualnego?

- Oczywiście, ponieważ brak wychowania seksualnego jest w naszym kraju przyczyną wielu społecznych dramatów, zwłaszcza młodych ludzi.
Chcemy wprowadzenia do programów nauczania szkolnego przedmiotu „wiedza o życiu seksualnym człowieka”.

9.Czy poparłby pan liberalizację ustawy antyaborcyjnej?

- Nie tylko poparłbym, ale jako prezydent wystąpiłbym z inicjatywą ustawodawczą w tej sprawie. Polska nie może być skansenem prawnym w Europie w zakresie praw kobiet.
Naszym celem jest zliberalizowanie obecnych przepisów, dopuszczenie możliwości dokonywania aborcji przez kobietę ze względów społecznych.

10.Czy poparłby pan ustawę regulującą szeroki dostęp do procedury in vitro dla zainteresowanych?

- Oczywiście, że poparłbym. Jestem za możliwie najpowszechniejszą dostępnością do tej metody dla tych wszystkich, dla których jest ona jedyną szansą na realizację pragnienia posiadania własnych dzieci. Tym, co o tej dostępności zadecyduje będzie refundacja, ponieważ należy przyjąć, że dla większości osób zainteresowanych zabiegiem in vitro może on być z powodów finansowych nieosiągalny lub co najmniej nadmiernie obciążający budżet domowy. Przypominam przy tym, że Polska podobnie jak wiele krajów europejskich przeżywa kryzys demograficzny i każdy sposób na zwiększenie populacji należy popierać, a nie walczyć z nim w imię nieżyciowych dogmatów religijnych.


11.Czy poparłby pan ustawę o związkach partnerskich i co do tej pory SLD w tej sprawie zrobiło?

- Tu także moje stanowisko w stosunku do takiego projektu jest zdecydowanie pozytywne. Projekt ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich autorstwa prof. Marii Szyszkowskiej był przedmiotem inicjatywy SLD w 2004 r. niestety nie uzyskał akceptacji. Dziś po spotkaniach z przedstawicielami Grupy Inicjatywnej do spraw związków partnerskich, Klub Lewicy wspólnie będzie pracować nad projektem takiej ustawy.


12.Odnosząc się do wypowiedzi sztabów Bronisława Komorowskiego i Jarosława Kaczyńskiego, jak Pan sądzi czemu dwaj najważniejsi kandydaci unikają debaty przed I turą wyborów?

- Widzę dwa powody. Po pierwsze wzajemnie obawiają się siebie, tego, że ewentualna porażka w takiej debacie może przyczynić się do ostatecznej porażki w wyborach. Po drugie, myślę, że obaj nie mają tak naprawdę nic nowego do powiedzenia Polakom poza ożywieniem starych, jałowych sporów z przeszłością w tle.


Aby wybierać trzeba znać programy.
Znawcy tematu twierdzą, że obecnie nie usłyszymy programów głównych harcowników, ponieważ ich notowania uległyby obniżeniu.
Zatem mamy jeden program. Może będą następne?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aryski




Dołączył: 13 Cze 2009
Posty: 273
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 10:19, 30 Maj 2010    Temat postu:

Jesteśmy w końcówce lub dopiero na początku dramatu, który przypłynął do naszych wiosek i miast na fali naszych dwóch największych rzek i wielu, wielu małych rzeczek i strumyków.
Trwa walka z powodzią, w której biorą udział strażacy, policjanci, mieszkańcy, a nawet dzieci nasypujące piasek do worków i czasem daje się zauważyć pojedynczy pływający transporter i kilku żołnierzy. Jak mówią fachowcy, armia profesjonalna nie jest przecież stworzona do takich prozaicznych spraw, jak „lokalne podtopienia”

Ten propagandowy zwrot przez wiele dni gościł poprzez media w naszych domach, w tym samym czasie, gdy inne domy naszych rodaków znikały pod wodą. Ciągle nie było i nie ma podstaw do ogłoszenia stanu klęski żywiołowej. Nie zrobiono nawet tego w stosunku do gminy Wilków , której 90 % powierzchni znalazło się pod wodą. Okazuje się, że wybory prezydenckie są ważniejsze od bezpieczeństwa i ewentualnej pomocy ludziom.

Niektórym kandydatom wydaje się, że wystarczy wsiąść w wojskowy śmigłowiec, wylądować na wale przeciwpowodziowym, aby wśród przypadkowego tłumu gapiów wyrazić zadowolenie z faktu bycia wśród uczestników tragedii.

Okazuje się, że władza niczego nie nauczyła się z gorzkiej lekcji roku 1997, bowiem zamiast wykonać zaplanowane przedsięwzięcia, ograniczono się do kilku propagandowych inwestycji, a Koźle- Kędzierzyn podobnie, jak w poprzedniej powodzi uległo również zatopieniu, bowiem władza nie była w stanie ze względów proceduralnych zbudować zbiornika retencyjnego pod Raciborzem.

To może zaistnieć tylko w słabym państwie.

Władze w czasie tej powodzi, która niestety jeszcze dalej trwa, najbardziej upodobała sobie wzywanie do ewakuacji, do czego zresztą również nie posiadano dostatecznej ilości sił i środków, w wyniku czego byliśmy bezsilnymi obserwatorami wdzierania się wody na posesje i do domów, przerywania wałów bez jakichkolwiek prób ich załatania i uciekających w rozpaczy ludzi.

W czasie tej powodzi byliśmy świadkami wyjątkowo miernego zaangażowania wojska w niesieniu pomocy ludności w zagrożonych i zalanych terenach. Niestety mieliśmy nagminnie sytuacje, gdy wojsko docierało na drugi lub trzeci dzień po zalaniu gospodarstw, gdy walka na wałach z powodu braku worków z piaskiem została przegrana, a setki zwierząt domowych i całe umeblowanie i wyposażenie domów zniknęły pod wodą. Ludzie czekali na pomoc, ale niestety pozostawała im tylko drobne wsparcie samosąsiedzkie. Tego kiedyś nie było i teraz być nie powinno.

Niestety, w zimie nie dało sobie państwo rady ze śniegiem, a teraz nie było przygotowane na wodę.

Dzisiaj mamy wodę na znacznym obszarze Polski. Jednak zdaniem rządu jest to sytuacja „zwyczajna”. Nie ma co ogłaszać żadnych klęsk, ponieważ niczego więcej nie zrobi się. Nic się nie zrobi, ponieważ mamy czas wyborów i trzeba myśleć nie o ludziach ale o władzy, którą trzeba zdobywać niezależnie od sytuacji. Trzeba swoimi obsadzać banki, media, pałace, a wały przeciwpowodziowe niech obsadzają ludzie ze wsi, a w najgorszym razie niech uciekają, ponieważ kiedyś woda i tak opadnie i wrócą do swoich siedzib. Trudniej będzie tylko tym, co im lawiny błotne zabrały domostwa w dół dolin.

Od początku kwietnia mamy Smoleńsk, a teraz powódź lub podtopienia jak mówi propaganda, dziennikarze uwijają się, brodzą w wodzie i przedstawiają nam fotografię tego, co widzimy, ale żaden nie pofatygował się zapytać mieszkańców o przyczyny tej tragedii i wysłuchać opinii na temat sposobu zabezpieczania społeczeństwa przed takimi klęskami żywiołowymi. Trzeba wreszcie nazwać to po imieniu. Mamy w naszym kraju klęskę żywiołową. I tylko dlatego, że wieś na zalanych obszarach nie pójdzie zagłosować na przeciwników Platformy / nie będą mogli dopłynąć /, nie należy stawiać wyborów przed udzielaniem pomocy powodzianom. Po zejściu tej wody, będą oni potrzebować oni jej nie mniej, jak w czasie zalewania.

Czy państwo, które nie obroniło nas przed śniegiem i wodą obroni nas przed innymi poważniejszymi zagrożeniami?
Pamiętajmy o tym w kampanii wyborczej i w czasie samych wyborów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
julevin




Dołączył: 15 Sty 2008
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:10, 01 Cze 2010    Temat postu:

Okazuje się, że obok nas obywatele wyrażają troskę o los naszej Ojczyzny. Wyrażają troskę i chcą by inni czytali o tym.
Wklejam wypowiedź wielkiego miłośnika wojska, byłego burmistrza Nysy.

Polska przecieka
Cytat:
Przeciekające wały przeciwpowodziowe, nieremontowane od lat urządzenia hydrotechniczne, brak wniosków z powodzi 1997 roku (vide: wrocławski Kozanów), odłożone na półki alarmujące raporty NIK – słowem kompromitacja. Kompromitacja państwa polskiego, którego żaden rząd nie był zainteresowany długofalową polityką zapobiegania zdarzającej się co jakiś czas, w naszym klimacie, powodzi.
Sprawa zabezpieczeń przeciwpowodziowych i strategii w tym zakresie nie jest czymś wyjątkowym. Właściwie czego nie tknąć w Polsce budzi przerażenie tymczasowością, złym funkcjonowaniem, niesprawnością. Energetyka, służba zdrowia, wojsko, sądownictwo, drogi, system emerytalny - w każdej z tych ważnych dla Polaków dziedzinie trwa odkładanie niezbędnych reform, zamykanie oczu na fatalną rzeczywistość, eksploatowanie – byle do jutra.
W niektórych dziedzinach można obejść problemy – w służbie zdrowia bogatsi mogą się leczyć prywatnie. Jeśli jednak można zrezygnować z państwowego lekarza, to nie sposób zrezygnować z usługi państwowego sędziego czy prokuratora. Nie sposób też wymagać od obywateli, żeby sobie wybudowali kawałek drogi czy tamy. To powinno zapewniać państwo, które na ten cel zdziera z nas podatki.
Ale państwo tego nie robi. Nie utrzymuje systemów przeciwpowodziowych w odpowiednim stanie, nie buduje dróg, nie zapewnia sprawnie działających, bezstronnych sądów, nie mamy już prawie armii (z wyjątkiem kilku tysięcy kontyngentu na cudze potrzeby do Afganistanu, czy Iraku).
Czym grozi takie „nie-działanie” państwa polskiego – łatwo zobaczyć na przykładzie powodzi. Brak długofalowych inwestycji i spójnego systemu prowadzi do klęski. W przypadku powodzi jest to klęska żywiołowa. Jednak przykład Grecji pokazuje na naszych oczach załamanie państwa, klęskę cywilizacyjną.
Stan polskiego państwa jest taki, że nieuchronnie nadciąga na nas klęska cywilizacyjna. Załamanie systemu emerytalnego, finansów, lecznictwa itd jest tylko kwestią czasu. Wówczas ktoś będzie musiał za dzisiejsze zaniedbania zapłacić i będziemy to my - Polacy, bo przecież ani Niemcy, ani Amerykanie nie będą regulować naszych długów. Jakie są przyczyny tej postępującej degradacji państwa polskiego? Jaka „woda” sprawia, że nasze państwo przecieka?
Otóż żeby jakakolwiek instytucja (a państwo w szczególności) funkcjonowała dobrze konieczne jest spełnienie dwóch wzajemnie sprzecznych warunków. Z jednej strony władza musi być stabilna – z drugiej strony funkcjonariusze władzy muszą być pod stałą kontrolą społeczeństwa. W takiej Wielkiej Brytanii przeciętnie premier rządzi osiem lat, ale jednocześnie każdy poseł jest pod stałą kontrolą wyborców.
Zapewnia to brytyjski system wyborów bezpośrednich w Jednomandatowych Okręgach Wyborczych (JOW). Przerabiany obecnie w Wielkiej Brytanii przypadek rządu koalicyjnego, a wiec z gruntu nieodpowiedzialnego („to nie ja, to kolega”) występuje tam raz na 40 lat. Bo logika systemu JOW wytwarza w parlamencie system bipolarny, z dwoma dominującymi partiami. Oczywiście raz na jakiś długi okres czasu zdarza się koalicyjna wpadka.
W Polsce – na skutek przyjęcia szkodliwej dla państwa i szkodliwej dla obywateli tzw. „ordynacji proporcjonalnej” – każdy rząd jest koalicyjny, a wiec niezdolny do rządzenia. A jednocześnie politykom ordynacja partyjna zapewnia całkowite uwolnienie od kontroli ze strony wyborców.
Przeciętny brytyjski premier rządzi 8-10 lat. W Polsce przeciętnie rząd trwa ok. 1,5-2 lata. Ale pomimo nietrwałości rządów w polskim Sejmie widzimy ciągle te same twarze.
To właśnie proporcjonalna ordynacja wyborcza zdestabilizowała polskie państwo, uniemożliwiając praktycznie rządzenie.
Tę genetyczną wadę wmontowali nam w nasz system zarażeni wirusem ideologii, tzw. "konstytucjonaliści", a jej trwanie gwarantują zainteresowani utrzymaniem stanu nieodpowiedzialności politycy. Dlatego nawa państwowa "Polska" przecieka i to przecieka coraz szybciej. Głupi i szkodliwy kto tego nie widzi.


Janusz Sanocki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wolski




Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: warszawa

PostWysłany: Wto 17:31, 01 Cze 2010    Temat postu:

"Wypisz,wymaluj"to prawdziwy obraz naszego państwa opisany przez p. Janusza Sanockiego b.burmistrza Nysy, miasta dobrze mi znanego z licznych odwiedzin jednostek b. 2 DZ. Miasto, jak pamiętam było zadbane i dobrze zarządzane.Z oceną stanu naszego państwa i obowiązującego systemu wyborczego dokonaną przez autora powyższego tekstu utożsamiam się. Pisałem również na ten temat na Forum "Pro Milito". Ale jak wiadomo , nasi politycy nie są zainteresowani systemem okręgów jednomandatowych ,bo wielu "zawodowych " posłów straciłoby intratne ,dobrze płatne stanowiska. Każdy głos w tej sprawie i propozycje zmian są ignorowane,a projekty niektórych partii politycznych w tej sprawie po nagłośnieniu idą w niepamięć.Wolski

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Obserwator




Dołączył: 08 Lip 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:50, 08 Cze 2010    Temat postu:

Jak czytam codzienną prasę, to nie mogę wyjść z podziwu, jak niektórzy dziennikarze traktują aktualna sytuację. Głównym bowiem problemem nie jest dzisiaj zakres i sposób udzielania pomocy setkom tysięcy obywateli, czy też ocena możliwości dalszej walki z żywiołem oraz zastanawianie się nad przyczynami tej tragedii, ale szukanie odpowiedzi na pytanie, czy trzecia fala utopi wybory prezydenckie? Mieszkańcy zalanych terenów otwarcie mówią, że nie myślą o wyborach i na wybory nie pójdą. Ale to władzy nie obchodzi. Władza i sama może się wybrać. Kupią nowe urny wyborcze, a w dniu wyborów ściągnięty zostanie cały dostępny sprzęt pływający, a po wyborach to będzie zmartwienie samorządów.
Na dobrą sprawę to nie bardzo wiemy na kogo głosować, bowiem siedząc z dala od powodzi / chyba że los ukarze również stolicę/ oprócz kilku zdjęć i telewizyjnej paplaniny nie możemy porównać kandydatów w bezpośrednim starciu o prawdę. I nie wierzę w to, by do dnia wyborów sytuacja się zmieniła. Władza będzie zachęcać do wyborów, a społeczeństwo dotknięte tragedią okaże brak zrozumienia dla intencji polityków.
Mamy dalszy ciąg wojny polsko- polskiej. Harcownicy zwłaszcza z Platformy, niczym spuszczone z łańcucha ogary, rozpoczęły znaną z poprzednich miesięcy retorykę. Niby posłowie, a jednocześnie zwykli klakierzy usiłują zastąpić nam możliwość zapoznania się z programami czołowych kandydatów na prezydenta. Trudno przyjąć za normalność fakt, że urzędujący marszałek sejmu robi uniki, by podyskutować o Polsce w publicznej telewizji, tylko dla tego, że jego zdaniem jest to telewizja partyjna. A jak jest telewizja Lisa i Olejnik, czy też „szkła kontaktowego”?
Oczekuję, że aura zadecyduje za polityków i przyjdzie czas na odbudowę zniszczeń, natomiast wybory będą w następnej kolejności.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Podobin




Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 66 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 19:05, 13 Cze 2010    Temat postu:

Wchodzimy w ostatni tydzień kampanii wyborczej i już nic nas nie dziwi. Prywatne media robią wszystko, aby udzielić pomocy marszałkowi Komorowskiemu. Zastanawiam się , co by się działo, gdyby Monika Olejnik w swoim programie rozmawiała przez godzinę tylko z J. Kaczyńskim, w którym w każdą niedzielę bierze udział przez godzinę kilka osób.
Pan premier Tusk nawet nie zdążył zauważyć, że jest to dalekie od przyzwoitości. Z pewnością Radio Zet nie zrobi takich audycji ze wszystkimi kandydatami i ich zwolennikami. PKW oczywiście milczy.

Wyborów nie przekłada się ponieważ w tradycyjnych okręgach wyborczych J. Kaczyńskiego trwa powódź i do wyborów pójdą jedynie skromne resztki. A to jest z korzyścią dla Komorowskiego. Czy to jednak wystarczy? Spadające poparcie wskazuje na zmianę orientacji Polaków.

Zapewne jest to efekt ostatnich dwóch tragedii, które wykazały słabość naszego państwa, a odpowiedzialność za to wszystko wbrew chęciom rządu spada na pana premiera Tuska i jego ministrów.

Ciekawa będzie dzisiejsza debata w publicznej „jedynce”, w której nie weźmie udziału marszałek Komorowski, którego sztab uznał, że ta telewizja nie jest obiektywna. Ciekawe, jak oceniać będzie tą telewizję po przejęciu władzy przez PO nad KRRiT w przyszłym tygodniu. Nie trzeba być znawcą tematu, by nie zauważyć, że TVN i Polsat od dawna sprzyjają Platformie.
Zatem wkrótce cała władza przejdzie w jedne ręce. To będzie pełen porządek. Ciekawe, co pozostanie lewicy? Za belkę coś chyba dostaną. Czeka nas jeszcze przed wyborami a zwłaszcza przed II turą zmiana władzy w publicznych mediach. Doświadczenie uczy, że pełnia władzy w mediach prowadzi do powrotu hasła „ Telewizja kłamie”.

Ciekawe, czy rząd polski ugnie się przed wezwaniami z Izraela i przekaże im zatrzymanego agenta Mosadu , a który zgodnie z prawem powinien być wydany Niemcom. Swego czasu jednego z przestępców, o którego wydanie domagała się Polska, Izrael odmówił twierdząc, że on swoich obywateli nie wydaje. Nawet przestępcy mają tam azyl.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mryski




Dołączył: 13 Cze 2009
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:12, 28 Cze 2010    Temat postu:

W ciągu minionego dwudziestolecia mieliśmy różne wybory i obserwowaliśmy wybory w różnych krajach. Nie pamiętam by w niepodległym i demokratycznym kraju, w przeddzień wyborów prezydenckich wizytę składał wysokiej rangi przedstawiciel obcego / zaprzyjaźnionego / mocarstwa. Chociaż, jednak przypominam sobie jak to przed kilku laty na kijowskim majdanie spotkali się władze polski z Putinem. My wspieraliśmy „ pomarańczowa rewolucję”, a ówczesny prezydent Rosji chciał wesprzeć przyjazny mu pro rosyjski elektorat.
Wiemy jak to się skończyło. Nas Ukrainie nie ma śladu po naszych wysiłkach. A kolor pomarańczowy kojarzy się tylko z owocami.


Zmartwiony jestem tą powtórka z historii. Niedobrze, gdy do kraju nad Wisłą zjeżdżają politycy by czuwać nad naszymi wyborami.
Poniżej tekst przesłany od znajomych rodaków:

POLITYCY STANOW ZJEDNOCZONYCH NIE POWINNI SIE MIESZAC
DO POLSKICH WYBOROW

Washington, June 25th2010 /PRNewswire-USNewswire/
Planowana wizyta Pani Sekretarz Stanu USA Hilary Clinton oraz innych politykow amerykanskich tuz przed druga tura wyborow prezydenckich w Polsce moze byc w oczywisty sposob odebrana jako nieodpowiedzialna proba wplyniecia na wyniki tych wyborow. Nalezy przelozyc ta wizyte az do czasu kiedy bedziemy wiedzieli kto zostal nowym Prezydentem Polski.

Sekretarz Stanu USA Hilary Clinton oraz inni poplitycy amerykanscy maja zamiar ostentacyjnie przybyc do Polski na spotkanie The Community of Democracies, ktore odbedzie sie 3 lipca 2010r. w Warszawie. Spotkanie to zaplanowano na jeden dzien przed koncowa tura glosowania w wyborach prezydenckich, w ktorych Polacy wybiora nastepce s.p. Prezydenta Lecha Kaczynskiego, ktory zginal 10 kwietnia 2010r. w tragiczneh katastrofie lotniczej pod Smolenskiem w Rosji, wraz z prawie 100 polskimi osobistosciami. W pierwszej turze wyborow przeydenckich Marszalek Sejmu Bronislaw Komorowski uzyskal jedynie 5% glosow wiecej niz byly Premier Jaroslaw Kaczynski.

Gospodarzem spotkania The Community of Democracies bedzie Minister Spraw Zagranicznych Polski Radek Sikorski, ktory jest czlonkiem tej samej partii co Komorowski. Sikorski wzial czynny udzial w akcji przedwyborczej popierajacej kandydature Komorowskiego. Komorowski bedzie przemawial na wspomnianym spotkaniu The Community of Democracies.

Wedlug obowiazujacego w Polsce prawa, na dzien przed wyborami zaczyna obowiazywac “cisza wyborcza,” w czasie ktorej nie mozna prowadzic kampanii wyborcej. Wizyta Sekretarz Stanu da Komorowskiemu de facto mozliwosc kontynuowania swojej kampanii, mimo obowiazujacego zakazu.

Stany Zjednoczone stosuja polityke polegajaca na powstrzymywaniu sie od wplywania na demokratyczne wybory, poprzez popieranie poszceegolnych kandydatow lub partii.
Dotychczas, zarowno administracja republikanska jak i demokratyczna opowiadaly sie za
zachowaniem neutralnosci i fair play w procesie wyborczym.

Apelujemy do Pani Sekretarz Stanu i innych osobistosci politycznych Stanow Zjednoczonych do utrzymania tej wieloletniej polityki nieinterwencji obydwu partii.
Politycy amerykanscy nie powinni sie dac wciagnac do polskich wewnetrznych rozgrywek politycznych.Popelnienie takiego okropnego bledu moze tylko podkopac
przyjazn polsko-amerykanska i rozgniewac polsko-amerykanskich wyborcow w USA.

Polska jest juz dojrzala demokracja i to Polacy, a nie amerykanscy oficjele, zadecyduja kto bedzie nastepnym polskim prezydentem.

Polish-American Advocacy Group


A może wkrótce, tak jak po II wojnie światowej wielcy uzgodnią, swoje strefy wpływów. I znów będzie wiadomo, kto organizuje wybory w Polsce?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aryski




Dołączył: 13 Cze 2009
Posty: 273
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:28, 29 Cze 2010    Temat postu:

Dla nabrania dystansu proponuję inne podejście do wyborów.

Jerzy Przystawa

Po co nam powszechne wybory prezydenta?


Katastrofa Smoleńska wskazała Jarosława Kaczyńskiego jako naturalnego kandydata na przyszłego prezydenta i dla wielu było oczywiste, że jeśli Jarosław nie popełni jakichś rażących błędów, które, ewentualnie, przekreślą jego szanse, to ma najlepsze widoki, aby przejąć schedę po Lechu. Tak też od razu rozgrywać zaczęły sprawę media publiczne, które od początku nie dopuszczały cienia wątpliwości, że może być jeszcze jakiś inny kandydat, poza Kaczyńskim i Komorowskim. Kampania zaczęła się więc natychmiast, pomimo wszystkich obłudnych min i gestów, pomimo najdłuższej w historii żałoby narodowej i wszystkich nawoływań do zaniechania waśni, ogólnej zgody i nie prowadzenia kampanii. Notowania Jarosława Kaczyńskiego spadły, przejściowo, po „Wawelu”, który chyba musiał mu doradzić jakiś jego zdecydowany przeciwnik, bo ta decyzja natychmiast podzieliła Polaków i zmniejszyła znacząco liczbę tych, którzy gotowi byli jego kandydaturę poprzeć w wyborach. Wkrótce jednak pogodziliśmy się z rzeczywistością i wobec „nowego Kaczyńskiego” – oszczędnego w słowach i gestach, spokojnego i dostojnego „męża stanu w żałobie”, sprawa ta zeszła na dalszy plan i przestała odgrywać znaczącą rolę.

Sprawa II tury wyborów była więc przesądzona od samego początku i tak prowadziły ją media, traktując pozostałych kandydatów, jako „demokratyczne tło”, niezbędne, żeby można było twierdzić, iż tu się odbywają jakieś prawdziwie demokratyczne wybory. Postawie tej dawali wyraz i wszyscy pozostali kandydaci, którzy prowadzili walkę bez wiary w zwycięstwo i, prawdę mówiąc, nie wiadomo po co? Rozumiem jeszcze Janusza Korwin-Mikkego, który sobie z polityki zrobił sport i rozrywkę, i którego nikt nie jest w stanie traktować poważnie. Odniósł on niebywały „sukces”, pokonując Waldemara Pawlaka i zdobywając całe 2,6% głosów wyborców, ale kampania była tak bezbarwna, tak nudna i pozbawiona jakiejkolwiek sensownej propozycji politycznej, że sporo inteligentnych i wykształconych ludzi głosowało na JKM po prostu z czarnej rozpaczy! On przynajmniej mówił coś innego i konkretnego, pomijając już całą fantastyczność wielu jego pomysłów. Po co jednak i dlaczego startowali inni, około jednoprocentowi, kandydaci?

Moim zdaniem właściwą odpowiedzią na to pytanie jest narcyzm. Każdy polityk ma prawo pomylić się w rachubach i oceniać swoje szanse wyżej, niż na to pozwala racjonalny rachunek sił i środków. Kiedy jednak startuje w wyborach i uzyskuje wynik w granicach jednego procenta, to oznacza całkowite rozminięcie się z polityczną rzeczywistością i brak kwalifikacji. Tak postępują ludzie, którzy zamiast trzeźwo oceniać sytuację społeczno-polityczną, ubierają elegancki garnitur i krawat, poprawiają makijaż, stają przed lustrem i zachwycają się swoją urodą, która powinna rzucić na kolana wyborców. Zakładają również błędnie, że samo pokazanie się w telewizji, nawet pomimo przegranej, stanowić będzie jakiś kapitał, który zaprocentuje w kolejnych wyborach, samorządowych lub parlamentarnych. Jest to nieporozumienie. Ludzie, którzy w dzień wolny od pracy, fatygują się do lokalu wyborczego, chcą głosować na kogoś, kto ma szansę wygrać, a nie po to, by tajnie i anonimowo, demonstrować jakąś postawę. Porażka ich kandydata jest dla nich poważnym zawodem i zniechęca do głosowania na niego w przyszłości. Dlatego na wyborach przegranych z kretesem nie da się zbudować ani przyszłej partii politycznej, ani jakiegoś wpływowego ugrupowania.

Z takiej perspektywy największym przegranym tych wyborów jest Waldemar Pawlak i jego PSL z żałosnym wynikiem poniżej 2% głosów poparcia. Rezultat taki oznacza spadek jego znaczenia w koalicji rządzącej i być może także wyeliminowanie PSL z parlamentu w wyborach parlamentarnych 2011. Stanie się to widoczne już w jesiennych wyborach samorządowych. Warto przypomnieć, że w wyborach 2002 PSL zdobyła 333 mandaty wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, a więc 13,45% ogólnej liczby, co stanowiło ponad połowę łupu samorządowego wszystkich partii politycznych! W następnych wyborach ilość ta zmniejszyła się o 80 mandatów, ale PSL nadal bił pod tym względem wszystkie pozostałe partie polityczne razem wzięte. Śmiem twierdzić, że w październiku 2010 liczba ta znacząco spadnie i zasługę tego upadku Pawlak będzie mógł śmiało przypisać swojemu niewydarzonemu występowi w wyborach prezydenckich. Prawdę mówiąc, najlepsze co teraz może zrobić, to ustąpić z przywództwa w PSL i podać się do dymisji z rządu, aby ocalić te synekury, jakie są jeszcze do ocalenia. Tak musiałby postąpić polityk w każdej szanującej się demokracji, ale Polska, niestety, taką demokracją nie jest.

W tym kontekście zabawne wydają mi się gromkie fanfary wokół wyniku Grzegorza Napieralskiego i jego 14% poparcia. On sam, przystrojony i wygładzony, jak do obrazka w magazynie dla starszych pań, puszy się i nadyma, każąc nam podziwiać swoją urodę. W tym zachwycie umacniają go jego wczorajsi przeciwnicy, tak Komorowski, jak Kaczyński, umizgując się do jego 14%. Widocznie nie mają nic do zaoferowania tej połowie Polaków, która nie poszła głosować i uważają, że jedyny elektorat wart zachodu, to te 8%, które głosowały na SLD? To kiepskie kalkulacje, bo zyskując poparcie eseldowców można przypadkiem stracić część tych głosów, jakie padły na ich kandydatury w I turze i nie jest pewne, że opłaca się skórka za wyprawkę. Ale to ich zmartwienie. Dla mnie natomiast wynik wyborczy Napieralskiego świadczy przede wszystkim o tym, że partia, w jaką od 1989 roku przepoczwarzała się PZPR, nie jest już konieczna i może spokojnie udać się na zasłużony wypoczynek. Z jednej strony, po 21 latach, głęboko posunął się proces „odnowy biologicznej”, a z drugiej, dla byłych aparatczyków w sile wieku, lepsze warunki oferują już PO i PiS. Świadczy o tym nie tylko bicie w bębny z powodu poparcia, jakiego kandydaturze Komorowskiego udzielił Włodzimierz Cimoszewicz i powołanie Marka Belki na Prezesa NBP, ale także oświadczenie Jarosława Kaczyńskiego, który ogłosił, że o SLD nie należy już mówić „postkomuna”, tylko trzeba mówić „lewica”!

Obaj główni kandydaci prowadzili kampanię bez przekonania i w taki sposób, jakby na zwycięstwie średnio im zależało. Tę ambiwalencję łatwo zrozumieć. Jeśli wygra Kaczyński to pogłębi się pat ustrojowy, a szanse PiS na zwycięstwo w wyborach parlamentarnych maleją, a razem z tym odsuwa się perspektywa realnej władzy politycznej Jarosława Kaczyńskiego. Zwycięstwo Komorowskiego pozbawia Donalda Tuska alibi za niewywiązywanie się z obietnic wyborczych i zapewnień programowych, zmusza do przejęcia całej odpowiedzialności za państwo i jego nierozwiązywalne problemy. To nie jest perspektywa kusząca. Dla PO, wbrew bojowym okrzykom, korzystniejsze jest zwycięstwo wyborcze Kaczyńskiego. A to oznacza, że zapewne wygram butelkę wina, jaką na początku tej awantury postawiłem na Jarosława!

Natomiast ogólna lekcja, jakiej udzielają nam kolejne wybory prezydenckie, jest taka: powszechne wybory w scentralizowanym, upartyjnionym państwie (w partiokracji), to błąd konstrukcyjny i ustrojowy. Takie wybory miały jeszcze, od biedy, sens na początku, w 1990 roku, ewentualnie jeszcze w 1995. Dzisiaj to już tylko balast i obciążenie. Jest to prosta konsekwencja stosowanej od 20 lat tzw. proporcjonalnej reprezentacji w wyborach do Sejmu. Chodzi o to, że wybory na listy partyjne zamykają scenę polityczną i uniemożliwiają wejście na nią osobowości niekoncesjonowanych partyjnie, niezwiązanych z taką czy inną partyjną koterią. Koszt wyborów prezydenckich jest ogromny, a w państwie upartyjnionym tak, jak Rzeczpospolita Polska, do niezbędnych funduszy nie ma dostępu nikt spoza partyjnego układu. To dlatego właśnie wynik wyborów prezydenckich był do przewidzenia zanim się jeszcze one zaczęły. Aby powszechne wybory prezydenckie miały sens konieczne jest otworzenie sceny publicznej, stworzenie warunków „rynkowej” – politycznej konkurencji dla ludzi, którzy posiadają kwalifikacje przywódcze i są w stanie, własnymi siłami, zbudować swoje zaplecze polityczne i zdobyć odpowiednie poparcie.

Toczy się dzisiaj, na marginesie wydarzeń i polityki, debata ustrojowa: system prezydencki, czy parlamentarno-gabinetowy? Wybory na listy partyjne czy jednomandatowe okręgi wyborcze? Kolejne wybory prezydenckie dowodzą, że najpierw trzeba zreformować system wyborczy do Sejmu. Dopiero potem warto się zastanawiać czy wybory prezydenckie powinny być wyborami powszechnymi.

Dla tych ważnych zagadnień ustrojowych nie znalazło się miejsce w pozorowanych debatach w czasie obecnej kampanii wyborczej. Kandydaci zignorowali Apel, jaki wystosowali do nich uczestnicy Konferencji w Suchej Beskidzkiej, wzywający do poparcia idei referendum na temat ordynacji wyborczej do Sejmu. Apel podpisało ponad 1000 osób, w tym wielu wójtów, burmistrzów, prezydentów miast, starostów powiatów, naukowców, lekarzy i po prostu obywateli (zob.www.jow.pl). Zignorowanie takiego apelu świadczy o tym, że tzw. klasa polityczna czuje się dobrze we własnym sosie i obywatele, nawet w czasie kampanii wyborczej, nie są jej do niczego potrzebni.

Wrocław, 24 czerwca 2010


Czy to może spełnić się?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nasze Forum "VOX MILITARIS" Strona Główna -> "ŻOŁNIERSKA BRAĆ"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin